Wpis z mikrobloga

Widzę, że na vikop.ru działają lobbyści niemieckiej fundacji #dkms, która była zamieszana w aferę przekazywania danych o polskich żołnierzach do Niemiec. Jakiś miras się chwali, że czuje dobrze, a ja czuję, że Niemcy mają darmową bazę i robią niezły biznes przynoszący milionowe zyski wykorzystując dobroczynność Polaków.

Fundacja DKMS Baza Dawców Komórek Macierzystych Polska, która je zbierała, jest administrowana przez niemiecką instytucję rządową zajmującą się pośredniczeniem w przeszczepach szpiku.

Fundacja DKMS Polska przegrała w Polsce proces o ochronę dóbr osobistych, wycofała również apelację, przeciwko wybitnej prof. Sławomirze Kyrcz-Krzemień, która jest szefową Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach oraz konsultantem wojewódzkim w dziedzinie hematologii.

Sąd stwierdził, że fundacja lobbowała za przeprowadzaniem przeszczepów polskich dawców szpiku w Niemczech, i uprawiała turystykę transplantacyjną. Pełnomocnik DKMS-Polska stwierdził także, iż fundacja wycofuje także apelację, która została wniesiona od niekorzystnego wyroku w procesie przeciwko prof. Kyrcz-Krzemień.

Dlaczego wybitna lekarze i naukowcy przez ponad dwa lata byli narażeni na stres tłumaczenia się ze swoich prawdziwych wypowiedzi? To proste - Fundacja DKMS-Polska poczuła się urażona wypowiedziami prof. Sławomiry Kyrcz-Krzemień i dr hab. Markiewicza w programie „Misja Specjalna” w 2010 roku. Wówczas ujawniono, że dane dawców szpiku zarejestrowanych przez DKMS-Polska są przekazywane do Centralnego Narodowego Niemieckiego Rejestru Dawców (ZKRD), o czym dawcy nie są nawet informowani. Dochodziło do paradoksalnych sytuacji - polscy dawcy szpiku, zamiast oddawać szpik w kraju, byli wywożeni na pobranie do Niemiec. Trafiali najczęściej do prywatnej firmy - kliniki, gdzie pobierano im szpik. W tej firmie udziały ma jeden z obywateli niemieckich zasiadających w Radzie Nadzorczej DKMS-Polska. Chodzi o prof. Gerharda Ehningera i firmę Cellex. Właśnie o całej tej patologicznej sytuacji wypowiadała się m.in. prof. Kyrcz-Krzemień oraz dr hab. Mirosław Markiewicz.

Fundacja DKMS-Polska została ustanowiona przez spółkę DKMS (Deutsche Knochenmarkspenderdatei Gemeinnutzige GmbH) z Tuebingen w październiku 2008 roku. DKMS to jedna z największych baz danych dawców szpiku na świecie. Nie zajmuje się „poszukiwaniem dawców” - nie posiada takich uprawnień, ani w Polsce, ani za granicą. W Polsce bardzo prężnie działa jej „córka”, czyli Fundacja DKMS-Polska, która rekrutuje polskich dawców do niemieckiego rejestru ZKRD.

Już wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach w grudniu 2012 r. potwierdził, że pani profesor mówiąc o „układzie” nikogo nie zniesławiła.

Uzasadnienie wyroku ukazało przy okazji dosyć perfidną taktykę wobec pozywanych naukowców i dziennikarzy. Otóż po krytycznym artykule czy materiale, niemal natychmiast do redakcji czy autora przychodzi kilku stronicowe domaganie się sprostowania, przeprosin - a w przypadku odmowy ich zamieszczenia – pozew z żądaniem wysokiego zadośćuczynienia. Nic dziwnego, że krytyczne artykuły o Fundacji DKMS ukazują się rzadko. „W ocenie sądu nie jest tak jak twierdzi strona powodowa [czyli Fundacja DKMS-Polska – przyp. AB], że wypowiedzi strony pozwanej istotnie naruszyły jej dobra osobiste. Strona powodowa wyjmując z kontekstu wypowiedzi pozwanej uwypukliła i podnosiła te okoliczności, które w ocenie sądu miały skutkować korzystnym rozstrzygnięciem dla strony powodowej” – uzasadniał sąd w procesie prof. Kyrvcz-Krzemień.

