Wpis z mikrobloga

@PatrickdeVries: Kolego, to zupełnie nie tak powinno wyglądać. Ja lubię, jak wchodzę do pracbazowego kibla na poranne posiedzenie. Dwie kabiny zajęte. I tak siedzą po cichutku lokatorzy tych kabin. Wyczekują, kto pierwszy wyjdzie. Że oni niby tu tylko hehe nosa wydmuchać. Wszechobecną ciszę narusza jedynie charakterystyczne tapanie palcy w ekrany telefonów. I tak wyczekują. W ciszy. Wtedy wchodzę ja, niczym komendant na posterunek. Zasiadam na tronie i w pełnej oprawie dźwiękowej
  • Odpowiedz
@notoelo: no ze rano na dwojeczke to wiadomix, ale potem kolo tej 17, 18 powinno nastapic ponowne zwolnienie blokady maszyny losujacej, w zaleznosci od spozytych pokarmow i ilosci wypitej kawy nastepuje to mniej lub bardziej gwaltownie, wielu stosuje taktyke donio sé, bardzo ryzykowna i niebezpieczny.
  • Odpowiedz
@PatrickdeVries: O nie nie, właśnie tutaj kumplu robisz błąd. Myślisz, że korpo lunch o 12 w pracy to wymysł bananowych szczurów z mordoru? Otóż nie tym razem! To sprawnie wykalibrowany timing pozwalający na zwolnienie blokady doskonale o 13:20. Finalnie uwolnienie leczo codziennie zajmuje mi to minimum 20 minut, co daje w tygodniu 100 minut , czyli 400 minut w miesiącu i 4800 minut w roku. Sram w pracy 80 godzin w
  • Odpowiedz