Wpis z mikrobloga

Dzień dziecka w galerii handlowej. Morze ludu, a w tym morzu ja, złapany przez nagłą potrzebę fizjologiczną, znaną szerzej jako nr 2. Wpadam więc do kibli i wiem że przy tej liczbie bydła w galerii nie sposób będzie się załatwić w cywylizowanych warunkach. Nie myliłem się. Kabina nr 1: ktoś chyba chciał sprawdzić czy jego strumień sięgnie sufitu. W kabinie nr 2 czyjaś d--a eksplodowała na dwie sekundy przed przyklejeniem się do muszli, w efekcie czego cała ściana ma piegi. W kabinie nr 3 pływa rolka papieru od tak, po prostu. Pozostałe kabiny nie wygladają dużo lepieij, aż raptownie jest. Kabina nr 6. Czysto, w kiblu nic nie pływa, deska błyszczy w świetle. Myślę, niemożliwe, k---a, pewnie nie ma papieru. Sięgam pod blaszaną obudowę. Jest cała rolka. I tak stoję nad tym kiblem i zamiast się wysrać, węsze podstęp. #gownowpis
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach