Wpis z mikrobloga

@InstaBloger: W życiu mężczyzny przychodzi taki moment kiedy dochodzi do pewnej granicy i albo zaczyna w końcu walczyc o siebie, albo przegrywa. Nie ma innej opcji. W tym roku moje życie posypało mi się doszczętnie. Po pięciu latach walki z chorobą taty, straciłem najważniejszego dla mnie człowieka. Zrozumiałem, że nie mam na świecie takiego wroga, któremu mógłbym życzyć, to w jaki sposób się czuje człowiek, który traci kogoś takiego jak mój tata. Zderzenie ze światem, który funkcjonuje obok mnie, w sposób jak dotychczas, to najcięższa rzecz na świecie. To jedna z tych ścian, to jeden z tych płytkich wddechów, który z siebie wypuszczam. Przy okazji posypał się mój związek. Przez śmierć taty przegapiałem jakieś ważne momenty, stałem się bardziej zamknięty niż dotychczas i zapunktowało to, że obecnie tkwię w próżni. Związku nie ma. Mam za to grubo ponad setkę w pasie, wiecznie spuszczoną głowę i setki gotowych memów, kiedy w pracy ktoś coś podłapie.

Piszę ten post nie do końca dla Was. Bardziej dla siebie. Żeby zostawić ślad dla samego siebie, że kiedy zwątpię, to żeby mieć jakiś fragment przestrzeni, do której wrócę, aby mieć świadomość, że podjąłem walkę, że nie mogę przestać i odpuścić. Ten post, to trochę taki tez sygnał dla ludzi w podobnej sytuacji, którzy gdzieś powoli zaczynają znikać i nie chodzi tu o heheszki, że jest się stulejarzem, przegrywem etc. Chciałbym tylko dać sygnał, zostawić ślad, że nie jesteście sami.

Piszę ten post niemalże z imienia i nazwiska. To trochę mój weksel. Dałeś sobie chłopie słowo, a inni na to patrzą. Tu spróbuje zostawiać swoje wynaturzenia, przemyślenia, zwykłe codzienne życie.

Swoją walkę zaczynam od głowy i ciała. Tu póki co chciałbym opisać swoją walkę z ciałem, bo to dla mnie równie ważne, może otworzę się również na inne tematy. Póki co liczę, że gdzieś od czasu do czasu, ktoś w komentarzu rzuci żebym szedł do przodu, bo tego wsparcia chyba najbardziej brakuje...Ale idąc dalej i nie wywalać wszystkich metaforycznych myśli na temat mojego życia i tego jak się czuje.

Kilka osób w pracy stosuje #huel. Zachwalają sobie, więc pomyślałem że to może być ten pierwszy krok. Zamówiłem dwie paki i pojechałem tydzień na dość niesmacznej paszy. Zacisnąłem zęby i zacząłem kombinować ze smakiem. (rozrabiam tylko z wodą). Przez 7 dni stosowałem jedynie Huel rozrobiony w blenderze z owocami. W 90% był to banan. Paszę stosowałem 3 razy dziennie. Najpierw jedno lekkie śniadanie, 3 butle paszy w plecak do pracy i lekka kolacja w domu. No i oczywiście dużo wody. Po tygodniu jedyny efekt zauważalny fizycznie, to 3-4 cm mniej w pasie. Dziś rozpoczynam drugi tydzień z paszą. Chciałbym, żeby wyglądał podobnie jak ten. Po następnym tygodniu chce odpalić siłownie, bo z racji pracy nie mam żadnego ruchu, niż 10.000 kroków, które robię celowo wracając do domu.

To mój pierwszy krok.

P.S tak, wizyta u specjalisty odnośnie mojego samopoczucia psychicznego, też już jest zaplanowana.

#przegryw #walcze #zycie #anonimowemirkowyznania
  • 8
  • Odpowiedz
  • 2
@InstaBloger też straciłam mamę, więc wiem jakie to uczucie, Mireczku. Po pewnym czasie uczucie pustki blaknie, chociaż trudno się go pozbyć całkowicie - po 10 latach nadal mi się nie udało.
A ze związkiem - ciesz się że się skończył, najwidoczniej to nie była odpowiednia osoba, skoro nie dała rady być przy Tobie.
  • Odpowiedz
@InstaBloger: jeżeli będąc w tak ogromnym dołku życiowym potrafisz znaleźć w sobie siłę żeby konkretnie zaplanować co możesz zrobić w celu poprawy twojej sytuacji życiowej i się nie załamałeś, to znaczy że masz bardzo mocną psychikę i wierzę, że tak długo jak będziesz się konsekwentnie trzymał planu tak będzie co raz to lepiej.

P.S tak, wizyta u specjalisty odnośnie mojego samopoczucia psychicznego, też już jest zaplanowana.

i bardzo #!$%@? dobrze,
  • Odpowiedz
@caslin: To nie do końca tak, że "ciesz się, że..." To nie o to chodzi. Ona też doszła do ściany z próbowaniem. Rozumiem ją. To nie jest tak do końca w tym przypadku, że wina jest po jednej stronie. Ja również mam na swoim koncie w tym przypadku sporą kartotekę, do której na pewno zalicza się to, że po śmierci taty się pogubiłem i nie potrafiłem artykułować tego jak się
  • Odpowiedz
@majkelwykopowicz: Dwa razy okrążyłem ziemie w swoich podróżach, więc bywało się w rożnych sytuacjach. Może nie silna psycha, ale poczucie, że przecież szkoda byłoby to wszystko przepier.... Mam mamę, o którą muszę dbać z odległości 400km, więc ściskam codziennie poślady i cisnę do pracy, żeby można było jej pomóc. Ale wiadomo, że ja też sam dla siebie jestem ważny, bo po coś jestem na tym świecie i nie jest to
  • Odpowiedz