Wpis z mikrobloga

Kiedy sobie wspominam dawne, dobre czasy...
Mieszkałem wówczas w Olsztynie. To był weekend, szliśmy z kumplem spotkać się z innym ziomkiem i ruszyć w tango. Idziemy przez starówkę, przechodzimy koło banku. Bank jak bank, wiecznie otwarta sekcja z bankomatem i zamknięta strefa obsługi klienta, bo był późny wieczór. Kątem oka widzę, że w tej części z bankomatem leży człowiek. #!$%@? z tym, że wygląda jak menel, niechlujny ubiór, równie niechlujna broda. Tknięty ludzkimi odruchami przerywam rozmowę z kumplem i wbijam do środka. Klepię gościa po twarzy, żeby się obudził, reakcji brak, oddech jest. Wyciągam telefon, 112 i rozmowa z dyspozytorem. Pyta o dokładne umiejscowienie, krzyczę do kumpla "Wiktor, #!$%@?, jaki tu jest adres?!". Podaję informacje i nagle ktoś mnie klepie po ramieniu, połączenie ciągle trwa. Odwracam się a tu policjant, który rzecze "Gdzie pan dzwoni? Ten pan już ma zapewnioną opiekę". Odwołałem zgłoszenie pod hasłem "fałszywy alarm", przeprosiłem dyspozytora i policjanta. I pierwszy raz w życiu zrobiło mi się głupio, że chciałem komuś pomóc.

Ktoś z Was miał podobnie?

#gownowpis
  • 2