Wpis z mikrobloga

3. Września 1939 roku.

Warszawa.

Naród polski świętuje. Nasi sojusznicy, m.in. Francja, Wielka Brytania przystępują do wojny. W stolicy odbywa się manifestacja radości oraz wdzięczności dla aliantów.

Tego dnia nasz Minister Spraw Zagranicznych, Józef Beck wygłasza przemówienie.

A teraz wracamy na front.

Bitwa pod Jordanowem.

Walcząc o każdą piędź ziemi 10. BK gen. Maczka cofa się na północ, wykonując rozkaz opóźniania marszu nieprzyjaciela z Beskidu Wysokiego. Wycofany również zostaje pociąg pancerny Nr 51.

Polacy kontratakują pod Luboniem(tu widocznym w tle) i Suchą (współpraca rozpoznania 10. BK z pociągiem pancernym).

3 września obrona 10. pułku strzelców konnych zaczyna się łamać pod naciskiem 2 dywizji pancernej pod Naprawą. Szwadron odwodowy rtm. Tomkowicza i kompania Vickersów uderzają i odrzucają Niemców.

24 pułk ułanów, kompania Vickersów, dywizjon rozpoznawczy, dywizjon rozpoznawczy bez baterii, dywizjon art. mot bez baterii, batatalion saperów zostały nocą przerzucone łukiem Myślenice-Dobczyce na Mszanę do uderzenia na 4 dywizję lekką. Uderzenie nastąpiło pod Kasiną Wielką. Dywizja niemiecka została odrzucona aż do rejonu Mszanej.

Dzięki tym działaniom Armia Kraków ma możliwość stosunkowo bezpiecznie wycofać się unikając okrążenia.

Bitwa kończy się zwycięstwem Niemców, jednakże przy poniesionych ogromnych stratach niewspółmiernych do sukcesu batalii.

Westerplatte.

W godzinach przedpołudniowych Niemcy dwukrotnie nękają ogniem artyleryjskim teren Westerplatte. Dopiero po południu, po 15-minutowym przygotowaniu artyleryjskim na koszary i wartownie 1 oraz 2 przeprowadzają natarcie rozpoznawcze. Nocą usiłują unieszkodliwić wypadami wartownie 1 i 2 oraz placówki "Fort" i rkm kpr. Szamlewskiego. W ciężkiej walce wypady zostały odparte.

Polacy utrzymali pozycje obronne, lecz powiększył się stan rannych żołnierzy. Komunikaty radiowe donosiły o zajęciu Bydgoszczy i o dokonanym odcięciu Pomorza od polskiego zaplecza.

Hel.

3 września, znajdujące się w helskim porcie dwa największe polskie okręty (stawiacz min - ORP Gryf i kontrtorpedowiec - ORP Wicher), zostają zniszczone w wyniku silnego bombardowania samolotów Luftwaffe. Również pięć polskich okrętów podwodnych zostało wyłączonych z walki. Powodem była wzmożona działalność niemiecka na Bałtyku.

W pierwszych dniach wojny obronnej "RU Hel" nie był atakowany z lądu. Również żołnierze Lądowej Obrony Wybrzeża płk Stanisława Dąbka nie znaleźli się w centrum walk. Niemcy ograniczali się zaledwie do blokowania Polaków.

Cały czas następują silne bombardowania.

Katowice.

Dzień wcześniej w południe władze wojskowe zarządziły ewakuację miasta. Rozkaz dotyczył również załóg posterunków wojennej służby pomocniczej. 50-metrowa, o 15 metrów wyższa niż obecnie wieża spadochronowa, była doskonałym punktem obserwacyjnym. Dlatego na jej platformie ulokowano punkt obserwacyjno - meldunkowy 73. pułku piechoty, obsadzony przez 12 osobową grupę, specjalnie przez wojsko przeszkolonych harcerzy. W niedzielny ranek, 3 września harcerze ci likwidowali swój posterunek.

Władzę nad miastem przejęli członkowie katowickiej Komendy Powstańców Śląskich, którzy odmówili opuszczenia go bez walki. Do organizowanych przez nich oddziałów samoobrony zgłosili się także harcerze. Opuszczone przez dotychczasowe harcerskie obsady posterunki objęli inni harcerze, a także powstańcy, wojskowi i cywile. Również obsadzona została wieża spadochronowa.

