Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tl;dr
Syn partnerki jest uzależniony od telefonu, gier. Zaniedbuje szkołę - nie odrabia prac domowych, czasem lekceważy nauczycieli. Przesiaduje w kiblu / łazience 30-40 minut, bo gra. Nie ma poczucia obowiązku, ma gdzieś to, że zaraz zbliża się wybór szkoły (8 klasa podstawówki). Jak mogę pomóc?

tl but read anyway

Jestem w związku z kobietą, która ma zaraz 15-letniego syna. Jest on w 8 klasie podstawówki i stoi przed wyborem nowej szkoły.

Syn mnie lubi i mamy trochę wspólnych tematów, więc jest okej. Czasem gramy razem w CS-a czy na Xboxie. Natomiast nie potrafię, eee, znieść go, kiedy jest gorszy. To całkowicie wyjaśnia temat.

Mianowicie, dzieciak jest uzależniony od telefonu. Przy posiłku, podczas wspólnego czasu, gra w jakąś gierkę na telefonie. Kibel okupuje dużo dłużej, niż jest konieczne - i to trwa od bardzo dawna. Non stop odpalają mu się powiadomienia z YouTube'a, co dodatkowo go rozprasza.

Dzieciak gra też w WOT-a, The Forest - tyle pamiętam. W każdym razie, jego opieszałość, brak regularności, brak poczucia obowiązku, lekceważenie zbliżającego się obowiązku wyboru szkoły.. strasznie wkurza moją partnerkę, jego mamę.

To przejawia się tym, że dzieciak ma gorsze oceny niż mógłby mieć. Ma jedynki za brak prac domowych, nienauczenie się czegoś (np. wiersza itp.), za aktywność na lekcji (bo nie przygotował się na odpytanie). Ewidentnie jego oceny świadczą, że poczucie obowiązku szkolnego kończy się wraz z przekroczeniem progu mieszkania.

Do tego jego mama, moja partnerka, przyzwyczaiła go do załatwiania spraw za niego. Mówiła, że zaczęła tak robić, bo inne matki też zaczęły zyskiwać w ten sposób, ale ja uważam to za chore - w mojej szkole linczowano uczniów, którzy zyskiwali coś poprzez rodziców. Teraz, jak coś jest do zrobienia, np. wyjaśnienie niesłusznej jedynki, niesłusznej uwagi, to młody narzuca mamie, by ona napisała i to załatwiła.

Dzieciakowi wszystko trzeba powiedzieć, nie ma tak, że zrobi coś bez swojej inicjatywy. Pościel łóżko (powtórzone 3 razy), odbierz swieżaka z biedry (razy 5, nie odebrał), weź wodę bo nie będziesz miał co pić (i tak za każdym razem). Ostatnio partnerka poprosiła, żeby jej poświęcił, odpowiedział "czym?", majac w ręce telefon z flashem.. oczami, wiadomo.

Mnie to wkurza, bo partnerka poświęca.na jego szkołę, problemy więcej czasu, niż byłoby to konieczne w normalnym domu; mam na myśli moich rodziców - oni rzadko interweniowali, bo dbałem o regularność, wiele spraw błahych (związanych z ocenami) załatwiałem sam, prosiłem o pomoc jedynie kiedy nie dawałem rady sam (np. przy niesłusznym oskarżeniu o coś, nie kłamałem, żeby nie robić idiotów z rodziców). Zaniedbuje pracę, martwi się, ciągle gadamy o jego problemach. Nie byłoby to złe i akceptowałbym to, ale młody ma tę pomoc totalnie w dupie. Robienie czegoś dla niego to nieproduktywny czas. Partnerka lata, załatwia za niego, a ten ma to gdzieś.

Młody krzyczy, nie da sobie nic wyjaśnić, nie ma pokory. Jest konfliktowy, przeklina (i partnerka mu na to pozwala), wkurza to temat szkoły. W ogóle nie obchodzi go, co się z nim stanie za pół roku, rok. Liczy się tylko jego gierka na telefonie. Chodzi na terapię do psychologa, ale nie wiem konkretnie jaki jest powód takiej sytuacji. W przeszłości zdarzało mu się uderzyć matkę w momencie, gdy był wkurzony.

