Wpis z mikrobloga

Chiny nie są globalnym mocarstwem i być może się nigdy takim nie staną

Nie ma miesiąca czy tygodnia, by do oczu lub do uszu nie doszły hasła mówiące o potędze Chin i jej czołowej pozycji na świecie. Do tytułów mówiących o rychłej wojnie pomiędzy USA i Chinami czy nawet już dominacji Chin nad rywalem z kontynentu amerykańskiego można zdążyć się przyzwyczaić. Szczególnie często padają one ze stron, które oczekują zmiany na stanowisku światowego lidera i nie mogą się doczekać nowych, ciekawych czasów. Pytanie jedna brzmi: na ile te tezy są wynikiem faktycznych danych, a na ile wynikają one z przekonań autorów?

Chiny są największą gospodarką świata

Na pewno każdy nie raz słyszał tę tezę, gdzie Chiny albo już teraz, albo już niedługo przegonią gospodarkę amerykańską pod względem wielkości. I jest to prawda, ale tylko pod względem wielkości PKB całej gospodarki przy uwzględnieniu parytetu siły nabywczej. Gdyby obie gospodarki ujmować w jednej i tej samej walucie (np. dolar amerykański), okazałoby się że cała gospodarka chińska to zaledwie 2/3 gospodarki amerykańskiej. Ta różnica wynika z tego, że chińscy przywódcy utrzymują taniego juana względem innych walut, w tym amerykańskiego dolara. Ale co ciekawsze, nie wydaje się by ta różnica miała zostać zniwelowana. Przykładowo, w wyniku zmian kursu USD/CNY, gospodarka amerykańska w roku 2018 nominalnie urosła bardziej od chińskiej. Co więcej, perspektywy chińskiej gospodarki wcale nie są takie różowe, a chiński wzrost gospodarczy przestał być już aż tak imponujący dla całej reszty świata jak wcześniej. W 2012 roku wzrost PKB r/r wyniósł 7,9%, w 2017 roku 6,9% r/r, w tym roku ma wynieść pomiędzy 6-6,5% r/r (a warto pamiętać, że są istotne obawy dotyczące rzetelności tych wyników). Przy utrzymaniu tego trendu, nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli za 5 lat ten wzrost spadnie w okolice 5% r/r. To tempo nie pozwoli na dogonienie rozwiniętych państw zachodu. Ponadto, porównując do innych gospodarek rozwijających się, będzie to wynik po prostu przeciętny. A w chińskiej gospodarce cały czas nawarstwiają się kolejne problemy, które mogą w pewnym momencie wypłynąć na powierzchnię i w tę gospodarkę uderzyć – shadow banking i kapitalizacja banków, gigantyczne zadłużenie czy przeinwestowany rynek nieruchomości.

Nawet przy założeniu, że Chiny zrównały się wielkością gospodarki z USA, to nie należy zapominać o demografii. Liczba mieszkańców Chin jest około 4x większa, więc przeciętny Chińczyka produkuje towary warte ok. 4x mniej niż przeciętny Amerykanin (a przy założeniu że przeciętny Chińczyk robi to w USA i wyraża tę wartość w USD, ta różnica powiększa się jeszcze bardziej). Ale sytuacja demograficzna w Chinach w najbliższych latach ma ulegać gwałtownemu pogorszeniu się. Od 2012 roku liczba osób w wieku produkcyjnym ulega systematycznemu zmniejszaniu. Pomimo zniesienia limitu posiadania jednego dziecka, liczba urodzin nowych dzieci w 2018 roku spadła o 2 mln w porównaniu do zeszłego roku (do poziomu 15,23 mln), czyli do najniższego poziomu od przynajmniej ponad 50 lat. Współczynnik urodzeń na 1000 kobiet jest bardzo zbliżony do takiego, jaki jest odnotowywany w Polsce. Sprawia to, że w Chinach niemalże pewna jest, podobna do polskiej, katastrofa demograficzna. Około roku 2050, mniej więcej 1/3 Chińczyków będzie miała powyżej 65 lat, a już teraz szacuje się, że fundusz emerytalny „wyschnie” w roku 2035. Od tego roku na ten cel corocznie będą musiały płynąć gigantyczne pieniądze z budżetów, przez co będzie ich brakowało na inne cele.

Chińska armia jest zdolna do walki z Amerykanami

Ten punkt jest zupełnie nieuzasadniony. Trudno jest porównywać ze sobą armie krajów, gdzie w USA na ten cel wydawane jest ok 700 mld USD (ok 3,5% PKB), zaś w Chinach ok 175 mld USD (1,3% PKB, ten wskaźnik nie rośnie). Armia amerykańska każdego roku jest zaangażowana w kolejne konflikty, gdzie na bieżąco zbierane są informacje na ten mocnych i słabych stron armii. Tymczasem Chińczycy ostatnią wojnę mieli w 1979 roku, kiedy to walki z Wietnamem nie zostały rozstrzygnięte, a niektórzy uważają je za porażkę przeważających sił chińskich. Czterdziestoletni brak doświadczeń w walce, czystki przeprowadzane przez obecnego przewodniczącego Xi Jinpinga, reforma systemu dowodzenia z 2015 roku – to wszystko nie sprzyja stabilności w armii i jej rozwojowi. Technologicznie chińskie wojsko również odstaje od amerykańskiego, i tu także brak doświadczeń wojskowych nie pomaga tej różnicy zmniejszać. Ponadto dla Chin zdecydowanie ważniejsze jest zachowanie wewnętrznej stabilności w państwie niż rozwijanie swoich zdolności obronnych, co obrazują większe roczne wydatki na bezpieczeństwo wewnętrzne (ponad 200 mld USD).

Działalność chińskiego wojska jest w dużej mierze ograniczona infrastrukturalnie. Chinom brakuje większych baz wojskowych znajdujących się poza granicami swojego kraju. W chwili obecnej takie bazy można wyróżnić dwie: lądowa w Tadżykistanie oraz morska w Dżibuti. Mówi się o potencjalnej morskiej bazie w Pakistanie, ale brak na to dowodów. Podobnie jak odnośnie używania portów przejmowanych przez Chińczyków w wyniku niespłacanych pożyczek na Sri Lance czy w Kenii. Nawet gdyby jednak wziąć te możliwości pod uwagę, widać że te obszary znajdują się tylko w basenie Oceanu Indyjskiego, gdzie baza w Dżibuti służy wypełnianiu antypirackiej misji lub tuż przy chińskiej granicy. Trudno jest więc mówić o globalnym potencjale wojskowym Chin, a co najwyżej regionalnym.

Czy Chiny stać na jakąkolwiek większą aktywność militarną? Pierwszą tego oznaką byłby atak na Tajwan, który jest absolutną koniecznością w wypadku potencjalnego większego konfliktu, jako że to jedno z miejsc, skąd Chiny mogą być szachowane. Tymczasem zdolności desantowe chińskiego wojska są dopiero kreowane, obecnie szacuje się, że przetransportowanych drogą morską mogłoby być zaledwie około 40 tys. żołnierzy. Wiele więc wskazuje na to, że jeszcze wiele lat musi minąć, by Chiny zdołały osiągnąć potencjał ofensywny zdolny zaledwie zaatakować Tajwan, wliczając w to opracowanie scenariusza desantu przez nigdy tego nie praktykującą armię. Od tego miejsca do możliwości rzucenia wyzwania USA jeszcze pozostaje jeszcze dalsza droga. To, w czym Chiny na tę chwilę dobrze wyglądają to z pewnością możliwości obronne, włączając w to A2/AD na Morzu Południowochińskim i pozamilitarne siły morskie. Więc Chiny są w stanie się obronić, ale zanim będą w stanie zaatakować, minąć muszą lata, o ile nie dekady - których to w związku z licznymi potencjalnymi problemami wewnętrznymi mogą nie mieć.

Chiny ścigają USA w wyścigu technologicznym

Punktem kluczowym w myśleniu o technologii dla Chin stał się rok 2016, kiedy to AlphaGo pokonała w grze go jednego z najlepszego zawodników na świecie, Koreańczyka Lee Sedola. Pojedynek obserwowało ponad 280 mln Chińczyków, dla których to zwycięstwo było niemalże świętokradztwem, jako że uważano, że jeszcze przez długi czas ta ważna na wschodzie gra planszowa będzie zbyt skomplikowana dla programu. Od tego momentu Chiny rozpoczęły błyskawicznie starać się nadrobić dzielący ich dystans do USA. Dziś, pomimo wielkiego szumu dotyczącego chińskich starań, Państwo Środka wciąż jest zaledwie naśladowcą. To w USA dochodzi do przełomów w technologii, wykorzystując do tego najlepszych naukowców i najlepsze ośrodki na świecie, Chiny zaś korzystają ze swoich zasobów by stać się idealnym państwem do wdrażania tych technologii. Te zasoby to wyjątkowo duża liczba ludności, która daje możliwość uzyskania niesamowicie dużej ilości danych, mniejsza dbałość o prywatność i ochronę danych osobowych oraz liczni przedsiębiorcy, którzy tylko czekają na dorobienie się na nowych pomysłach. Niemniej to Chiny w dużej mierze są uzależnieni od amerykańskich układów scalonych, którym wciąż nie potrafią dorównać, to z Chin 62% naukowców wyszkolonych na najlepszych chińskich uczelniach wyjeżdża do USA (choć pewna część pewnie przywiezie technologię z powrotem do Chin), to w USA wciąż powstaje najwięcej najbardziej wartościowych artykułów naukowych i patentów o, jak się uważa, najwyższej wartości. I kilka przedsiębiorstw, które są liderami w swoich branżach na świecie nie zmienia obrazu tego, że Chiny są w grupie ścigających i najpewniej tam zostaną.

Chiny dzięki Belt Road Initiative (BRI) zyskują sobie mnóstwo przyjaciół i razem z Rosją mają przewagę nad USA

O ile na początku BRI mnóstwo państw było bardzo optymistycznie nastawionych do pomysły rozbudowania swojej infrastruktury za chińskie pieniądze, o tyle w chwili obecnej zdecydowanie w stosunku do Chin przeważa ostrożność i przeglądanie propozycji pod każdym kątem. Doprowadziły do tego m.in. przypadki przejmowania przez Chińczyków obiektów infrastrukturalnych, co uzasadniane było długiem spowodowanym dużym oprocentowaniem pożyczek na nieopłacalne projekty czy polityka prowadzona Instytutami Konfucjusza i innymi środkami soft power. W ostatnich kilku latach wiele krajów osobiście skonfrontowało się z Chinami – Australia, Nowa Zelandia, Kanada, a także przede wszystkim USA – i uznało to państwo za zagrożenie dla siebie. Ponadto im bliżej Chin, tym coraz większe negatywne nastawienie do Chin – Indie, Japonia, Wietnam, w ostatnim czasie także Filipiny – jest to nieporównywane do komfortu USA, które w bliskim otoczeniu nie mają żadnego rywala. Trudno jest prowadzić komfortową politykę globalną, jeśli nie można prowadzić komfortowej polityki regionalnej, a jakiekolwiek agresywniejsze ruchy od razu wzbudzają resentyment. Czy istnieje więc jakiś inny środek wpływu Chin na inne państwa? Póki co takiego wskazać nie można, ideologia Xi Jinpinga (jeszcze?) nie jest jednym z takich środków. A to, jak bardzo chińskie pieniądze są przesadzone, pokazuje przykład Afryki, będącej według niektórych chińskim kontynentem: Chiny są 4 inwestorem na świecie, za USA, Wielką Brytanią i Francją. Mimo to o pieniądzach tej trójki się niemalże nie mówi.

Tak więc czy Chiny można uznać za globalne mocarstwo? Moim zdaniem nie, trudno jest tak mówić o państwie, które nie byłoby w stanie zareagować na kryzys w innym miejscu na świecie, czy też które wciąż nie jest w stanie rzucić wyzwania globalnemu mocarstwu, czyli USA. Ośmielę się wręcz stwierdzić, że większą szansę na nazwanie siebie globalnym mocarstwem ma Rosja, które gdy zaszła taka potrzeba, była w stanie walczyć o swoje interesy w Syrii, w Gruzji czy na Ukrainie. Jedyny środek wpływania na innych, czyli pieniądze i inwestycje, w ostatnim czasie mocno straciły na wartości i popularności. A to, czy w przyszłości Chiny takie środki o odpowiedniej wadze będą miały, zależy od tego, jak dadzą sobie radę z przyszłymi licznymi problemami wewnętrznymi i gospodarczymi, które od kilkudziesięciu lat nieustannie się nawarstwiają, jako że tamtejsze władze reagują na objawy, a nie zajmują się przyczynami. Być może dojdzie do tego, że sytuacja gospodarcza i społeczna, która utrzymuje partię komunistyczną u władzy, pogorszy się na tyle, że Chiny ponownie zamkną się na świat by poradzić sobie z wewnętrznymi problemami. Od dalszych działań w tym zakresie zależy, czy Chiny będą w stanie uzyskać status globalnego mocarstwa czy też nie.

#azjatyckaowca #azja #geopolityka #usa #chiny #gruparatowaniapoziomu
  • 19
  • Odpowiedz
Ośmielę się wręcz stwierdzić, że większą szansę na nazwanie siebie globalnym mocarstwem ma Rosja


@bojowonastawionaowca: Tu się z tobą absolutnie nie zgodzę.
O ile jestem zdania, że za +/- dwie dekady Chiny czeka załamanie gospodarcze, tak przez ten czas zdążą jeszcze wchłonąć masę upadłościową Rosji.
  • Odpowiedz
@arkan997: Co do Rosji, piszę tylko i wyłącznie o tym momencie. To Rosja ingerowała w wybory w USA, to Rosja wpływa na politykę krajów europejskich, przesyłając fundusze do skrajnych partii, to Rosja obroniła Assada przed upadkiem, itd. Poza tym wciąż istnieje waga surowców energetycznych. Natomiast nie ulega wątpliwości, że ta siła Rosji z każdym kolejnym rokiem będzie bardzo slabła, bo raz ze nie wiadomo co po Putinie, a on wbrew pozorom
  • Odpowiedz
@bojowonastawionaowca: Wychodzę z prostego założenia: Mocarstwa upadają gdy model ich funkcjonowania przestaje nadążać za istniejącą rzeczywistością. Zaś na ich gruzach powstają państwa mniejsze, często bardziej zacofane, ale lepiej przystosowane do zastałych warunków.

Rosja natomiast ostatecznie przekreśliła swoje szansę gdy tylko ukształtowała się jej oligarchiczna forma rządów.

Ich jedyne źródło dochodu - surowce - jest kompletnie marnotrawione. Nikt tam nie myśli o modernizacji infrastruktury, naprawie rolnictwa czy szkolnictwie.

Trwonią środki na utrzymanie
  • Odpowiedz
@arkan997: dzięki za dyskusję :)

Zgodzę się z Tobą, ale mocno bawi mnie jak podobny jest ten opis Rosji do Chin. No bo tutaj też mamy oligarchiczną formę rządów, zwłaszcza teraz. Środki na dyktatorów vs środki na BRI - chociaż jak widać po Sri Lance czy kilku innych przypadkach, szansa zwrotu inwestycji jest całkiem spora ;) Obawa przed własnym społeczeństwem, odcięcie się od Internetu, wzmacnianie służb, propaganda - wszystko jest. To
  • Odpowiedz
@bojowonastawionaowca

e, o tyle w chwili obecnej zdecydowanie w stosunku do Chin przeważa ostrożność i przeglądanie propozycji pod każdym kątem. Doprowadziły do tego m.in. przypadki przejmowania przez Chińczyków obiektów infrastrukturalnych, co uzasadniane było długiem spowodowanym dużym oprocentowaniem pożyczek na nieopłac

A co z ich inwestycjami na calym swiecie? Obecnie szczegolnie w afryce, w infrastrukture, firmy, bazy wojskowe itd?
Co z ich obligacjami które kupują? Przeciez to obi kupowali nasze 30 letnie obligacje
  • Odpowiedz
Chiny nie są globalnym mocarstwem i być może się nigdy takim nie staną


@bojowonastawionaowca: Prawda, ale niespecjalnie powiązana z pierwszym akapitem:

Nie ma miesiąca czy tygodnia, by do oczu lub do uszu nie doszły hasła mówiące o potędze Chin i jej czołowej pozycji na świecie. Do tytułów mówiących o rychłej wojnie pomiędzy USA i Chinami

Chiny są istotną potęgą i zagrożeniem dla pozycji USA, tak samo jak potencjalnym przeciwnikiem nie będąc
  • Odpowiedz
@bojowonastawionaowca: Nawet jeśli Chiny nigdy nie dogonią USA ani Europy to trzeba im oddać, że w ostatnich dziesięcioleciach zrobili olbrzymi skok ekonomiczny.
Po II w.ś. Chiny były jednym z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych krajów w Azji Wschodniej, dla niektórych może być niewiarygodne, że w 1945 roku PKB Chin było niższe niż np. PKB Indonezji.
Fakt, że 74 lata później porównujemy gospodarkę i edukację w Chinach do tej ze Stanów Zjednoczonych
  • Odpowiedz
@bojowonastawionaowca: a także; @siodemkaxx: @Jan_K: @wyindywidualizowanyentuzjasta:

Również dostrzegam pewną analogie, jednak Chiny w pewnym momencie postanowiły pójść inną drogą.

Chłopi w Chinach żyli w komunach ludowych przez 20-25 lat od czasu "Wielkiego Skoku" do lat '79 dlatego szybko stanęli na nogi. Chłopi Rosyjscy w czasie upadku Związku Radzieckiego już od trzech pokoleń żyli w kolektywizmie - a nawet dłużej, gdyż istniały tam wspólnoty wiejskie tzw. obszcziny, które tak
  • Odpowiedz
@siodemkaxx: Chiny de facto jako jedyne oferują taki program dla wszystkich, więc jest to łakomy kąsek dla wszystkich, ale od czasu rozpoczęcia BRI wiele w nastawieniu do chińskich pieniędzy się zmieniło.

1) Chińskie obietnice a faktyczne realizacje to dwie zupełnie różne kwestie. Przykład Filipin: w 2016 Xi z Duterte dogadali się w sprawie 27 różnych obietnicy na realizację umów. Dwa lata później dziennikarze sprawdzili ile z tych umów zostało zawarte. Okazało
  • Odpowiedz
@siodemkaxx: Bym zapomniał - przy chińskich inwestycjach BRI tak się składa, że w zdecydowanej większości (w jednym badaniu wyszło że ok 90%?) do ich wykonania zatrudniane są chińskie firmy, które zatrudniają tylko i wyłącznie chińskich pracowników. Także w sumie Chiny dostają % od pożyczek udzielonych przy wykonaniu inwestycji, firmy chińskie dostają pieniądze za wykonanie inwestycji, chińscy pracownicy dostają pieniądze za wykonanie inwestycji, a temu państwu gdzie inwestycja pozostaje sama korzyść z
  • Odpowiedz
@Jan_K: To w takim razie w którym miejscu Chiny są zagrożeniem dla USA? Militarne nie, ekonomiczne nie, technologiczne jak widać też nie - to gdzie? A co do możliwego konfliktu zbrojnego to nie mów że nie słyszałeś o pułapce Tukidydesa (nie znoszę tego terminu szczerze mówiąc), jeszcze trochę i w lodówce będzie można to znaleźć. Wszem i wobec mówi się o tym, że USA muszą zaatakować Chiny bo one lada moment
  • Odpowiedz
@wyindywidualizowanyentuzjasta: Ja absolutnie nie odmawiam tego, że Chiny poczyniły gigantyczny postęp, bo to będzie kłamstwo z mojej strony. Jak najbardziej taki zrobiły, ale czy taki wyjątkowy w skali świata? No tu już bym polemizował. Chociażby kraje leżące na terenach roponośnych, Singapur, Korea Pd, Tajwan, do pewnego momentu Japonia - to nie były równie znakomite postępy?
  • Odpowiedz
To w takim razie w którym miejscu Chiny są zagrożeniem dla USA? Militarne nie, ekonomiczne nie, technologiczne jak widać też nie - to gdzie? A co do możliwego konfliktu zbrojnego to nie mów że nie słyszałeś o pułapce Tukidydesa (nie znoszę tego terminu szczerze mówiąc), jeszcze trochę i w lodówce będzie można to znaleźć. Wszem i wobec mówi się o tym, że USA muszą zaatakować Chiny bo one lada moment staną się
  • Odpowiedz
@Jan_K: Chiny nie są wielkim zagrożeniem dla amerykańskiej gospodarki, raczej powiedziałbym że wciąż są jednym z silników dla amerykańskich przedsiębiorstw, bo to jednak zdecydowanie tańsza produkcja niż w USA. Chiny są problemem przede wszystkim prawnym (kradzieże technologii, etc.). Podwyższenie ceł przez Trumpa Chinom nic nie zrobiło, bardziej zaszkodziło samym USA, co widać po coraz większym negatywnym bilansie handlowym. Samo spowolnienie gospodarcze w Chinach było wywołane głównie przez czynniki wewnętrzne spowodowane tym,
  • Odpowiedz