Konsekwencje, nie tyle wytaczanych procesów przez fundację, co spraw przegranych, dotknęły dyrektorkę DKMS-Polska - Kingę Dubicką, która w kwietniu straciła stanowisko. Z moich informacji wynika, że to Dubicka była zwolenniczką pozywania autorów krytycznych wypowiedzi o DKMS-Polska.


Więcej: #

Kontrowersyjna polityka fundacji

Można powiedzieć, a niech sobie zarabiają ile, chcą skoro dzięki ich rejestrowi możliwe były przeszczepy szpiku dla 1106 osób. Gdyby nie kontrowersje i udowodniony przed sądem zarzut "turystyki transplantacyjnej".


Kilka lat temu w programie „Misja Specjalna” w TVP ujawniono, że dane dawców szpiku zarejestrowanych przez DKMS Polska są przekazywane do Centralnego Narodowego Niemieckiego Rejestru Dawców (ZKRD), o czym dawcy nie byli informowani. Następnie polscy dawcy szpiku, byli wywożeni na pobranie do niemieckiej kliniki. Taka praktyka zawyżała rachunek za koszty pobrania. Przed kamerą skrytykowała to prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień, kierująca wówczas Kliniką Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach. Fundacja DKMS poczuła się urażony krytyką, podała profesor do sądu.

Więcej: #

Tak, więc przestrzegam, przed niemieckim #dkmspolska.

#przeszczep #czujedobrzeczlowiek
  • 10
  • Odpowiedz
P.S.

Sąd przyznał tym samym rację prof. Kyrcz-Krzemień, która w programie „Misja Specjalna” powiedziała, że „najgorsze jest to, że dawca jest przewożony do Niemiec”. Profesor stwierdziła wówczas, że jest przeciwna „turystyce przeszczepowej”, czyli przypadkom wywożenia polskich dawców do Niemiec, gdzie pobierano od nich szpik. Ten szpik następnie trafiał do polskich klinik, które przeszczepiały go swoim pacjentom. Dawca zatem zamiast trafiać na pobranie szpiku do polskiej kliniki, z odpowiednimi akredytacjami i pozwoleniem Ministra Zdrowia, podróżował za granicę do firmy bez żadnych akredytacji. Również bez pozwolenia MZ.


Powodem takiego schematu działania są pieniądze. Zabieg i szpik kostny pobrany w naszym kraju jest kilka razy tańszy od tego, który był pobierany w niemieckiej klinice. DKMS-Polska przyznawała, że jest organizacją non-profit, ale otrzymuje zwrot kosztów za pobrany szpik – w kraju to ok. 25 tysięcy złotych. To dochodowy interes. Naturalnie, kiedy pobrania dokonywano w Niemczech, to było to kilkakrotnie więcej (14 tysięcy euro, czyli ok. 60 tys. zł.).

Być może to uległo już zmianie i szpik pobierany jest w Polsce, nie zmienia to jednak faktu, że Wasze dane są pod kontrolą niemieckiej agencji.
  • Odpowiedz
@M1r14mSh4d3: należę do DKMS od roku i czuję dobrze. Co do pobierania komórek macierzystych - przy zapisywaniu zostałem zapewniony, że wszystko odbywa się lokalnie, a o żadnym wyjeździe za granicę nie ma mowy. Z tego co wiem, ich działalność w Hiszpanii została mocno ograniczona, a może i nawet zdelegalizowana.
Baza jest niemiecka, ale zbiera dane ze wszystkich krajów, gdzie DKMS działa (UK, USA, Polska, Niemcy, Hiszpania i od niedawna Chile).
  • Odpowiedz
@M1r14mSh4d3: 7,5mln potencjalnych dawców, 74000 przeszczepów szpiku. Z wynikiem przeszczepu nigdy nie wiadomo, czy wyleczy z białaczki, czy nie. Hajs trzepią, to prawda, ale rozwijają się i obejmują nowe kraje.
  • Odpowiedz