Wpis z mikrobloga

Moje najgorsze wspomnienie z podstawówki, z moją Mame w roli głównej. Moment najgorszej psychicznej tortury — moment, w którym umarły moje autorytety i zrozumiałam, że na wszystko, co wmawiają Ci ludzie trzeba uważać.

Około 4 klasy podstawówki uczyłam się do przepytywanka albo innej kartkóweczki u ostrej nauczycielki. Pani W. to nauczycielka w rodzaju: zimny pot na skroniach całej klasy przed każdą lekcją przyrody i przypominanie sobie na szybko materiału z całego semestru jak nie roku przez całą przerwę.

Teraz jak o tym pomyślę to też była sprytna jak diobeł, bo za każdym #!$%@? razem, kiedy otwierała drzwi do klasy, włączała również stoper. Stoper odmierzał nam czas, w którym WSZYSCY mieli rozlokować się na swoich miejscach, z wypakowanymi pierdołami na ławkach i w momencie, gdy zapanowywała absolutna cisza Pani W. ogłaszała werdykt. Jeśli pobiliśmy swój najlepszy czas po prostu nie odpytywała nas ani nie robiła kartkówek. Nie wyobrażacie sobie, jakie taktyki stosowaliśmy, tylko żeby uchronić się od maglowania połowy klasy przez pół lekcji.

Wracając do historii odpytywania przez Mame... w sumie może jak kogoś zainteresuje to cdn. bo muszę już lecieć. xD
  • 3