Wpis z mikrobloga

Znacie Legendarnego Aftojaxa? Tego od Afrokolektywu? Jestem ciekawa, co myślicie o jego podejściu do #narkotykizawszespoko i #depresja

Poniżej jego post z FB:

było tak. na swoim wallu napisałem post o depresji i dragach, dosyć chaotyczny, ale boleśnie szczery, odzew na niego był #!$%@? spory; dostałem wiele wiadomości prywatnych, które skłoniły mnie do radykalnych przemyśleń i, w konsekwencji, do napisania postscriptum. wydaje mi się, że dotknąłem w nim czegoś ciekawego - w związku z czem postanowiłem się nim podzielić również tu. wiem, że temat lizałem już w swoich PIOSENKACH, ale czyż kwiecista proza nie jest lepszym dlań nośnikiem? polecam zwłaszcza jednostkom korzystającym z usług poradni zdrowia psychicznego i/lub regularnie używającym środków wygładzających:

---

schorzenia psychiczne okazują się dziś być tak powszechne w moim, w naszym, środowisku, że potencjalnych samobójców jest chyba więcej niż potencjalnych emerytów :o a przypadków całkowitych wyleczeń (na drodze skutecznej terapii, wykrycia utajonych nieprawidłowości somatycznych, idealnej kalibracji medykamentów) nadal widzę niewiele* niestety.

w związku z czym zajmijmy się kontynuacją egzystencji BEZ wyleczenia i uwolnienia od problemu. rozgałęzia się ona na dwie możliwości: heroiczną absolutną trzeźwość albo zależność - mniejszą lub większą - od mniej lub bardziej toksycznych, ale zawsze działających substancji. całe moje doświadczenie (próbowałem jednego i drugiego na długą metę) i cała moja wiedza, także fachowa (znikomą, ale mam), wykazuje, że:
- trzeźwość, droga numer jeden, oznacza życie z objawami choroby, prawdopodobnie kalekie z powodu konieczności ucieczki przed nimi, obarczone ryzykiem samobója z ich powodu.
- zależność, droga numer dwa, to życie z poczuciem winy (no bo jak to - jestem uzależniona/y?), prawdopodobnie kalekie z powodu znieczulenia, obarczone ryzykiem wyniszczenia organizmu ORAZ samobója z powodu poczucia winy.

porównajmy - na razie oczywiście wybierzemy drogę numer jeden. ale zobaczmy, co by się stało, gdyby z tego równania usunąć społeczny odbiór uzależnień, ten #!$%@?ły i zakłamany twór, który wywołuje pośrednio i bezpośrednio wyrzuty sumienia? proste, policzcie sami ;)

wszyscy jesteśmy nauczeni, że lepiej nie brać niż brać (nie pić niż pić, nie palić niż palić); tylko czy takie stawianie sprawy, będąc może słuszne dla ogółu - który, bierze, pije i pali, jak zakładamy, głównie dla rekreacji
* - nie bywa w indywidualnych przypadkach zwyczajnie krzywdzące? a gdyby wolno było po prostu brać to, co pomaga, nawet do końca życia (przypadłości psychiczne to nie katar czy złamana noga, są z reguły bardzo przewlekłe), nie obciążając sobie głowy tym, że to przecież ŹLE? jeśli pewne środki chemiczne dają Wam ulgę, lecz zarazem uruchamiają głos zinternalizowanej moralności, mówiący "BARDZO BRZYDKO", to czy nie można go w #!$%@? wyłączyć? pisaliście do mnie zmartwieni CHOROBĄ i zmartwieni BRANIEM, przyznając zarazem, że drugie na ogół wyklucza pierwsze; martwimy się zatem, że używamy leków, narkotyków, alkoholu etc.**** jako podpory i bez nich jest nam ciężko, ale czy człowiekowi bez nogi kazalibyśmy odłożyć kule, zdjąć protezę i aż do śmierci pełzać? w końcu, podejdźmy do tego aksjologicznie: co jest ważniejsze, szczęście - sztuczne to nadal szczęście - czy czystość? samorealizacja czy samokontrola? odpowiedzcie sobie sami :|

