Wpis z mikrobloga

@amused: Sama jem mięso i nie mam zamiaru rezygnować, ale uważam, że chyba jakieś minimum tego dobrego traktowania się tym zwierzętom należy. Ostatnio też widziałam ciężarówkę z kurczakami i się szczerze w-------m, bo były poupychane do oporu w niskie, plastikowe skrzynki na owoce, które były poustawiane jedna na drugiej od podłogi po sufit naczepy, a akurat były wtedy upały. Nawet miejsca nie miały, by wyprostować ugięte szyje albo ściśnięte skrzydła;
  • Odpowiedz
@Shawnee: Jako bonus, przytłaczająca większość męskich pisklaków leci od razu do młynka (na żywca), czasami najpierw do gazu.
Lepsze traktowanie zwierząt = kilku albo i nawet kilkudziesięciokrotny wzrost kosztów hodowli. Dlatego nikt nie będzie nawet próbował ich lepiej traktować jeśli nie zmuszą go do tego przepisy.
  • Odpowiedz
@Shawnee: Jeśli widziałaś tak zorganizowany transport żywych zwierząt, to należałoby to zgłosić IW. Wymogi co do transportu są określone w rozporządzeniach UE i nie powinny wyglądać tak jak opisujesz.
Swoją drogą jak wyobrażasz sobie ograniczenie stresu przed śmiercią? Bo mnie to bardzo interesuje. Paradoksalnie zwierzęta wyczuwają co je czeka, czują stres innych, kiedy to przykłada im się ogłuszacz do łba. Jak zrobić z zabijania rzecz pozbawioną stresu?
A tak prostując:
  • Odpowiedz
  • 0
@turok2016 wg mnie każde zabijanie zwierząt w sytuacji kiedy nie jest to konieczne do przeżycia (a w naszej sytuacji nie jest) jest powalone. Robienie tego młynkiem, pisklakom, które dopiero co się wykluły, to tylko kolejny poziom groteski hodowli przemysłowej.
  • Odpowiedz
  • 0
@turok2016 akurat szczurów ani myszy nie miałem okazji zabić, a nawet gdybym musiał to jest tak różna skala, że aż ciężko to porównać. No ale powiedzmy, że jestem rolnikiem i muszę chronić zbiory przed gryzoniami. Wtedy zabicie ich jest konieczne do przeżycia, bo szczury i myszy przenoszą choroby i mogą zanieczyścić ziarno, które później zjedliby ludzie.
  • Odpowiedz