Wpis z mikrobloga

@bosek: Nie wiem na ile to prawda, ale znajomy był w chinach służbowo, ponad miesiąc w Pekinie. Jak chodził po mieście i jakiś skośnooki kolega przeszedł na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych, to na wszystkich bilbordach reklamowych w okolicy zatrzymywały się reklamy i wyświetlało się fotka delikwenta i jakieś chińskie znaczki. Tubylcy mu powiedzieli że to było jego imię i ostrzeżenie dla niego. Na białych to nie działało - podobno
@wiktor12348: Też nie wiem na ile to prawda, ale w komentarzach do tego filmku jest napisane coś takiego: "Przerażające: Mój znajomy przeszedł przez przejście dla pieszych na czerwonym. Kwota mandatu została automatycznie pobrana z jego karty kredytowej. Rząd ma wszystkie informacje o tobie".