Wpis z mikrobloga

Hej, rozpoczynam serię wpisów o whisky, gdzie będę opisywał co akurat piję, uzupełnione o ciekawostki i subiektywne odczucia.
Na pierwszy rzut Monkey Shoulder, triple malt ze szkockiej destylarni William Grant and Sons. Odpowiedzialny za to jest master blender firmy - David Stewart.
Triple, ponieważ jest to blend trzech single malt: Glenfiddish (najlepiej na świecie sprzedawana whisky single malt, a także gorzelnia, która jako pierwsza, bo już w 1963 roku rozpoczęła szeroką promocję tego gatunku poza Szkocją), a także Balvenie i Kininvie.

Gorzelnia Balvenie jest o tyle ciekawa, że od początku produkcji, czyli od końca XIX w. pozostaje w rękach rodziny założycielskiej, co jest ewenementem patrząc na burzliwe historie szkockich destylarni. Ciekawostką jest, że produkcja tutaj odbywa się w sposób tradycyjny, z pominięciem nowych technologii, oraz jako jedna z niewielu gorzelni sama produkuje słód (aczkolwiek pokrywa on 10% produkcji, więc bez szaleństw) .

Kininvie, pomimo nowoczesnego wyposażenia, również preferuje tradycyjne metody produkcji. Właściciele oceniają ichniejszy destylat - w stosunku do Balvenie - jako nieco słodszy, jednak póki co nie ma dostępnego w masowej produkcji single malt, aby samemu się o tym przekonać (prawdopodobnie nie będzie, ponieważ destylarnia została zamknięta w 2010). Produkcja wykorzystywana jest do blendów (czyli mieszanek whisky), m.in. właśnie do opisywanego Monkey Shoulder.

Nazwa triple blendu tzn. „małpi bark” pochodzi od urazu ramienia, trapiącego w dawnych czasach pracowników słodowni, którzy przerzucali ziarno jęczmienia wielkimi, drewnianymi łopatami. Sama nazwa ponoć ma uhonorować pamięć tych osób.

Historia Glenfiddish zasługuje na oddzielny wpis, który popełnię przy okazji degustacji ich 12-sto, bądź 18-sto letniego singla. Warte zaznaczenia jest, że wszystkie trzy wymienione destylarnie są z regionu Speyside, który znajduje się w północno-wschodniej części Szkocji.

Wracając do Monkey Shoulder, w smaku jest do przyzwoity blend. Charakterystykę aromatu, smaku i finiszu pozostawię sensorycznym ekspertom, dość wspomnieć że jest to dość łagodna whisky, w której wbrew regionalnemu pochodzeniu nie czuć torfu. Chyba nie trzeba dodawać, że mieszanie jej z colą to ciężki grzech ;)

#camelwhisky #whisky
Camel665 - Hej, rozpoczynam serię wpisów o whisky, gdzie będę opisywał co akurat piję...

źródło: comment_8VZNkdv0cj5qIs2QH3xgaSVPLpMO1qY4.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz