Wpis z mikrobloga

Oglądam sobie wywiady z Panem Kierowcą i widzę, że zachowuje się jak zaszczute zwierzę. Ciągłe dotykanie ręką nosa, wzruszanie ramionami, rozglądanie się dookoła. Jego język ciała pokazuje, że sytuacja w Williamsie jest krytyczna. Parę wypowiedzi:

"Znowu straciłem część bolidu..."

Wylewanie żalów z bezsilności.

"Nie wiem... nie wiem... powinno być, ponieważ odpadła rzecz, która chyba nie jest od nas... ja robię swoje, zrobiłem dobrą robotę dzisiaj, ale z tym, co jest, jest ciężko."

Wylewanie żalów + sam przyznaje, że część prawdopodobnie będzie, bo NIE JEST OD NAS, czyli jakby była od nas, to by nie było szans na to, żeby była... a tak jest minimalna szansa, że się znajdzie.

"Ja muszę robić swoje i poprawią mnie jako kierowcę i w momencie kiedy, ... JEŚLI będziemy dysponować lepszym autem..."

Pan Kierowca dobrze dobiera słowa. Poprawił się, bo sam nie jest pewien, czy będzie w ogóle jakiś lepszy samochód.

"Bolid mam, który średnio się prowadzi i stawia mnie w bardzo trudnej sytuacji..."

Wylewanie żalów nr 3, widać zrezygnowanie i przyznanie, że jest lepszym kierowcą i nie zasługuje na tę kupę złomu.

Dodatkowo przyznaje, że dwa bolidy są bardzo różne i nie wiedzą, o co chodzi.

Tak się zastanawiam, czy Pan Kierowca nie znał sytuacji z poprzedniego sezonu, kiedy pracował nad konfiguracją bolidów. Czy sytuacja od tamtego czasu aż tak się pogorszyła? Przez pół roku? Przecież obraz, który nam się rysuje to taki, że jak Pan Kierowca wjedzie w bandę i rozsypie bolid na drobny mak, albo - lepiej - wjedzie koledze z zespołu w kuper, to będzie to koniec Williamsa w F1, bo nie będą mieli samochodów.

W ogóle mam wrażenie, że w Williamsie brakuje specjalistów od wszystkiego, bo nikt nic nie wie.

Jedyne wyjście dla Pana Kierowcy to walka o jak najlepsze pozycje w zakresie 16-20, chociaż mam wielką nadzieję, że się to zmieni.

#kubica #f1
  • 4