Polski Fritzl (Historia opublikowana na o2 27.06.2019) Kvoka pisała też o tej sprawie tutaj
W czerwcu 2017 roku w „Dużym Formacie” pojawił się reportaż Katarzyny Włodkowskiej na temat niewyobrażalnego znęcania się Mariusza Sz. nad swoją żoną. Okazało się, że Polacy również mają swojego „Fritzla”, który mieszkał w małej wsi w Powiecie Puckim.
Historia 24-letniej Ewy (imię zmienione) i 36 letniego Mariusza (zwanego Mirkiem) rozpoczęła się latem 2005 roku. Ona pracowała w sklepie spożywczym na Półwyspie Helskim, a on był murarzem na budowie. Mimo dezaprobaty matki, Ewa niemal natychmiast się zakochała i już w Sylwestra przeprowadziła się do niewykończonego domu Mirka. Uczucie było tak silne, że nie przeszkadzało jej czerpanie wody ze studni, toaleta na podwórku i kuchnia na węgiel zastępująca ogrzewanie.
Matka Mirka była alkoholiczką i mieszkała w domu postawionym na tej samej posesji co dom mężczyzny. Mieszkał z nią również dorosły bratanek Mirka i jego trzej bracia, w tym jeden z żoną i 10 upośledzonych dzieci. Pozostała piątka rodzeństwa mężczyzny nie utrzymywała z nimi kontaktu, a jego ojciec zmarł w wypadku.
Mirek niemal natychmiast zaczął odseparowywać Ewę od jej rodziny. Matka kobiety musiała zawsze się zapowiadać, gdy planowała wizytę, a jej ojciec odwiedził ich tylko raz. Na ślub zaproszono tylko świadków i rodzinę Mirka.
Już tydzień po ślubie Mirek po raz pierwszy uderzył Ewę. Później przepraszał i obiecywał, że to ostatni raz. Kobieta mu uwierzyła, ale wkrótce była już regularnie bita. Najchętniej uderzał ją ręką po głowie, ponieważ jego zdaniem pozostawiało to najmniejsze ślady. Gdy zaszła w ciążę, miała nadzieję, że gdy urodzi się dziecko, mąż nigdy więcej nie podniesie na nią ręki.
Alicja urodziła się 9 miesięcy po ślubie. Mirek ani razu nie odwiedził żony w szpitalu, ponieważ w tym czasie upijał się z matką i braćmi. Gdy po powrocie do domu mężczyzna zaczął bić ją przy dziecku, Ewa wezwała policję. Funkcjonariusze pomogli jej przeprowadzić się do matki i doradzili, aby złożyła zeznania, czego jednak nie zrobiła. Mirek znów zaczął kajać się i obiecywać, że nigdy więcej. Niestety Ewa wciąż go kochała, a mieszkanie z rodzicami, rodzeństwem i dzieckiem w dwupokojowym mieszkaniu nie było rozwiązaniem. Wróciła więc do męża.
Mirek dotrzymał obietnicy do wiosny 2007 roku. Z pozoru mogło się wydawać, że w ich małżeństwie układa się dobrze, a p-----c domowa była tylko przeszłością. Mężczyzna nie uderzył już więcej swojej żony, ale daleko było mu do miana idealnego męża. Nie chciał mieć więcej dzieci, ale nie przeszkadzało mu to w zmuszaniu Ewy do seksu, nawet gdy ta była w połogu. Gdy dowiedział się o drugiej ciąży pobił żonę do tego stopnia, że przez kilka dni nie mogła usiąść. Później próbował celować w brzuch.
W lutym 2008 roku na świat przyszła Wiktoria. Mirek zaczął bić żonę w nabrzmiałe od mleka p----i, które stały się opuchnięte i bolące. Gdy Ewa powiedziała o tym lekarzowi, ten stwierdził, że to się zdarza, po czym przepisał jej zastrzyki i zalecił karmienie butelką.
