Wpis z mikrobloga

Kilka dni temu trafiłem przetarg na robotę na lotnisku, dużym lotnisku. 15 minut studiowania SIWZu i niestety, nie spełniamy warunków. Nie zakładam nowej sprawy, przetarg do w-------a. Pod koniec dnia już wyluzowany, przy kawie zaglądam do papierów raz jeszcze. W papierach nic się nie zmieniło ale przeliczyłem, że to kilkadziesiąt tys. No i najważniejsze, ten kto wykona tę robotę, wyrwie główną robotę na jakieś 3-4 mln. Zacząłem więc kombinować, jak to mimo wszystko wyrwać, przy współpracy, outsourcingu części lub nawet przepłaceniu za część prac, bo uj w ten palec gdy ja chcę rękę. Pogadałem z całym zespołem, kto ma jaki papier, z kim moglibyśmy kooperować (byle nas nie wyruchał) i generalnie pomysły biegusiem, bo czasu mało. Dodam, że robię właśnie jedno lotnisko, nie w takim zakresie i nie takie duże ale nakład prac podobny. Gdy wszystko zawiodło, zwróciłem się do szeryfa, może ona ma jakiś pomysł, bo jak nie, to sprawa wraca do kosza. Ten po zapoznaniu się z papierami, raczej dosadnie, wyraził swoje zdanie (negatywne) na ten temat. Trochę się wqrwił. OK, miałem rację, że to w-------m ale teraz mam jeszcze spokojność sumienia, że zrobiłem wszystko...

Dziś na koniec pracy z bananem na twarzy idę do szefa firmy, bo wyrwałem klienta na prawie 200k. Zameldowałem szefowi wszystkich szefów i przy okazji musiałem go trochę wtajemniczyć, bo przecież skórwiałego pojęcia nie miał o moich kontraktach. Ucieszył się i zaprosił do gabinetu, żeby pogadać.

zwolnił mnie, za to j----e lotnisko :|

#gownowpis
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach