Wpis z mikrobloga

Jestem zmęczona w ciągłej wędrówce donikąd. Ciągła walka o nic. Zwycięstwami bez skutków i porażkami bez przyczyny. Swoją drogą przez rozczarowania, ból i śmieszność. Przez to machanie skrzydłami nie wzbijam się nawet o centymetr. Jestem w tym samym miejscu i nie poruszam się nawet o krok. Chodzę innymi drogami, poznaję nowych ludzi, czytam inne książki ale to nie pomaga, to siedzi gdzieś głębiej we mnie. Brakuje mi jasnego znaku, że każdy tak wymęczony krok stawiam w dobrym kierunku. Jakieś poszlaki. Przez to wszystko cały czas ktoś mi siebie odbiera po malutkiej cząstce, kawałek po kawałku. Boję się, że nic już nie zostanie dla mnie, z siebie. Każdy czerpie ze mnie do woli, zabiera coś. Wciąż tułam się jak spuszczony pies ze smyczy który żebrze o okruchy jakichkolwiek emocji. Od miejsc do miejsc, od ludzi do ludzi. Chciałabym żeby ta wędrówka nie zakończyła się miejscem, tylko stanem emocjonalnym w mojej małej, schorowanej głowie. Chcę pomyśleć, że jestem w domu. Nie chcę już topnieć w zimę i zamarzać latem. Teraz swoje życie traktuję jak chorobę. Muszę znaleźć w sobie chociaż trochę siebie.

#gownowpis
Da się wyłączyć możliwość komentowania?
  • 7