Gdy najmłodsza córka skończyła rok, Mirek zabronił Ewie jeść. Kobieta podjada po kryjomu, aż w końcu zapyta dlaczego odmawia jej jedzenia. Pytanie tak go zdenerwowało, że zamknął ją w piwnicy. Przez następne miesiące Ewa spała tam na kartonach i szmatach ułożonych na betonowej podłodze, a swoje potrzeby fizjologiczne załatwiała do wiadra. Cały czas panował półmrok lub całkowita ciemność. Ciemność była najgorsza, bo oznaczała, że Mirek zaraz zejdzie, przyniesie jej miskę z rozmiękłym chlebem, a później zgwałci. Do jedzenia dodawał spermę, o czym wtedy nie wiedziała.
Z biegiem czasu Mirek związywał Ewie ręce sznurkiem i kazał jeść na kolanach. Na wszystko patrzyła starsza, 4-letnia córka, która uczona była bicia i kopania matki. Młodsza w tym czasie leżała związana na podłodze swojego pokoju.
Ewa wypuszczana była jedynie, gdy ktoś miał ich odwiedzić lub trzeba było przypilnować dzieci. Czasami mogła opuszczać dom, Mirek kazał jej nawet iść do pracy sezonowej przy zbieraniu borówek. Kobieta bała się jednak komukolwiek powiedzieć o koszmarze jaki przeżywa. Mirek wciąż jej powtarzał, że nikt jej nie uwierzy i nie pomoże. Bardzo wstydziła się również swojej sytuacji i bała się, że jeżeli komuś powie, mężczyzna zabije Wiktorię, której przecież nie chciał. Ciągły głód ją zobojętnił, ważyła jedynie 39 kg.
Miało być jednak jeszcze gorzej. Latem 2010 roku Mirek zaprosił kolegów, z którymi pił p--o i wódkę. Później wziął od każdego z nich po 20 zł, zszedł do piwnicy, założył Ewie worek na głowę, a jej ręce i nogi przywiązał do haków wystających ze ścian. On i jego koledzy wielokrotnie zgwałcili kobietę.
Piekło Ewy trwało 2 lata. 28 grudnia 2010 roku powiedziała mężowi, że musi pojechać do urzędu pracy, ponieważ inaczej nie dostanie zasiłku. Mężczyzna zgodził się, aby podwiozła ją matka. Zrozpaczona Ewa zadzwoniła do niej i poprosiła o pomoc. Wiedziała, że już dłużej tego nie wytrzyma. Matka kobiety przyjechała wraz z dwoma synami. Mirek nie chciał ich puścić, a później jechał za nimi taksówką 60 km i walił do drzwi, aż aresztowała go policja.
Ewa przez 3 miesiące nie wychodziła z domu. Jej córki zaczęły dziwnie się zachowywać. Okazało się, że Mirek bił Alicję i Wiktorię oraz molestował jedną z nich. Ewa i Alicja złożyły zeznania na policji, Wiktoria była na to za mała. Psycholog potwierdził, że brzmią one prawdziwie. Dokonano również obdukcji lekarskiej.
Na początku 2011 roku śledztwo przekazano asesorce z Prokuratury Rejonowej w Pucku. Kobieta opierając się na zeznaniach matki i bratanka Mirka, a także ich najbliższych sąsiadów, umorzyła śledztwo. Niczego nie zauważyła również pracownica opieki społecznej. Odrzucono odwołanie Ewy. Sprawę przekazano do sądu wyższej instancji, który zlecił dalsze zbadanie dowodów. Prokurator tego jednak nie zrobił i opierając się na wcześniejszych zeznaniach ponownie umorzył śledztwo. Odrzucono kolejne odwołanie Ewy, a prokuratura ostatecznie zamknęła śledztwo.
Sprawę ponownie otworzono dopiero w 2016 roku, gdy matka Ewy dostarczyła pamiętniki napisane przez Alicję i Wiktorię. Można było w nich przeczytać m. in. „Ten zły tata zamykał mamę w piwnicy. Mama tam piła i jadła jak pies. Kupę i siku robiła gdzie popadnie, a ja uderzałam mamę pałką w głowę, tak jak tata kazał. My z tatą Mirosławem chcieliśmy zabić mamę, żeby była nowa mama” oraz „Tata zakładał mamie worek na głowę i wtedy wchodzili panowie i robili mamie źle. Tata brał za to pieniądze. Kupował wódkę i p--o i mnie częstował”.
