Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
Drogie wykopki, dzisiaj byłem jak Boguś Linda.

Pracuje w hotelu w jednym z miast Polski zachodniej. Miasto nasze kochane od kilku lat stara się integrować społeczność romską z efektem...powiedzmy że średnim. Ja osobiście do nich nigdy nic nie miałem...znaczy miałem do nich tyle co do każdego innego czyli do momentu kiedy nie wchodzisz mi w drogę jest wszystko ok, nie wiem jednak, czy po dniu dzisiejszym nie zrezygnuje z tej taryfy zaufania wobec pewnych grup, nie tylko romów, czy może cyganów... Już sam nie wiem jak się teraz powinno o nich mówić...ale do meritum. W hotelu naszym zameldowały się w pokoju dwuosobowym dwie kobiety wyżej wymienionego podchodzenia. Były mile, grzeczne, mówiły dzień dobry, tak było rano. Jednak kiedy przyszedłem na nocną zmianę sprawa zaczęła się malować zgoła inaczej. Ich pokój zaczął przypominać te samochodziki dla clownów z bajek. Nagle z małego pomieszczenia zaczęła wychodzić ogromna ilość ludzi. Ale myślę sobie, jak wychodzą to ok, już nie moja sprawa. Jednak moją sprawą było, kiedy ta ogromna grupa wróciła po kilku godzinach imprezowania, i wszyscy zapakowali się do pokoju dla dwóch osób. Z moich obliczeń wynika że w szczytowym momencie było ich jakoś 11. Mówię o szczytowym momencie bo chwilę po tym, kiedy zorientowałem się co właśnie się odjaniepawliło postanowiłem ich wszystkich wywalić. Głupi byłem myląc że będzie to proste. Drzwi otworzył mi mały cygan, jakiś 150 w kapeluszu, a za nim stało z 6 jego kolegów. Pan cygan pyta się mnie grzecznie "czego" a ja mu grzecznie odpowiedziałem z całą kurtuazją "proszę opuścić hotel" zaczął krzyczeć więc jeszcze grzeczniej acz dosadnie powiedziałem mu "wyp..." No to co Boguś Linda właśnie. I tu mireczki jest plot twist. Mimo że początkowo nie chcieli wyjść, krzyczeli, grozili śmiercią do siódmego pokolenia rzucali się z pięściami, to jednak po tym magicznym zaklęciu sobie poprostu...poszli. A to przez siłę postawy. Należy wierzyć w to co się mówi a to się spełni...a tak poważnie to zastanawia mnie jak oni tam się do jasnej holery zmieścili. Bo uwierzcie mi, pokój był mały a ich było w ciul. Myślę też że problem z ich brakiem chęci integracji jest ich zażyłość we własnym kręgu. Zawsze myślałem o tym teoretycznie jednak dzisiaj zobaczyłem to na własne oczy. Oni potrafią się zgrać, i stanąć czoło w czoło z wrogiem... Czyli hotelarzem którzy chce ich wywalić. Może właśnie tego powinniśmy się od nich uczyć? Integracji z samymi sobą zanim zaczniemy integrować się z ludźmi z zewnątrz? Tak właśnie myślę.

#hotel #linda #cyganie #motywacja #morthhotelowy
  • 1
  • Odpowiedz