Większość osób z obsady miała broń, w tym ręczne karabiny maszynowe i granaty. Najmłodszy z nich mógł mieć 12, najstarszy z harcerzy około 20 lat. Już przed południem oddziały niemieckie zajęły południowe dzielnice Katowic: Piotrowice i Ligotę. Dalszy ich marsz został wstrzymany przez kompanie 3. batalionu kpt. Pawła Staszkiewicza z 201 pułku piechoty i wspomagającą ją kompanie kolarzy oraz ok. 100 - osobowy oddział ochotników, powstańców i harcerzy, pod dowództwem powstańca Nikodema Renca. Jednostki te zajęły pozycje obronne na południowym skraju parku Kościuszki. Kiedy wczesnym rankiem w poniedziałek, 4. września, Niemcy przełamali tę linię obronną, mieli już prawie otwartą drogę do śródmieścia Katowic. Drogi tej broniła jednak jeszcze wieża spadochronowa.

Obrońcy byli ostrzeliwani ogniem karabinów maszynowych oraz z broni pokładowej samolotów. Jednakże Niemcy pokonali obrońców wieży dopiero ogniem armatnim.

Bitwa pod Częstochową.

7 DP finalnie opuszcza Częstochowę unikając okrążenia. Ostatnie oddziały opuszczały miasto w godzinach wczesnoporannych 3 września, osłaniając tyły dywizji oraz wysadzając mosty na Warcie.

Łącznie, tylko w samych walkach o Częstochowę (nie licząc działań polskiego lotnictwa) Niemcy stracili ponad 60 czołgów i samochodów pancernych, 7 samolotów, kilkadziesiąt samochodów i ciągników, kilka zniszczonych dział oraz wiele innego sprzętu zniszczonego lub zdobytego przez Polaków. Straty w ludziach są trudne do oszacowania, ale łącznie wyniosły około 250 zabitych i rannych oraz blisko 100 wziętych do niewoli. Straty polskie były zdecydowanie mniejsze i wyniosły około 50 zabitych i rannych oraz kilkudziesięciu wziętych do niewoli lub zaginionych. W nocy z 2 na 3 września dywizja dostała rozkaz wycofania się na Janów, gdzie po przeprowadzonym w całkowitym porządku marszu, dotarła rano.

3 września o godz. 5. rano do Częstochowy wkroczą jednostki zmotoryzowane i piechota Wehrmachtu rozpoczynając okupację miasta.

Bitwa pod Janowem.

Po kilkugodzinnym marszu, rano 7DP dociera do miejsca koncentracji. Tam przybywa łącznik z dowództwa armii „Kraków”, doręczając dowódcy 7 DP rozkaz o kolejnym wycofaniu się w rejon Pradeł i współdziałania z Krakowską Brygadą Kawalerii, wycofującą się spod Woźnik za Pilicę.

Rozkaz nie zostanie jednak wykonany, gdyż z rejonu Żarek i Lelowa na pozycje 74 pp uderzyła niemiecka 2 Dywizja Lekka. Wykorzystując dogodną sytuację rozbija 74 pp spełniający rolę płd. skrzydła straży bocznej i wdziera się w ugrupowanie obronne 7 DP.

Wkrótce Niemcy spotęgowali natarcie wspierane przez czołgi i samochody pancerne. Pomimo skutecznego ognia 7 pal, straty poniesione przez polskie pododdziały okazały się bardzo poważne. Również i Niemcy okupili to zwycięstwo stratą blisko 50 wozów bojowych.

Po południu – okrążone w lasach w rejonie Złotego Potoku – oddziały polskie podejmują próbę przebicia się przez pierścień okrążenia. Natarcie, wspierane przez artylerię, było w początkowej fazie skuteczne; kawaleria dywizyjna uderzająca z Janowa w kierunku Bystrzanowic spowodowała nawet panikę niemieckiego sztabu 2 Dywizji Lekkiej. Jednakże ogień z broni maszynowej wspierany działami czołgów okazał się decydujący.
Zdziesiątkowany 74 pp zmuszony był do pozostania w okrążeniu. Spora jego część trafi później do niemieckiej niewoli.

Wieczorem oddziały 7 DP podejmą jeszcze jedną próbę wyrwania się z okrążenia dwoma zgrupowaniami. Pierwsze, złożone z części 74 pp, resztek kawalerii dywizyjnej i batalionu saperów pod ogólnym dowództwem płk Wacława Wilniewczyca, zdołało wyrwać się z okrążenia. Dwa dni później dotrze ono do Kielc.

