Wpis z mikrobloga

Mirki, właśnie trwają najgorsze wakacje mojego życia.
Wraz z #niebieskipasek, w lipcu zarezerwowaliśmy sobie pokój w pewnym przybytku na Dolnym Śląsku. Miało być super, niebieskipasek miał sobie każdego ranka grać w turnieju szachowym, ja miałam się super wysypiać, jakąś jogę walnąć, a potem mieliśmy zdobywać szczyty i inne takie.
No i trochę jednak plan się zawalił, bo w tych pieprzonych kwaterach, które wygraliśmy trwa remont. Od dnia naszego przyjazdu, czyli ubiegłej soboty, szanowni Panowie robotnicy piętro niżej, w prywatnym obiekcie właścicielki, który ulokowany jest dokładnie pod naszym pokojem, skuwają ściany, wymieniają stare okna na nowe, gipsują, szpachlują, przecierają gładzie, wiercą i od samego rana stoją pod oknem naszego pokoju i drą mordy. Właścicielka twierdzi, że robotnicy są Włochami i sama nie wiedziała, że akurat w tym terminie remont będzie i że czekała na niego od wiosny, choć moim zdaniem z polskim językiem radzą sobie wspaniale. Każde soczyste "k*rwa, znowu skończyło się piwo" jest tego żywym dowodem. Na moją uwagę, że mogła zadzwonić chociaż w dniu jego rozpoczęcia, by nas uprzedzić odparła, że w tym terminie i tak niczego innego byśmy tutaj nie znaleźli a poza tym to co będziemy w pokojach siedzieć jak tutaj się po górach chodzi, i radośnie skasowała całą kwotę za nasz pobyt przy zameldowaniu nas zapewniając nas równocześnie, że głośny remont w ciągu kilku godzin dobiegnie końca. Otóż CH*JA PRAWDA. Trwa do dziś.
Mało tego: dostaliśmy nie ten pokój, który zarezerwowałam; na stronie obiektu jest napisane, że pozostaje on do dyspozycji gości niepalących i to również jest nieprawda, bo popielniczki rozstawione są w całym ogrodzie, większość wczasowiczów siedzi sobie z fajkami, a kiedy otworzę okno do pokoju wpada cały papierosowy smród jaki wyprodukowali Panowie robotnicy. Mamy dwa zsunięte ze sobą pojedyncze łóżka, które przy najmniejszym ruchu skrzypią jak stawy 100-letniego starca.
Dobra, wiem, że to wszystko może brzmieć jak "roszczeniowy millennials", bo nie płacimy kroki za ten pokój, kobieta remontuje sobie własną chatę, innym gościom to wszystko zdaje się nie przeszkadzać. Ale no ja mam dość. Lubię sobie pospać dłużej, kiedy mam taką możliwość. Nie mam też obowiązku łazić po górach, a na pewno nie z samego rana.
I niestety urocza właścicielka miała rację - nie da rady wynająć nic innego, bo po prostu nie ma już miejsc.
Tak czy siak, mam nadzieję, że chociaż Wy, Mirki i Mirabelki, macie super wakacje!
#wakacje #polskiegory #januszebiznesu
  • 8