Wpis z mikrobloga

James Brannan
Woda jeziora Yellowstone lekko marszczyła się. Na brzegu tliło się lekko niedogaszone ognisk, było czuć las.
-W tym piachu nic nie ma, cholera- miska do płukania złota uderzyła w taflę wody. Nad nią stał zgarbiony, zarośnięty i niedomyty mężczyzna. -Jedzenie się kończy, złota niemal nie ma. Zjeżdżam do miasta.- Wyjął miskę i poczłapał w stronę paleniska. Dorzucił chrustu i dmuchnął w żar. Ogień zaczął płonąć żywo pochłaniając suche patyki.
Zbliżała się noc, kolejna, którą James spędzał na gołej ziemi, bez ciepłej kolacji. Samotna przygoda w poszukiwaniu szczęścia, po miesiącu podróży wyglądała jak katastrofa. Nie pomogły umiejętności górnicze pielęgnowane przez lata.
Poranek przyszedł zimny, wiejący od strony gór wiatr wbijał się pod skórę. James zebrał się, przeżuł kawałek suchara i wołowiny po czym ruszył wzdłuż wody do najbliższego miasteczka, Louis Colony.

#kilofyirewolwery #lacunafabularnieczarnolisto
Pobierz papier96 - James Brannan
Woda jeziora Yellowstone lekko marszczyła się. Na brzegu tl...
źródło: comment_gpa1M8K6J8NmXRJqIOAR9RsRqnA5gAab.jpg