W czerwcu 2017 roku Mirek stanął przed sądem i usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. O zwolnienie warunkowe będzie mógł się ubiegać po odbyciu 3/4 kary. Otrzymał również nakaz zapłaty zadośćuczynienia Ewie i Alicji (po 70000 zł), Wiktorii (20000 zł) oraz jego kolejnej partnerce i jej synowi (po 5000 zł). Zakazano mu również zbliżać się do żony i córek.
W marcu 2018 roku zostali zatrzymani dwaj bracia oraz kolega Mirka. Oskarżono ich o udział w zbiorowych gwałtach na Ewie. Mężczyźni nie przyznają się do winy. Grozi im od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Wszczęto również postępowanie karne przeciwko asesor Małgorzacie K. i zastępcy prokuratora Bartłomiejowi K. Oboje nie pracują już w Prokuraturze Rejonowej w Pucku.
Na początku 2011 roku śledztwo przekazano asesorce z Prokuratury Rejonowej w Pucku. Kobieta opierając się na zeznaniach matki i bratanka Mirka, a także ich najbliższych sąsiadów, umorzyła śledztwo. Niczego nie zauważyła również pracownica opieki społecznej. Odrzucono odwołanie Ewy. Sprawę przekazano do sądu wyższej instancji, który zlecił dalsze zbadanie dowodów. Prokurator tego jednak nie zrobił i opierając się na wcześniejszych zeznaniach ponownie umorzył śledztwo. Odrzucono kolejne odwołanie Ewy, a prokuratura ostatecznie zamknęła śledztwo.
Mirek zaczął bić żonę w nabrzmiałe od mleka p----i, które stały się opuchnięte i bolące. Gdy Ewa powiedziała o tym lekarzowi, ten stwierdził, że to się zdarza, po czym przepisał jej zastrzyki i zalecił karmienie butelką.
@fesaczi: @ameliniowyguzik: @riley24: jako ciekawostkę do tej historii dodam, że dzięki zaawansowanej technologii, udało mi się ustalić wzrost skazanego #csiwykop
typiary są p----------e. Nie dość że typ to jakiś j----y karzeł, patola w c--j, n--------a ją zaraz po ślubie ale nie ona do niego wraca bo go kocha XDDD sama sobie poniekąd winna
(Historia opublikowana na o2 27.06.2019)
Kvoka pisała też o tej sprawie tutaj
W czerwcu 2017 roku w „Dużym Formacie” pojawił się reportaż Katarzyny Włodkowskiej na temat niewyobrażalnego znęcania się Mariusza Sz. nad swoją żoną. Okazało się, że Polacy również mają swojego „Fritzla”, który mieszkał w małej wsi w Powiecie Puckim.
Historia 24-letniej Ewy (imię zmienione) i 36 letniego Mariusza (zwanego Mirkiem) rozpoczęła się latem 2005 roku. Ona pracowała w sklepie spożywczym na Półwyspie Helskim, a on był murarzem na budowie. Mimo dezaprobaty matki, Ewa niemal natychmiast się zakochała i już w Sylwestra przeprowadziła się do niewykończonego domu Mirka. Uczucie było tak silne, że nie przeszkadzało jej czerpanie wody ze studni, toaleta na podwórku i kuchnia na węgiel zastępująca ogrzewanie.
Matka Mirka była alkoholiczką i mieszkała w domu postawionym na tej samej posesji co dom mężczyzny. Mieszkał z nią również dorosły bratanek Mirka i jego trzej bracia, w tym jeden z żoną i 10 upośledzonych dzieci. Pozostała piątka rodzeństwa mężczyzny nie utrzymywała z nimi kontaktu, a jego ojciec zmarł w wypadku.
Mirek niemal natychmiast zaczął odseparowywać Ewę od jej rodziny. Matka kobiety musiała zawsze się zapowiadać, gdy planowała wizytę, a jej ojciec odwiedził ich tylko raz. Na ślub zaproszono tylko świadków i rodzinę Mirka.
Już tydzień po ślubie Mirek po raz pierwszy uderzył Ewę. Później przepraszał i obiecywał, że to ostatni raz. Kobieta mu uwierzyła, ale wkrótce była już regularnie bita. Najchętniej uderzał ją ręką po głowie, ponieważ jego zdaniem pozostawiało to najmniejsze ślady. Gdy zaszła w ciążę, miała nadzieję, że gdy urodzi się dziecko, mąż nigdy więcej nie podniesie na nią ręki.
Alicja urodziła się 9 miesięcy po ślubie. Mirek ani razu nie odwiedził żony w szpitalu, ponieważ w tym czasie upijał się z matką i braćmi. Gdy po powrocie do domu mężczyzna zaczął bić ją przy dziecku, Ewa wezwała policję. Funkcjonariusze pomogli jej przeprowadzić się do matki i doradzili, aby złożyła zeznania, czego jednak nie zrobiła. Mirek znów zaczął kajać się i obiecywać, że nigdy więcej. Niestety Ewa wciąż go kochała, a mieszkanie z rodzicami, rodzeństwem i dzieckiem w dwupokojowym mieszkaniu nie było rozwiązaniem. Wróciła więc do męża.
Mirek dotrzymał obietnicy do wiosny 2007 roku. Z pozoru mogło się wydawać, że w ich małżeństwie układa się dobrze, a p-----c domowa była tylko przeszłością. Mężczyzna nie uderzył już więcej swojej żony, ale daleko było mu do miana idealnego męża. Nie chciał mieć więcej dzieci, ale nie przeszkadzało mu to w zmuszaniu Ewy do seksu, nawet gdy ta była w połogu. Gdy dowiedział się o drugiej ciąży pobił żonę do tego stopnia, że przez kilka dni nie mogła usiąść. Później próbował celować w brzuch.
W lutym 2008 roku na świat przyszła Wiktoria. Mirek zaczął bić żonę w nabrzmiałe od mleka p----i, które stały się opuchnięte i bolące. Gdy Ewa powiedziała o tym lekarzowi, ten stwierdził, że to się zdarza, po czym przepisał jej zastrzyki i zalecił karmienie butelką.
Gdy najmłodsza córka skończyła rok, Mirek zabronił Ewie jeść. Kobieta podjada po kryjomu, aż w końcu zapyta dlaczego odmawia jej jedzenia. Pytanie tak go zdenerwowało, że zamknął ją w piwnicy. Przez następne miesiące Ewa spała tam na kartonach i szmatach ułożonych na betonowej podłodze, a swoje potrzeby fizjologiczne załatwiała do wiadra. Cały czas panował półmrok lub całkowita ciemność. Ciemność była najgorsza, bo oznaczała, że Mirek zaraz zejdzie, przyniesie jej miskę z rozmiękłym chlebem, a później zgwałci. Do jedzenia dodawał spermę, o czym wtedy nie wiedziała.
Z biegiem czasu Mirek związywał Ewie ręce sznurkiem i kazał jeść na kolanach. Na wszystko patrzyła starsza, 4-letnia córka, która uczona była bicia i kopania matki. Młodsza w tym czasie leżała związana na podłodze swojego pokoju.
Ewa wypuszczana była jedynie, gdy ktoś miał ich odwiedzić lub trzeba było przypilnować dzieci. Czasami mogła opuszczać dom, Mirek kazał jej nawet iść do pracy sezonowej przy zbieraniu borówek. Kobieta bała się jednak komukolwiek powiedzieć o koszmarze jaki przeżywa. Mirek wciąż jej powtarzał, że nikt jej nie uwierzy i nie pomoże. Bardzo wstydziła się również swojej sytuacji i bała się, że jeżeli komuś powie, mężczyzna zabije Wiktorię, której przecież nie chciał. Ciągły głód ją zobojętnił, ważyła jedynie 39 kg.