Nazajutrz przed południem resztki okrążonych jednostek w rejonie na płn.–zach. od Janowa złożą broń. Zgrupowanie 27 pp, pod dowództwem ppłk. B. Panka oraz 25 pp – ppłk. A. Świtalskiego, wykrwawione w nocnych bojach, podczas starcia pod Ligotą Gawronną i Drochlinem zostaną rozbite.

Rozbite oddziały podejmowały jeszcze na własną rękę próbę przebicia się.

Bitwa pod Mławą.

3 września Niemcy kontynuują natarcia. W rezultacie wdzierają się do Kołakowa i zdobywają kilka wysuniętych punktów oporu 20 DP ale po kontrataku plutonu rezerwowego zostają wyparci.

Niekorzystnie rozwija się nadal sytuacja na wschodnim skrzydle obrony 20 DP. Korpus Wodrig, spychając broniący się 79 pp, wyszedł bezpośrednio na tyły pozycji mławskiej oraz w kilkunastokilometrową lukę w obronie w rejonie Gruduska.

Kontratak 8 DP, na skutek często zmienianych rozkazów, nastąpił z opóźnieniem i był źle przygotowany. 21 pp płk. Sosabowskiego uderza w kierunku na Przasnysz, by odciążyć Mazowiecką Brygadę Kawalerii, a 13. i 32. pp na skrzydło oddziałów niemieckich, atakujących 79 pp pod Mławą. Natarcie 21 pp - pozbawionego wsparcia artyleryjskiego - załamuje się.

Gdy w nocy od strony Gruduska nadjeżdżają niemieckie wozy pancerne, oba pułki, 13. i 32., ogarnia panika i porzucając sprzęt, rozpoczynają bezładny odwrót. Jedynie 21 pułk piechoty płk. Sosabowskiego wycofał się w zwartym szyku, zbierając po drodze pododdziały rozbitych pułków, w kierunku Modlina.

Wobec groźby całkowitego okrążenia i zniszczenia 20 DP na pozycji mławskiej, dowódca Armii Modlin w nocy z 3. na 4. września wydaje rozkaz opuszczenia pozycji i odwrotu w kierunku Modlina i Warszawy.

Jednostki niemieckie wciąż prą naprzód. Przed północą docierają do Modlina i rozpoczyna się walka o to miasto-twierdzę.

20 i 8 DP cofają się w dzień w otwartym terenie, gdzie są atakowane przez niemieckie lotnictwo ponosząc ciężkie straty w ludziach i sprzęcie.

Bitwa pod Mławą dobiega końca.


Obrona Grudziądza.

Walki o Grudziądz osiągają największe natężenie.

Niemcy przełamują obronę polskich oddziałów nad Osą na wschód od Księżych Gór. Następnie zajmują Nicwałd, Lniska, Grabowiec i Owczarek oraz forty Księżych Gór, wdzierając się do Grudziądza w rejonie al. 23 Stycznia. Zostali jednak stamtąd na krótko wyparci.

W mieście uaktywnili się miejscowi dywersanci niemieccy, ostrzeliwując z domów polskich żołnierzy. W sytuacji, kiedy wojska niemieckie zagroziły siłom OW „Grudziądz” okrążeniem i wobec narastającej ich przewagi płk S. Cieślak otrzymał rozkaz odwrotu w kierunku południowym.

W walkach ulicznych został rozproszony batalion ON „Świecie” i 8 bateria 16 pal. Zginęło wówczas kilku oficerów, m.in. mjr S. Dobrzański, dowódca batalionu ON „Świecie”, czy kpt. rez. Roman Majewski, dowodzący 7 baterią 16 pal oraz wielu podoficerów i żołnierzy.

Wieczorem oddziały polskie całkowicie opuszczają Grudziądz. Następnego dnia przed południem do miasta wejdą wojska niemieckie, a komisaryczny prezydent miasta Damazy Raszkowski zda w ratuszu administrację ich przedstawicielom.

Bitwa w Borach Tucholskich.

Popędzane przez Guderiana wojska pancerne spotykają się z wysuniętymi oddziałami XXI Korpusu gen. von Falkenhorsta zamykając wojska polskie w "korytarzu pomorskim".

Pozostałe jednostki z 9. dywizji piechoty oraz część jednostek 27. dywizji piechoty, które nie zdołały się przebić do Bydgoszczy (m.in. 50 pułk piechoty) już od godzin porannych 3-go września są atakowane przez lotnictwo niemieckie. Jednostki zgrupowane na otwartym terenie i pozbawione broni przeciwlotniczej padają łatwym łupem i w krótkim czasie zostają doszczętnie rozbite.

Płk. Werobej próbował zorganizować obronę. Zostaje jednak odcięty od oddziałów w rejonie Kawęcina i wraz z grupką żołnierzy wydostaje się z okrążenia. Część pozostałych oddziałów próbuje walczyć i przeprowadza ataki na Niemców w Bramce i Przysiersku, a część broni się w Krupocinie i Franciszkowie.

Część oddziałów 27. dywizji przebiła się na przedpola Bydgoszczy i już rankiem wzięła udział w walkach. Powierzono jej obronę północnego odcinka od Wisły do Trzeciewca.

Ataki Luftwaffe prowadzone są tego dnia na dużą skalę i nie ograniczają się tylko do nalotów na szosę Tuchola-Świecie. Część artylerii dywizyjnej, czyli 9. Dywizjon Artylerii Ciężkiej, III Dywizjon 9. Pułku Artylerii Lekkiej i III Dywizjon 27. Pułku Artylerii Lekkiej w krytycznym czasie rozlokowana jest w okolicach wsi Siemkowo i Lubodzież, czyli kilka kilometrów na wschód od feralnej szosy. Nic im to nie pomaga. Największe spustoszenie w polowaniu na polskie jednostki Luftwaffe czyni we wsi Lubodzież, na którą spadają zapalające bomby termitowe, przez co duża część wsi idzie z dymem.

Bitwa pod Węgierską Górką.

Dowódca 1. Brygady Górskiej, płk Janusz Gaładyk, nakazał wycofanie z zajmowanych rubieży, pod osłoną nocy. Umocnień w Węgierskiej Górce broniła 151. kompania forteczna „Węgierska Górka”, pod dowództwem kpt. Tadeusza Semika.

Załoga schronu „Waligóra” (dca. por. Leopold Galocz) zmuszona jest do wycofania się, z powodu braku amunicji. Walki będą trwać 8 godzin, po czym opór stawią 2 schrony w Węgierskiej Górce: „Włóczęga” (dowódca ppor. Marian Małkowski) i „Wędrowiec” (dowódca kpt. Tadeusz Semik), a także 1. i 2. kompania strzelecka 1 batalionu KOP „Berezwecz” (mjr Kazimierz Czarkowski), do których nie dotarł rozkaz wycofania się.

Schron „Włóczęga” poddał się o godz. 8:30, a schron „Wędrowiec” dowodzony przez kpt. Tadeusza Semika, o godz. 17:00. Mimo ogromnej przewagi liczebnej i technicznej, Niemcy ponieśli duże straty, szacowane na 200 – 300 ludzi.

Rankiem 3 września kpt. Tadeusz Semik zabronił prowadzenia ognia ze stropu schronu i korzystał jedynie z ckm i działka 37 mm zamocowanych w ambrazurach. Rozkazu tego nie wykonał jego zastępca sierż. Stanisław Raczyński i zginął przeszyty ogniem ciężkiego karabinu maszynowego.

Pozostałe oddziały wycofały się w kierunku Żywca i Andrychowa. Utworzona z resztek 1. i 2. kompanii nowa kompania pod dowództwem kpt. Tadeusza Kadego (dotychczasowego dowódcy 2. kompanii strzeleckiej baonu KOP „Berezwecz”) wycofała się przez Ostre w kierunku Lipowej.

Rozbite oddziały Batalionu KOP „Berezwecz” i skompletowane pod dowództwem kpt. Zygmunta Wajdowicza, w nocy z 2 na 3 września i dalej w ciągu dnia 3 września stoczą jeszcze potyczkę z oddziałami niemieckimi, przedzierając się przez wieś Lipowa.

Bitwa pod Borowską Górą.

Od rana 3 września lotnictwo niemieckie dokonywało bombardowań pozycji polskich w miejscowościach Janów, Jeżów, Rozprza. Obrońcy spodziewając się ataku czołgów zniszczyli most na Prudce w Rozprzy.

W obliczu narastającego zagrożenia na odcinku obrony zgrupowania płk. Czyżewskiego, gen. Rómmel skierował w ten rejon 2 batalion czołgów lekkich mjr. Edmunda Karpowa, który został podporządkowany gen. Thommée. Przed świtem 3 września batalion ten znajdował się w pogotowiu w lesie pod Korczewem.

Około południa patrole polskie działające na przedpolu weszły w kontakt ogniowy z czołówkami pancernymi 1 DPanc. Godzinę później pozycje obronne I batalionu 146 pp w Rozprzy i Jeżowie zostały zbombardowane i ostrzelane przez artylerię przeciwnika.

Po przygotowaniu artyleryjsko-lotniczym do ataku ruszyły czołgi niemieckie 1 DPanc. W wyniku tego ataku dwa plutony 1 kompanii zaczęły w panice, bez rozkazu opuszczać swe stanowiska, jednak dowódca batalionu kpt. E. Marszałek zdołał opanować sytuację i zawrócił oddziały na pozycje. W walce z czołgami wzięły udział armaty por. W. Kalenkiewicza, które zniszczyły dwa niemieckie czołgi.

W celu wzmocnienia najsłabszego ogniwa obrony, jakim były pozycje I batalionu 146 pp, płk Czyżewski wysłał w ten rejon jako wzmocnienie pluton kolarzy, który przybędzie na miejsce o świcie 4 września. Planowano też w razie potrzeby wzmocnić siły batalionu pozostałymi batalionami 146 pp. Ponadto oczekiwano zaplanowanego, ataku oddziałów Armii „Prusy” z lasu Lubień na prawe skrzydło niemieckie.

Nocą 3 na 4 września ułani 2 pułku strzelców konnych Wołyńskiej BK działając w szyku pieszym wykonali nocny atak na oddziały 1 DPanc. biwakujące w Kamieńsku. Podczas tego wypadu Niemcy ponieśli straty w ludziach i sprzęcie. Strona polska straciła jednego ułana.

Bitwa pod Bukowcem.

O godz. 5:00 16 pułk Ułanów Wielkopolskich, mimo znacznych braków w ludziach i uzbrojeniu wyrusza w kierunku na Poledno - Gruczno.

Dowódca pułku, ppłk Arnoldt-Russocki otrzymuje rozkaz "Ubezpieczyć wycofującą się brygadę w kierunku Świecie, w miejscowości Bukowiec. Oderwać się od nieprzyjaciela nie wcześniej niż o godzinie 12:00".

W drodze, ok. 2 km od Bukowca w m. Bramka napotyka 2 baterię 11 dywizjonu artylerii konnej pod dowództwem kpt. Janusza Pasturczaka. Po krótkiej rozmowie kapitan sam zaproponował wspólne działania aby, jak pisze w swych wspomnieniach, "nie stać bezczynnie, gdy inni walczą".

16 pułk zajmuje pozycje wzdłuż torów kolejowych oczekując natarcia nieprzyjaciela. Wysyła zwiad, który melduje o dużym (ok. 100 pojazdów) zgrupowaniu czołgów Wermachtu w miejscowości Polskie Łąki (ok. 3 km od miejsca bitwy). 2 bateria 11 dak-u zajęła miejsce na przejeździe kolejowym, na wprost wojsk niemieckich. Natychmiast po otrzymaniu meldunku na horyzoncie wyłoniły się pierwsze pojazdy.

Pierwszy atak zostaje odparty, 3 DP traci 15 czołgów. Wielką zasługę ma w tym właśnie 2 bateria 11 dak-u, która zniszczyła prawie połowę wrogich jednostek.

Drugi atak jest bardziej zmasowany, nadciąga lotnictwo niemieckie bombardując Polaków. Straty rosną w zastraszającym tempie. Armia polska traci obie radiostacje. Po godzinie 12 ppłk.
takitamktos - 3. Września 1939 roku.


Warszawa.

Naród polski świętuje. Nasi so...

źródło: comment_DXdruT1ChHJGo8zNl9xfgDQf5uenXIjR.jpg

Pobierz
  • 34
@pankalmar: Wbrew temu co mówią w szkołach patrząc na opisy przynajmniej na ten moment aż tak tragicznie to nie wyglądało. Pomijając oczywiście głupie decyzje oraz początkowe założenia dowództwa.

Choć to, co mnie uderza po opisach i co w dużej mierze zawaliło, to brak łączności. Radio już było od prawie 40 lat, Niemcy potrafili je już szeroko stosować. A u nas meldunki czy rozkazy przekazywane przez posłańców, bo łączność padła już drugiego
@pankalmar: O tym, że Niemcy nie byli aż tak dobrze przygotowani do wojny jak się wszystkim wydaje świadczy choćby historia spod Kocka. W Warszawie Hitler przyjmuję defiladę, a oddziały niemieckie biorące udział w bitwie błagają ruskich (dosłownie. Ruscy natomiast kazali im spadać na drzewo, bo już się cofnęli za linię podziału) o pomoc w zduszeniu ostatniego kotła naszej armii, bo nie dają rady.

Gdzie naszym kończy się amunicja i bardzo często