Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Lvl 30 here (#niebieskipasek). Całe życie (oprócz studiów) mieszkałem z rodzicami. Zawirowania życiowe spowodowały, że od niedawna z czystym sumieniem mogę się wyprowadzić od matki. A na serio muszę bo już nie wytrzymuję. Klasyczny konflikt poglądów + ciężki charakter (może obustronny, nie mnie oceniać) + lvl + SILNA potrzeba życia po swojemu + aktualnie bardzo mało przestrzeni do życia (praktycznie 1 malutki pokój, czuję się, jakbym wynajmował, trochę #piwnica). Praca zdalna (informatyk nie-15k). Brak różowego (nie #tfwnogf, nie #mizoginizm, ale na aktualnym etapie po prostu nie). Miasto 20k, 40km do aglomeracji.

Blisko mi do natury / gór. Zawsze marzyłem o domu, ponieważ zainteresowania moje w najlepszym wypadku wymagają posiadania garażu i/lub warsztatu (do zajęć wszelakich, ale najważniejsze - brudnych). Odpuściłem sobie dawno #azylboners, bo to fajnie wygląda na zdjęciu, a nie jak trzeba mieszkać w starym domu z bali, gdzie do sklepu najbliższego jest 3km górami i 10km samochodem. Nie ukrywam jednak, że chciałbym uciec od syfnego powietrza na linii Kraków-Katowice. Fajnie byłoby mieć las kilkaset metrów od domu (a najlepiej dom na skraju lasu, ale tu znów rzeczywistość trochę weryfikuje takie marzenia).

Rozwiązanie roztropne - kupno mieszkania w / przy aglomeracji, ponieważ większy dostęp do wszystkiego, łatwiej jak coś pójdzie nie tak / odwidzi mi się jest to sprzedać. Wygoda w postaci ciepłej wody po odkręceniu kranu, kaloryferki, itp. Większe możliwości na kontakt z jakimikolwiek ludźmi (a skoro mieszkać mam sam, mając pracę zdalną to jest to trochę jednak na +). Jak się trafi to "niezbyt fajni" sąsiedzi, bitwy o miejsce postojowe, brak możliwości majsterkowania i grzebania w aucie. Ale jakby nie było to wciąż dużo prywatności i kreowania życia po swojemu.

Rozwiązanie do którego podświadomie dążę, czyli odrzucając to w miarę może mądre - nieduży dom z garażem (dopuszczam dom rekreacyjny całoroczny), działka ~10a, dom ~60-100m^2, do 250k. Lokalizacja - tu się pojawiają schody. Bez problemu można nawet większy dom kupić w tej cenie, z większą działką - na wsi, gdzie jest gęsta zabudowa i niewiele lepiej jak w Krakowie (jeśli chodzi o powietrze).
Jeśli coś jest w nieco ładniejszym miejscu - jest na zadupiu (może nie tragicznym, ale mówimy tutaj ~30-50km do dużego miasta, po drodze praktycznie wioski/małe miejscowości). Więc jakby moja zdalna praca (przez ostatnie 5 lat była stabilna) poszła się kochać - jestem trochę w dupie i na końcu świata jednocześnie. Ziarno niepewności sieją znajomi, którzy dzielą się na dwie grupy - powątpiewający czy udałoby mi się coś takiego ogarnąć lub popierający nawet #azylboners, bo ich jarają takie klimaty (ale to nie oni spędzą tam dużo/pół/resztę życia).

Wynajem odpada - po pierwsze czułbym się nieco obco, że to wszystko wokół nie moje, po drugie - ekonomicznie nieopłacalne (wrzucanie pieniędzy za wynajem w czarną dziurę).

Lokalizacja - południowa Polska (bo góry blisko, coś muszę robić w weekendy).

Pytanie - czy dobrze się pchać w to drugie rozwiązanie? Dlaczego tak? Dlaczego nie? Czy istnieje jakaś alternatywa? Jakieś przemyślenia? Rady?

Czego oczekuję po tym wpisie - nie jestem z tych, którzy pytają Wykop o decyzję, jednak o rzucenie luźnych myśli, które pozwolą mi inaczej spojrzeć na temat i doprowadzić być może do dobrego wyboru, ruszenia z miejsca (bo aktualnie motam się głównie w serwisach ogłoszeniowych od kilku miesięcy). Czuję silną presję czasu :/.

Dlaczego pytam - chorobliwe (tak mi się wydaje) niezdecydowanie. Mam to często. Za często. A tutaj jest to tak skomplikowany (albo raczej - ważny i zobowiązujący na lata) wybór, że nie jestem w stanie dokonać porównania, które zwróci racjonalną odpowiedź co powinienem zrobić. Ale zauważyłem, że często luźne rozmowy i rzucane argumenty doprowadzają mnie do dobrych wniosków / ukazują to, czego nie przewidziałem.

A na koniec - Wesołych Świąt - w jakiejkolwiek ideologii lub bez by się nie odbywały ;).

#kiciochpyta

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: mądrzy, doświadczeni i leciwi ludzie mówią, żeby robić jedną dużą zmianę naraz. Jeżeli jeszcze się nie wyniosłeś z domu od ludzi, którzy źle na ciebie wpływają, to zrób to najpierw. Taka zmiana może wywołać dużo innych przemyśleń bo uwolni się sporo potencjału, ktory był blokowany. Jak się oswoisz z jedną zmianą to wtedy wróć do rozkminy nad kolejną. Czyli mimo wszystko na początek zrobiłbym wyprowadzkę na zasadzie gdziekolwiek byle jak
@AnonimoweMirkoWyznania: a może mieszkanie w mieście i jakaś mała działka gdzieś na wsi, ale raczej z dobrym dojazdem żebyś mógł w tygodniu na spokojnie wyjechać? W sumie zawsze będziesz miał taką odskocznię u rodziców. Jak wyprowadzisz się od nich to prawdopodobnie polepsza się wasze stosunki i raczej chętnie będziesz do nich wracał. Zakładam, że skoro tyle lat z nimi mieszkasz to nie jest aż tak źle ;)
OP: @graf_zero: I tu mnie masz (i rację też). Moje relacje z ludźmi opierają się niewielkiej grupce znajomych ze studiów (która swoją drogą się nieco rozpada) i okazyjnymi spotkaniami z nimi. Ewidentnie nie jestem ekstrawertycznym i dynamicznym "normikiem". I to by jednak niestety było głosem za tym, żeby za jakimś większym miastem się rozglądać. Istnieje ryzyko, że na wydupiu bym miał średnio dwie/kilka wizyt rocznie i małe szanse na interakcje
OP: @pepedixi: Tak, nie raz to słyszałem się i zgadzam z tym - nic tak nie poprawia relacji z rodzicem jak wyprowadzka i sporadyczne odwiedziny na kawkę/weekend. Licząc znajomych, którzy mieszkają sami i się wyprowadzili z domu rodzinnego - są pozytywnie zaskoczeni poprawą relacji z rodzicami. Przy tym jedna z nich już nie wytrzymywała w domu też - teraz relacje są obustronnie dobre, jak nigdy. A druga deklaruje, że uwielbia