Day 11. A song you indulge in shameless self pity to:
Wilsona szanuję jak mało kogo, a Blackfield ma swoje momenty, ale zazwyczaj trochę zbyt hm uderzające w rozklejony, tani sentymentalizm. Tym niemniej, wymagania dnia jedenastego uważam za spełnione.
Wilsona szanuję jak mało kogo, a Blackfield ma swoje momenty, ale zazwyczaj trochę zbyt hm uderzające w rozklejony, tani sentymentalizm. Tym niemniej, wymagania dnia jedenastego uważam za spełnione.
Blackfield - Pain
#365daymusicchallenge #blackfield