Partnerka popełniła mnóstwo błędów - młody jest w stałym kontakcie ze swoim ojcem, ale ojciec jest obecnie bezrobotny, plus wiele innych czynników złożyło się na to, że to żaden wzór do naśladowania. Dzieciak prawdopodobnie nigdy nie miał takiego wzoru, widział poprzednich partnerów i z czasem przestał ich widywać. Partnerka z czasem zrozumiała, że jest w nieatrakcyjnej sytuacji i przyznała mi, że kiedyś powiedziała młodemu, że nikt z nimi na dłużej nie zostanie, bo nie da się ich znieść. I ma rację.

Kocham moją partnerkę i nie chcę, by jej dzieciak był powodem rozstania. Natomiast sytuacja mnie przerasta i wiem, że z jego względu partnerka nie może być w pełni szczęśliwa. Chciałbym pomóc, bo może moja pozycja człowieka z zewnątrz jest bardziej korzystna przy negocjacjach z młodym, niż pozycja jego matki. Natomiast nie wiem jak.

Obecnie problemem jest wybór szkoły. Młody ma słabe oceny i możliwe, że nie dostanie się do liceum. Partnerka chce, by był w liceum, a nie w zawodówce czy technikum, jednak przez jego zaniedbania, lekceważące podejście może się to nie udać. On nie wyraża jakiejkolwiek chęci współpracy, nie wiadomo czego ten dzieciak chce od życia, gdzie chciałby się uczyć.

Sorry, że tak długo, ale chciałem możliwie wyczerpać temat, żeby zapewnić szeroki obraz sytuacji. Może jesteście w stanie coś mi doradzić? Dzięki i pozdrawiam.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 47
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Chcę pogadać z młodym o jego przyszłości, opowiedzieć o dwóch historiach moich byłych kolegów (którzy przegrali życie idąc drogą, na której on jest), powiedzieć że ma w nas oparcie,


tylko bez przesady bo uzna że chcesz go pouczać jak ma żyć i się w sobie zamknie

zaproponować wprowadzenie w jakiś nowy temat (może tworzenie stron internetowych, tworzenie muzyki, montaż filmów, fotografia i retusz).


@
  • Odpowiedz
OP: @agaja: Ja też nie widzę w tym problemu, natomiast partnerka boi się, że w technikum / zawodówce są gorsze dzieciaki i tam młody trafi w jakieś złe towarzystwo. Uważa, że dzieciak ma skłonność do uzależnień, więc boi się o to, że zacznie się trzymać z jakąś patologią, która sprowadzi go na dół. Twierdzi, że nawet, jeśli będzie w dobrym liceum tym gorszym, ze słabszymi ocenami, to i tak będzie to dobry wynik, bo w liceum są lepsze dzieciaki.

Dla mnie to głupie. Ona ciągle się boi o zmarnowanie potencjału dzieciaka, ale nie chce dać mu wolnej ręki. Chce go pchnąć do liceum, a dalej podobno nie będzie się martwić. Pytałem jej, czy młody mówił coś o swojej przeszłości, to odpowiedziała że tak, że informatyka go interesuje. Może i liceum byłoby wtedy wskazane, ale gość ma słabe oceny i może się przez to tam nie dostać. I co wtedy?

Też się zgadzam, że z zawodem można dużo ugrać, ale partnerka jest wykształcona, dlatego może wstydziłaby się go, gdyby skończył tylko zawodówkę... Może jak go po prostu wysłucha, czego on chciałby od życia, to da mu szersze pole manewru. Zobaczymy dziś po śniadaniu. Może i jestem w tym związku meblem, ale byłoby mi źle zostawiając sprawy takie
  • Odpowiedz
też nie widzę w tym problemu, natomiast partnerka boi się, że w technikum / zawodówce są gorsze dzieciaki i tam młody trafi w jakieś złe towarzystwo. Uważa, że dzieciak ma skłonność do uzależnień, więc boi się o to, że zacznie się trzymać z jakąś patologią, która sprowadzi go na dół.


@AnonimoweMirkoWyznania: technikum jest spoko, ale zawodówka to naprawdę w 98% patologia. Myślę, że jeśli chłopak nie wykazuje jakichś patologicznych zachowań
  • Odpowiedz
NiebieskiWarchlak: Jak zabierzesz Internet/telefon to się zrobi zakazany owoc i zamiast mniej grania będzie więcej unikania was.
Powinniście ustalić co chce osiągnąć i co powinien robić zamiast gier by to osiągnąć. Problem jedynie pojawi się w sytuacji gdy granie to wszystko czego chce. Wtedy niech jego życzenie będzie klątwą - niech będzie trenowany na pro gracza i albo będzie wygrywał turnieje albo mu zbrzydnie. A do tego czasu będzie musiał OBOWIĄZKOWO
  • Odpowiedz