Wpis z mikrobloga

Chcę wreszcie skończyć z #przegryw. Czuję, że nadszedł ten mityczny dzień "uderzenia w stół". Chcę wreszcie wyjść ze stanu, w którym czuję się jak ostatnie, niepotrafiące nic gówno. Przymiarki do tego wszystkiego trwają już długo. Niby robię krok w przód, ale zaraz później następuje pół kroku wstecz. Ostatnie 7 miesięcy było właśnie takim lawirowaniem. Ale dzięki temu czasowi opracowałem sobie plan, który zawarłem w kilka punktów niezbędnych do realizacji, by ruszyć w dalszą podróż.

Chcę się głównie skupić na rozwoju siebie jako jednostki, pozbycia się garbu z kompleksów. Moim celem nie jest zobaczenie i zaliczenie sromu (w sumie, to jeśli będę człowiekiem innych sukcesów i pasji, ten aspekt życia może nie istnieć). Opracowałem sobie kilka celów (pewnie dla większości ludzi strasznie przyziemnych), które uważam, że pozwolą mi na wyjście z mentalnego przegrywu i kompleksów, oraz dadzą solidne fundamenty pod dalszą podróż przez życie.

Punkty, które będę realizować w ramach swojego "programu naprawczego ze #!$%@?"(w nawiasach uzasadnienie):

1. Nauka języka obcego. Wybór padł na język Angielski. Mam już jakieś podwaliny i myślę, że jestem w stanie go opanować.(Nauka języka obcego w jak największym stopniu jest dla mnie ważna, ponieważ zapewnia jakieś okno na świat. Zawsze bałem się podróżować ze względu na barierę językową i wielki strach w sytuacji, kiedy trzeba by było coś załatwić samodzielnie. Ponadto język obcy umożliwia ewentualną emigrację, która jest poniekąd moim marzeniem, ale to w perspektywie wieloletniej.).

2.Rozpoczęcie aktywności fizycznej. Nie dla osiągnięcia super sylwetki, lecz dla samego zrzucenia kilogramów. (Jestem otyły, zdaje sobie sprawę, że nie pozostaje to bez wpływu na moje samopoczucie, oraz samoocenę. Zrzucenie nadwagi jest sporym krokiem w zmianie swojego życia, a przede wszystkim wiąże się z nauczeniem się poczucia obowiązku w życiu, czego mi brak. Nie zależy mi na super sylwetce, ponieważ celem mojego wychodzenia z przegrywu nie jest seks, a czas poświęcony na rzeźbienie się na bóstwo można spożytkować lepiej).

3. Prowadzenie codziennych notatek/pamiętnika. Forma dowolna. (wyrobienie w sobie systematyczności, codziennego obowiązku. Luźne wyrzucanie z siebie przemyśleń na różne tematy, możliwość późniejszej obserwacji, jak zmienił mi się punkt widzenia na różne tematy w czasie).

4.Czytanie książek - tematyka dowolna, wyrobienie w sobie nawyku czytania codziennie choćby kilku stron.(Zauważyłem ubogość swojego języka, problemy ze swobodnym formułowaniem zdań w codziennym życiu. Chciałbym mieć bogate słownictwo, ubierać zdania w piękne słowa, być uważanym za kogoś o wysokiej elokwencji. Ponadto chciałbym poszerzyć swoje horyzonty, uważam, że filozofia to coś, co jest potrzebne w moim życiu [jeśli ktoś ma do polecenia dobre książki, lub filozofów, będę wdzięczny], prócz tego książki na różne, luźniejsze tematy w poszukiwaniu hobby, czy czegoś, co mnie zainteresuje).

5.Znalezienie sobie zajęcia, które mnie zainteresuje, hobby, pasji.(jest to ciężki do zrealizowania punkt ze względu na to, że jestem leniwy i szybko się nudzę. Ale uważam, że jest to FILAR wyjścia z przegrywu. Prawdziwa pasja jest czymś bezcennym).

Póki co na tyle. Ktoś powie, że to nie jest dużo, czy też, że nie są to znaczące zmiany, nie dążące do żadnego przełomu. Jednak opracowałem je dla siebie na wzgląd własnych przemyśleń. Uważam, że podstawą wyjścia z przegrywu, jest nabranie poczucia obowiązku, systematyczności w działaniu, nauka "uczenia się", której nigdy nie opanowałem. Po zbudowaniu tych fundamentów, przyjdzie czas na rozwój na płaszczyźnie zawodowej,finansów, horyzontów życiowych. Jeśli uda mi się zrealizować założenia z dwóch pierwszych punktów, w ich miejsce wstawię nowe, skupiające się już mocniej na rozwoju finansowym/wizerunkowym/budowaniu swojej kariery i zabezpieczaniu przyszłości, oraz na konkretnych celach.

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #rozwojosobisty #rozwojosobistyznormikami
  • 7
@Socjopata321: co do filozofii to na początek nieironicznie polecam ci Świat Zofii, jako powieść przyjemnie wprowadza do tematu i nie odrzuci cię przez przesyt terminów i nazwisk, a jak po przeczytaniu stwierdzisz, że to cię ciekawi to będziesz mógł wziąć się za coś "poważniejszego"
@Socjopata321: polecam ci ksiazke Ayn Rand atlas zbuntowany, pozniej źrodlo. Filozofia zamknieta w fajnej historyjce. Moze ci sie wydac zbyt obszerna i nawet podlamac cie w twojej nowej drodze, bo stwierdzisz ze jak nie przeczytales cslej to czytanie nie ma sensu. Jednak dla mnie to byly jedyne ksiazki przeczytane poza lekturami. Szybko wyrobilem na nich nawyk 1 dzien 1 rozdzial. Mialem satysfakcje ze czytam, nie przepierdzielajac czasu przed kąkuterem. Co wiecej