Wpis z mikrobloga

Działo się to w połowie lipca roku 18XX. Przebywałem podówczas w majątku profesora Kononowicza na wypoczynku psychicznym, na który zesłany zostałem niemal siłą przez władze mojej uczelni. "Pojedziesz Pan, panie asystencie, do profesora Kononowicza, a tam odpoczniesz. Jeżeli jednak nie odpoczniesz - co wszelako też może się zdarzyć - to wrócisz odmieniony" rzekł do mnie mój bezpośredni pryncypał, profesor Tomasz na dwa dni przed moją peregrynacją. Wówczas nie przypuszczałem jak profetycznymi okażą się te słowa.
Z majątkiem w Starosielcach komunikacja kolejowa była niezgorsza. Stacja znajdowała się bowiem trzy wiorsty ledwie od pałacu. Planowałem drogę tę przebyć na własnych nogach, ale mój gospodarz (uprzedzony o moim przyjeździe przez profesora Tomasza, który wysłał telegram) nalegał, by posłać po mnie poczciwego Janka - służącego, lokaja, ale i prztjaciela, który drewko porąbie, a i potrafi czas umilić uczoną pogadanką. Gdy wysiadłem z wagonu klei żelaznej, na peronie czekał na mnie już Janek - choć było to nasze pierwsze spotkanie - od razu mnie poznał. Miał on bowiem niezykle wyczulony zmysł na odczytywanie z twarz ludzkich wszelkich frasunków. Jakie wyczytał z mojej? Trudno orzec.
- Janek jestem, tu tego, de best - powiedział i poprawił lekko wypłowiałą liberię - białą we wrzosowe kwiaty. No to jedziemy - Asterka już czeka, tu tego.
I rzeczywiście - ledwie przeszliśmy parę kroków, a moim oczom ukazał się pojedyncza kolaska - z pewnością pamiętająca lepsze czasy - zaprzężona w ukochaną klacz profesora Kononowicza - Asterkę.
Wsiedliśmy więc - Janek na kozła - ja z tyłu. By czasu nie mitrężyć, na czas naszej podróży należałoby czytelnika zabawić. Nakreślę więc dzieje rodziny De best, z której wywodził się poczciwy Janek. Jego matka - Jadwiga z domu K. była onegdaj panią w rozległych włościach - Choroszczy, Powsinogach, Parageliach. W wyniku wydarzeń z roku pańskiego 186X - straciła jednak swój majątek. Wszelkie jej dobra zostały zlicytowane i porozdzielane po okoliczne majątki - często oddalone od siebie nawet o 50 wiorst! Dokonało się to zresztą w wyniku spisku ze strony rodziny Andrzejewskich, którzy uczynnie kolaborowali z caratem (wyjątkowo nieprzyjemne persony). W rezultacie tych wydarzeń Jadwiga oszalała i chodzi od majątku do majątku chcąc wyzyskać choc odrobinę dawnego bogactwa - prosi o kamyczki, okruchy ze stołu czy świńskie zlewki nawet. Wszystko to pakuje do mandzórów i dokąd zwozi - nikt nie wie.
Dojechaliśmy jednak do majątku w Starosielcach. Kolaska zakręciła pod pałacykiem i przystanęła na jego tyłach - w wozowni. Z otwartych na oścież okien słychać było zapach latakii - znac było, że profesor Kononowicz pali swoją ulubioną fajkę. Posłyszałem, że z kimś rozmawia.
- ooo, ale Ty mądry jesteś! - był to głos Majora Suchodolskiego, który po raz kolejny pełen estymy wypowiadał się i intelektualnych przymiotach swego interlokutora...
#kononowicz #patostreamy
  • 7