Aktywne Wpisy
fhgd +477
Pabick +7
Mało kto pamięta, że wojna Rosji i Chin z NATO będzie inną wojną niż tym co jest na Ukrainie.
Tam w pierwszej kolejności jedni i drudzy oślepią przeciwnika tak, by ten nie mógł działać satelitami szpiegowskimi itp z kosmosu.
Do tego przestanie działać GPS i inne podobne wynalazki.
Równocześnie zostanie uderzona każda infrastruktura krytyczna transportowo, energetycznie oraz komunikacyjnie.
Jak będzie wojna to będzie grubo.
Do tego Rosja już zapowiedziała że użyje atomówek
Tam w pierwszej kolejności jedni i drudzy oślepią przeciwnika tak, by ten nie mógł działać satelitami szpiegowskimi itp z kosmosu.
Do tego przestanie działać GPS i inne podobne wynalazki.
Równocześnie zostanie uderzona każda infrastruktura krytyczna transportowo, energetycznie oraz komunikacyjnie.
Jak będzie wojna to będzie grubo.
Do tego Rosja już zapowiedziała że użyje atomówek
Mirki, powiedzcie mi czy ja jestem jakaś walnięta czy to jednak ze mną wszystko ok.
Dla lepszego obrazu sprawy: jestem normalną dziewczyną, spełniającą się zawodowo, w związku.
Mam cholerny problem z ludźmi - szczególnie z kobietami. Przeprowadziłam się do obecnego miejsca zamieszkania ok. 3 lata temu i nie jestem w stanie nawiązać żadnej bliższej relacji z żadną z kobiet. Większość moich obecnych znajomych to ludzie poznani przez mojego partnera. W większości młodsi.
Jestem raczej typem osoby, która stara się żyć tak aby nikomu nie przeszkadzać swoim zachowaniem. Na ile to możliwe dopasowuje się do decyzji większości, nawet jeśli się nie z nimi nie zgadzam. Staram się nie narzucać swojego zdania, ani opinii. A jednak cały czas dochodzi do jakiś konfliktów na moim tle. Staram się nie zauważać pewnych symptomów tego, że laski mnie nie lubią, ale to takie oszukiwanie siebie. Widzę to w drobnych gestach, a później zazwyczaj dochodzi do eskalacji problemów. Nigdy nie są to problemy z mężczyznami, zawsze to jakieś dziewczyny mają do mnie problem. Bo przedstawiam im trzeźwą ocenę sytuacji, bo nie dąsam się na mojego partnera o byle co. Bo pozwalam mu wyrażać swoje zdanie. Bo wreszcie - nie daję się opinii innych tylko dlatego, że wszystkie inne stają za tą bardziej "popularną".
Nie chcę wystawiać sobie laurki - jako partnerka idealna, bo nią nie jestem. Decydując się jednak na związek ze swoim obecnym partnerem zaakceptowałam wszystkie jego wady i zalety, a jeśli nawet mi coś skrajnie przeszkadza staram się przegadać z nim to w cztery oczy.
Cały wpis piszę w nawiązaniu do dwóch sytuacji:
1. Jeden z mężów mojej koleżanki pił przed festiwalem wraz z 2 kolegami pół litra wódki, jego żona zaczęła mu wrzucać, że co #!$%@? (chodziło o jakieś żarty - w sumie śmieszne ( ͡° ͜ʖ ͡°) - sama w tym czasie zerując 0,2 jakiejś smakowej
2. Druga sytuacja dotyczyła tego, że byliśmy w miejscu szumnie nazywane restauracją. Jeden z gości zachowywał się bardzo agresywnie wobec innych. Był pod wpływem alkoholu. Moi męscy współtowarzysze wielokrotnie go upominali o spokój - bez skutku. W końcu jeden z gości owej restauracji, na wchodzenie na stół i kolejne groźby zareagował uderzeniem gościa kilkakrotnie. Warto wspomnieć, iż ten ziomek siedział z dziewczyną, a gościu zachowywał się w sposób agresywny od kilkunastu minut. Nasi partnerzy zareagowali w sposób prawidłowy, tzn. rozdzieli gości, wyrzucili agresorowi alkohol za płot, ponadto zadzwonili na policje. Jednakże moje współtowarzyszki uznały, że "napad" na gościa był bezzasadny.
I tak w sumie nie wiem, ja jestem #!$%@? czy one?
#pytanie #kiciochpyta #truestorybro
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży