Wpis z mikrobloga

Już to widzę jak sąd uwierzy mirkowi, że ten był na miejscu kupić samochód i nie widział, że #!$%@? się od lekkiego podmuchu wiatru.


@Nosaczito: nie musi mu wierzyć w tym względzie bo to nie ma żadnego znaczenia. Poczytaj sobie orzecznictwo, to sprzedający MUSI POINFORMOWAĆ o określonej wadzie, jak nie poinformował to jego problem. Jest cała linia orzecznicza że jako kupujący nie masz żadnego obowiązku sprawdzenia auta.
@Adams_GA: Tak musi poinformować, ale to OP musi udowodnić, że wada istniała przed przejściem prawa własności. Auto było sprawdzane na stacji diagnostycznej, która powinna wymienić listę wad, nic nie wymieniła i już op jest w dupie, po drugie musi udowodnić, że o wadzie nie wiedział.
Tak musi poinformować, ale to OP musi udowodnić, że wada istniała przed przejściem prawa własności.


@Nosaczito: wystarczy standardowa opinia biegłego, jak w każdym procesie z rękojmi albo opinia rzeczoznawcy.

po drugie musi udowodnić, że o wadzie nie wiedział.

bzdura. To sprzedający musi udowodnić, że kupującego poinformował i że kupujący o wadzie wiedział.
@HughGrandZiemiOdzyskanych: Ta, mam obsrane gacie, bo kupiłeś szrota za 1.500 i płaczesz, że się rozkleja od deszczu.

@Adams_GA: Nie będzie musiał tego udowadniać. Jeżeli wada faktycznie istniała w momencie kupna to by zauważył, że w środku śmierdzi stęchlizną. Nikt nie musi się znać na samochodach i je dokładnie sprawdzać, ale ma to swój limit. Wchodząc do śmierdzącego samochodu nie zastanowisz się co jest nie tak? Zapleśniały i cuchnący samochód nie