Wpis z mikrobloga

Ostatnio popularnym tematem stało się zjawisko freebleeding, zwłaszcza za granicą. Kobiety wyznające tę zasadę nie noszą tamponów/podpasek/innych "pochłaniaczy" krwi miesięcznej, pozwalając krwi swobodnie ściekać po nogach oraz plamić ubrania.
Kompletnie nie widzę w tym sensu. Niby ekologia, ale można kupić kubeczek menstruacyjny i jest ekologiczne, ale też higienicznie. Poza tym dopranie poplamionych krwią ubrań i pościeli to zużycie sporej ilości wody i chemii, zwykle jedno normalne pranie nie wystarcza. Pomijając fakt brudzenia siedzeń w autobusie czy krzeseł w restauracji, o zapachu i ogólnym wyglądzie takiej osoby nie wspomnę.
Co to ma na celu?
#pytanie #pytaniedorozowychpaskow #problemypierwszegoswiata #problemyrozowychpaskow
  • 27
@Michalinaaa niekoniecznie to powrót do średniowiecza, jest całkiem nowoczesna bielizna menstruacyjna która wchłania krew, podobno bez nieprzyjemnego zapachu i przeciekania. Ja co prawda jestem team kubeczek, ale bardzo cieszy mnie trend odchodzenia od jednorazówek.
@puchaty_lis nie wiem ale to straszna fujka :(