Wpis z mikrobloga

Przepraszam, że wczoraj nie udało mi się napisać drugiej historii o najgorszym dniu na planie #vikings ale do końca dnia miałem dostępny tylko telefon, a ta historia jest zbyt długa, że nie chciało mi się pisać na telefonie.

O jednym z najlepszych dni na planie pisałem tutaj To dla tych co chcieliby przeczytać a ominęli.

UWAGA DLA TYCH CO NIE OGLĄDALI WIKINGÓW - SPOJLERY !!!!

Najgorszy z moich dni na planie Wikingów rozpoczął się jak zwykle i nic nie zapowiadało, że ten dzień będzie taki. Podjechaliśmy samochodami na Luggalę (taka 600m górka w górach Wicklow) i z tamtego miejsca autobusy zawiozły nas na plan. Nie powiem, że było ciepło. W końcu kwiecień w Irlandii jest chłodny. Było ok. 5-7 stopni ciepła, więc ubrałem, jak zwykle, pod moją "zbroję" moje ulubione "termale" i po sytym śniadaniu poszliśmy z małą grupą w kierunku planu. Usiedliśmy na kamieniach i rozmawiamy. Wtedy wpada do nas koordynatorka statystów (jedna z asystentek reżysera) i pokazuje palcem, kto ma iść za nią na plan. Wybrała też mnie. Kiedy wszedłem na plan już wiedziałem, że nie będzie przelewek. Maszyna deszczowa ustawiona ale to co mnie przeraziło to ogromny wiatrak na pontonie. Taki wiatrak/wentylator średnicy 2 metrów. Poustawiała nas w różnych pozycjach i dała nam jakieś zadania. Ja, z innym kolegą, mieliśmy udawać, że ciągniemy tratwę zanurzeni w wodzie po kolana. Trochę mnie zdziwił fakt, że nie zostaliśmy poinformowani, że będziemy we wodzie. Zazwyczaj informowano nas o tym dzień wcześniej emailem, że mamy się na to przygotować (ręcznik, rzeczy na zmianę itp.). No ale cóż. Wlazłem do tej wody. Zimno jak cholera. I w tym momencie uruchamiają maszyny deszczowe i ... wiatrak. K....a, tylko po próbnym ujęciu byliśmy cali mokrzy. W butach wody po kolana. A to była godz. 8.00. Słońce za chmurami, zimny wiatr dmucha. No ale pracujemy dalej. Ujęcie pierwsze, dubel, dubel, dubel i ... chwila przerwy bo przygotowanie do ujęcia drugiego. Nikt do nas nie podchodzi. My mokrzy, cali się trzęsiemy. Nie ma herbaty ani kawy. Co jest? No co! Ujęcie drugie. Gdy wiatr już nas ładnie podsuszył zaczęła się runda druga tylko, że tym razem deszcz prosto na nas od góry. Maszyna ustawiona nad nami. Aleksander i Peter się biją w tym deszczu (dołączyłem kadr z filmu), my wyciągamy tę tratwę i przestaję odczuwać dłonie, stopy. Po 2-3 dublach łapię koordynatorkę i pytam się o herbatę. A ona mówi, że będzie za chwilę. Więc proszę ją, żeby zrobili nam jakiś namiot, do którego moglibyśmy wejść i się ogrzać. Ekipa w puchowych kurtkach a my w przemoczonych skórach i jakiś pseudo futrach. Odpowiedziała mi, że zapyta jak ekipa techniczna będzie miała chwilę. W tym momencie za moimi plecami pojawia się moja koleżanka i mówi, z ledwością otwierają usta, "Gdzie jest jakaś herbata?". W tym momencie koordynatorka spojrzała na jej usta. Były fioletowe. Pyta się jej "czy wszystko OK?". Kumpela odpowiada, że zimno! No to koordynatorka pyta się, czy dobrze założyła i zapięła "piankę". I wtedy wybuchła mała bomba. Okazało się, że my wyszliśmy na plan bez poinformowania koordynatorów w obozie. Koordynatorka na planie zawołała statystów, którzy dostali od rana pianki neoprenowe. Ona była przekonana, że to my. Więc kiedy się dowiedziała, że pracowaliśmy w takiej temperaturze bez pianek ... Chwyciła walkie-talkie i wezwała służby medyczne, techników (do postawienia namiotu), garderobę, którzy przynieśli ciepłe duże ręczniki, kuchnię, która pojawiła się z herbatą. I niby każdy to czytający stwierdzi ... no i gdzie problem? Problem był jeden. Pojawiliśmy się w kadrze od początku więc do końca w tym kadrze musieliśmy zostać. Do końca tej sceny potrzeba było jeszcze 4-5 ujęć. Do godziny 12-13, co się trochę ogrzałem i wyschłem to musiałem wracać na plan. Oczywiście później musiałem zostać na planie. Najgorsze były buty. W środku mokre, a wiadomo jak to jest ściągnąć mokre i zimne buty, mieć mokre skarpeety i za chwilę zakładać to ponownie na nogi.
Nigdy nie zapomnę tego dnia. Cieszy mnie tylko to, że wywalczyłem dla reszty "zmokniętych" kilkadziesiąt euro wypłaty więcej w ramach "odszkodowania".

Ufff, na samo wspomnienie mi zimno.

Chcecie jeszcze jakieś małe wspomnienia czy już wam się zbrzydłem?

Pozdrawiam #dupaniewiking.
Pobierz freebird - Przepraszam, że wczoraj nie udało mi się napisać drugiej historii o najgor...
źródło: comment_75bR00kfNH4H4hdFTewPfLJRHDVoU3JK.jpg
  • 37