wszystko musicie zrobić sami, ja mogę jedynie zaapelować: nie wstydźmy się zanadto, że wchłaniamy substancje, które pomagają nam żyć, tworzyć, pracować, współpracować, wychowywać, myśleć. nie robimy tego dla rozrywki, robimy to dla przetrwania. jeśli to naprawdę krzywdzi nas i otoczenie bardziej niż abstynencja ze swoimi nieraz tragicznymi następstwami, jeśli tracimy z życia więcej niż z niego wyciągamy, walczmy z tym! jeśli nie, mimo wszystko szukajmy innych, zdrowszych dla ciała metod. ale, do #!$%@? nędzy, SPRÓBUJMY NIE DOWALAĆ JESZCZE POCZUCIA WINY NA CIĄGNIĘTY WÓZEK - MOŻE OKAZAĆ SIĘ BARDZIEJ ŚMIERTELNE NIŻ NAŁÓG. korzystajmy z trucizn z pełną świadomością tego, co robimy, ale nie zadręczajmy się tym, że świat uzna to za błąd. zaufajmy swoim wyborom - "któż oprócz nas może wiedzieć, jak ogromnie jesteśmy dobrzy" :-*

możecie mnie rozdeptać za ten rant, odpowiadam zań całą niezmierzoną głębią swojej parszywej duszy. mimo iż napisałem go kryształowo trzeźwy - bo oczywiście staram się być trzeźwy, lecz jeśli ktoś spyta po co, odpowiem: nie wiem, tak mi od zawsze kazano :(

over.

---

* na przykład https://www.nytimes.com/.../study-finds-psychotherapys...
na przykład http://magazynkontakt.pl/jak-czarny-pr-stworzyl-wojne-z...
* na przykład https://adf.org.au/.../why-do-people-use-alcohol-and.../
**** w statystykach i części badań to jest wszystko traktowane per jeden #!$%@?, nie wnikam czy słusznie czy nie, dla czytelności powieliłem ten glajchszalt

źródła powybierane oczywiście tendencyjnie, to jest beletrystyka, a nie publikacja naukowa
  • 8
@anecia889: Znamy, przede wszystkim z przegenialnych "Piosenek po polsku".

Przeczytałem (ze sporym wysiłkiem ten wpis), co do zasady, czy cytując samego Afroxaja - aksjologicznie - ma oczywiście rację. Stygmatyzacja niczemu nie służy, podobnie jak różnicowanie substancji na te "dobre, legalne" i te "piętnujące" - bo podział nie jest oczywisty, a różnica między np. alkoholem a MDMA czy LSD sztucznie wykreowana, mocno umowna i iluzoryczna.

Z drugiej strony, gdy czytam ten poszarpany
@anecia889:
Forma przede wszystkim. Nie żeby forma była najważniejsza, ale czasem świadczy o stanie ducha. Przedługaśne zdania, pogarda dla interpunkcji, losowa kapitalizacja (BEZ wyleczenia, ORAZ samobója). Trochę jak tzw. mój stary pijany klecący maila ;) Nadużywanie wielogwiazdek (po co?). Strumień świadomości aka ściana tekstu ubarwiony momentami "mądrymi słowami". Niepotrzebne powtórzenia. W efekcie przysłonienie (skądinąd słusznego) przekazu. Nie czarujmy się - coś brane było (najpewniej stimy albo MJ) ;)

tl;dr
@Dutch: szczerze mówiąc, też przyszło mi do głowy, że może być porobiony :) nie jest to szczególnie głęboka ani oryginalna rozkmina. Ale może dlatego, że podana w takiej prostej (i, jak sądzę, szczerej) formie, dała mi do myślenia.
Odnośnie do formy: interpunkcja to ostatnia rzecz, do której mogłabym się przyczepić, jak na internet jest prawie wzorowa. Wielogwiazdki? Chodzi o oznaczenia przypisów?

No ale ja chciałabym porozmawiać o treści jego wpisu. Czy
@Dutch: nienawidzę rozmawiać przez telefon :) poza tym co to za pomysły na tym portalu dla stulejarzy, my, ludzie #!$%@? z nieleczoną fobią społeczną możemy rozmawiać tylko przez internet, w miarę anonimowo.