Miało być jednak jeszcze gorzej. Latem 2010 roku Mirek zaprosił kolegów, z którymi pił p--o i wódkę. Później wziął od każdego z nich po 20 zł, zszedł do piwnicy, założył Ewie worek na głowę, a jej ręce i nogi przywiązał do haków wystających ze ścian. On i jego koledzy wielokrotnie zgwałcili kobietę.
Piekło Ewy trwało 2 lata. 28 grudnia 2010 roku powiedziała mężowi, że musi pojechać do urzędu pracy, ponieważ inaczej nie dostanie zasiłku. Mężczyzna zgodził się, aby podwiozła ją matka. Zrozpaczona Ewa zadzwoniła do niej i poprosiła o pomoc. Wiedziała, że już dłużej tego nie wytrzyma. Matka kobiety przyjechała wraz z dwoma synami. Mirek nie chciał ich puścić, a później jechał za nimi taksówką 60 km i walił do drzwi, aż aresztowała go policja.
Ewa przez 3 miesiące nie wychodziła z domu. Jej córki zaczęły dziwnie się zachowywać. Okazało się, że Mirek bił Alicję i Wiktorię oraz molestował jedną z nich. Ewa i Alicja złożyły zeznania na policji, Wiktoria była na to za mała. Psycholog potwierdził, że brzmią one prawdziwie. Dokonano również obdukcji lekarskiej.
Na początku 2011 roku śledztwo przekazano asesorce z Prokuratury Rejonowej w Pucku. Kobieta opierając się na zeznaniach matki i bratanka Mirka, a także ich najbliższych sąsiadów, umorzyła śledztwo. Niczego nie zauważyła również pracownica opieki społecznej. Odrzucono odwołanie Ewy. Sprawę przekazano do sądu wyższej instancji, który zlecił dalsze zbadanie dowodów. Prokurator tego jednak nie zrobił i opierając się na wcześniejszych zeznaniach ponownie umorzył śledztwo. Odrzucono kolejne odwołanie Ewy, a prokuratura ostatecznie zamknęła śledztwo.
Sprawę ponownie otworzono dopiero w 2016 roku, gdy matka Ewy dostarczyła pamiętniki napisane przez Alicję i Wiktorię. Można było w nich przeczytać m. in. „Ten zły tata zamykał mamę w piwnicy. Mama tam piła i jadła jak pies. Kupę i siku robiła gdzie popadnie, a ja uderzałam mamę pałką w głowę, tak jak tata kazał. My z tatą Mirosławem chcieliśmy zabić mamę, żeby była nowa mama” oraz „Tata zakładał mamie worek na głowę i wtedy wchodzili panowie i robili mamie źle. Tata brał za to pieniądze. Kupował wódkę i p--o i mnie częstował”.
W czerwcu 2017 roku Mirek stanął przed sądem i usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. O zwolnienie warunkowe będzie mógł się ubiegać po odbyciu 3/4 kary. Otrzymał również nakaz zapłaty zadośćuczynienia Ewie i Alicji (po 70000 zł), Wiktorii (20000 zł) oraz jego kolejnej partnerce i jej synowi (po 5000 zł). Zakazano mu również zbliżać się do żony i córek.
W marcu 2018 roku zostali zatrzymani dwaj bracia oraz kolega Mirka. Oskarżono ich o udział w zbiorowych gwałtach na Ewie. Mężczyźni nie przyznają się do winy. Grozi im od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Wszczęto również postępowanie karne przeciwko asesor Małgorzacie K. i zastępcy prokuratora Bartłomiejowi K. Oboje nie pracują już w Prokuraturze Rejonowej w Pucku.
Źródła: krytykapolityczna.pl, newsweek.pl, wyborcza.pl, trojmiasto.wyborcza.pl, tvn24.pl
#historieriley
Komentarz usunięty przez moderatora
Pracują w Prokuraturze Rejonowej w Pułdupku
z tego wynika, jakby Ewa miała powiedzieć lekarzowi, że to mąż ją pobił, jednak z tekstu kvoki