Wpis z mikrobloga

Jeżeli chodzi o rakietnice...
Chłopak umarł tydzień po zdarzeniu.
Usprawiedliwienia itp. mam gdzieś i nie ma co się rozpisywać na ten temat, ponieważ jest to pier... Wrzucam jako ciekawostkę, co może zrobić zwykła raca.

W tym roku, 5. lipca, w Rudzie Śląskiej odbył się I Dzielnicowy Turniej im. śp Rajmunda, który miał na celu uczczenie pamięci naszego tragicznie zmarłego niebieskiego brata. Nasza pamięć o Nim będzie wiecznie żywa.

Poniżej prezentujemy artykuł pt. "Kibicował na śmierć!", który ukazał się 5 lat temu w jednej z gazet:

"W szpitalu zmarł 16-letni Rajmund Drynda, kibic Ruchu Chorzów. Został śmiertelnie raniony racą wystrzeloną podczas bójki wywołanej przez chuliganów Górnika Zabrze. - Oni są nieobliczalni, mieli na swoim koncie już śmierć dwóch kibiców, teraz Rajmund jest trzeci - mówi posępnie Mariusz, brat zabitego.

Raca wbiła się w udo chłopaka. Płonęła żywym ogniem. Wypaliła krocze. Chirurdzy z trudem wydobyli metalowe resztki tkwiące głęboko w ranie.

- Rzuciłem się na pomoc bratu. Ściągałem z niego płonące spodnie, a on się palił i skomlał o zmiłowanie - dodaje Mariusz.

Chłopak mieszkał w Halembie, dzielnicy Rudy Śląskiej. Na stronach internetowych Ruchu pojawiają się zapowiedzi krwawej zemsty. Policja obawia się, że po planowanym na czwartek pogrzebie 16-latka może dojść do zamieszek.

- Chcę w spokoju złożyć mojego syna do grobu, nie chcę żadnych burd - apeluje zdruzgotany nieszczęściem ojciec zamordowanego chłopaka, Brunon Drynda.

Emerytowany górnik nie potrafi wytrzymać bólu. Słowa więzną mu w gardle. - Chowałem synalka przez tyle lat - mówi spoglądając na jego zdjęcie. Wciąż ma przed oczami widok straszliwie poparzonego syna. - W sobotę, w urodziny, nogę mu amputowali, a w niedzielę skonał - opowiada szlochając.

Do bójki z tragicznym finałem doszło w Zabrzu, kiedy kibice Ruchu szli na mecz Górnika z Zagłębiem Lubin. Twierdzą, że nie mieli z sobą żadnych pałek i nie sprowokowali nikogo.

- Nie pokazywaliśmy żadnych barw klubowych na szalikach - twierdzi Mariusz. - Zaatakowali nas między familokami, kiedy wysiedliśmy z autobusu. Wystrzelili trzy race. Ta, która wbiła się Rajmundowi w nogę, przeleciała mi metr koło głowy. Odpalili je prosto w nas, chcieli, żeby trafiły.

Policja nie chce udzielać informacji na temat zdarzenia. Obawia się poważnych zamieszek. - Musimy dokładnie wyjaśnić wszystkie okoliczności - wypowiada zwyczajową formułkę rzecznik prasowy zabrzańskiej policji, nadkomisarz Waldemar Oziębło.

Na bloku, w którym mieszka rodzina Dryndów, wisi nekrolog zaklejony białą kartką z odręcznie napisaną informacją. Planowany na wtorek pogrzeb został odwołany.

Rajmund zmarł tydzień po bójce. Jego śmierć zaskoczyła wszystkich. Nawet policję, która teraz gorączkowo szuka świadków. Prokurator wstrzymał pogrzeb i zarządził sekcję zwłok.

Na podwórku w Halembie ludzie zgodnie mówią:

- Ten chłopak, który zginął, nie był łobuzem. Spokojny, wesoły. Chuliganem nie był.

Brunon Drynda płacze. Świat mu się zawalił na głowę. Wciąż pyta, dlaczego zginął jego syn. Nie potrafi zrozumieć współczesnej młodzieży. Chce krzyczeć przez łzy: - Ludzie, obudźcie się, co robicie! Niech śmierć mojego syna będzie przestrogą dla innych - kończy."


#mirkohooligans #wislakrakow
  • 3