Wpis z mikrobloga

Mirki, #zalesie jest słabo. Dwa tygodnie temu wzięłam z fundacji psa. Pies był prosto od właściciela, długowłosy owczarek, cudo. Po tygodniu okazało się, że o ile w domu jest fantastyczny i mega mądry, to miał zero socjalizacji i nie ogarnia innych psów, więc mieszkanie w bloku to problem, gdyż wychodzenie z nim na spacery jest ciężkie. Oddaliśmy go do behawiorystki z tejże fundacji, był u niej tydzień, stwierdziła powyższe plus strach przed małymi pomieszczeniami - prawdopodobnie poprzedni właściciel go bił i zamykał w łazience.

Teraz mam problem, bo pies jest cudowny (wszystkie komendy ogarnia w lot, super przytulak, piękny i w ogóle och), ale nie nadaje się do mieszkania ze mną. Fundacja go nie chce spowrotem, bo "ty jesteś prawnym właścicielem" i nie obchodzi ich to, że to oni wydali komuś całkowicie początkującemu psa, który wymaga sporo pracy i prawdopodobnie i tak nie nadaje się do mieszkania w bloku.

Ja jestem teraz jakieś 800zl w plecy miesięcznie (tyle płacę fundacyjnej behawiorystce za opiekę) i mam wirtualnego psa, którego nawet nie widuję. Muszę mu znaleźć nowy dom, jestem rozbita i ogólnie jest mi strasznie ciężko z powodu tej całej sytuacji.
#niechmniektosprzytuli #psy #adopcja
  • 46
  • Odpowiedz
@r__k bo każe Ci oddać psa, zamiast z nim pracować. No chyba że widzi więcej, niż my i uważa, że się nie nadajesz do posiadania psa. Serio, to nie jest koniec świata. Weź się w garść. Ze szczeniakiem wcale nie byłoby łatwiej.
  • Odpowiedz
to mały histeryk


@r__k: nie, to owczarek niemiecki xD

boi się małych pomieszczeń hmmmm ma lęk separacyjny? wycisza się w domu?
lekowy w jakich sytuacjach? sorry, powinnam przygotowywać się do pracy
  • Odpowiedz
@r__k: po pierwsze: co to w ogóle za śmieszna fundacja? Zawalili na całej linii dając Ci psa z takimi problemami skoro jesteś początkująca. Też mam psa z fundacji i zrobili ze mną taki wywiad, że prawie pytali jakiego koloru noszę majtki. Dobrali mi psa ultra spokojnego, choć też łatwo nie jest, bo lęk separacyjny motzno.

Owczarki niemieckie to panikarze jakich mało. Nie rozumiem czemu kastracja odpada. Zaprowadzasz do weta, ten
  • Odpowiedz
@r__k: i jeszcze jedno. Jezeli twierdzisz, że nie poradzisz sobie z tym psem, to szukaj dla niego nowego domu już w tej chwili. Niech pies nie przywiązuje się do Ciebie, bo kolejna zmiana właściciela to ogromny stres
  • Odpowiedz
@NaSmyczy: to znaczy z tą kastracją nie jest taka oczywista sprawa bo poprzez spadek testosteronu niektóre lękliwe psy stają się lękliwe jeszcze bardziej.
Często agresja w stosunku innych psów jest metodą obronną i zasadą "najlepszą obroną jest atak" a nie pokazem dominacji. W takich przypadkach psów niestabilnych poleca się kastrację chemiczną która działa około pół roku a jej skutki są odwracalne. Jeżeli na kastracji chemicznej obserwuje się poprawę zachowania to wtedy można działać z mechaniczną.
Oczywiście nie poleca się stałego przedłużania kastracji chemicznej.

@r__k: dla mnie ta behawiosytka to dupa i
  • Odpowiedz
@NaSmyczy: jakbyśmy od razu wszystko wiedzieli to by było nudno :P
aczkolwiek w wielu przypadkach kastracja faktycznie pomaga więc ta kastracja chemiczna jest naprawdę dobrą opcją. Sama się nad nią zastanawiałam u braci bernolec (a zwłaszcza u Collina bo Premiera bym nie mogła wystawiać gdyż na tej chemicznej jajka im się zmniejszają do rozmiaru orzeszka XD)
  • Odpowiedz
@NaSmyczy: @nama:
@Mishkaliina: @matra: dzięki, dziewczyny, skontaktujemy się jeszcze z jednym wrocławskim behawiorystą. Naprawdę nie chce po prostu "pozbyć się problemy", ale też już mam sieczkę w mózgu.
A pies miał właściciela, który zmarł, potem był pół roku u rodziny właściciela, tydzień u nas i teraz tydzień u tej laski z jej stadem (chyba z 10 innych psów).
  • Odpowiedz
Naprawdę nie chce po prostu "pozbyć się problemy", ale też już mam sieczkę w mózgu.


@r__k: ale Twój problem to nie jest duży problem, przynajmniej z tego co piszesz. To wymaga tylko i wyłącznie trzech rzeczy: dobrej rady, konsekwentnego jej zastosowania i cierpliwości. Zastanów się co by było gdyby Twój pies demolował mieszkanie, a do tego przejawiał agresję względem ludzi, lub jeszcze śmieszniej - domowników. A i nad takimi rzeczami
  • Odpowiedz
@r__k: po tygodniu tak swoją drogą gówno można wiedzieć o psie.
Ja swoją adoptowałam, to też się rzucała na wszystko przez grubo ponad tydzień, nawet do ludzi startowała (bez rzucania się z zębami czy chęci prawdziwego ataku), bo była zestresowana i chciała mnie bronić. Jak się zaaklimatyzowała, nie ten pies, totalne zero agresji i problemów.
  • Odpowiedz
@r__k: ja wiem, że takie problemy potrafią przerastać i wydaje się, że to koniec świata. Tym bardziej na początku. Ja przez pierwsze miesiące wyrywałam sobie włosy z głowy i prawie wpadłam w nerwicę. Uspokój się, zobacz jakie masz opcje i przemyśl na chłodno. Bardzo możliwe, że pies zachowuje się tak, bo ma teraz mega trudny czas. Dobry specjalista będzie potrafił zdiagnozować problem.
  • Odpowiedz
@matra: @NaSmyczy: no właśnie jest trochę dziwnie, bo ja nie zauważyłam leku separacyjnego a ona tak. Do tego u niej nie chce jeść karmy i mówi, że szczeka agencyjnie, kiedy ona gotuje. U nas podczas mojego gotowania trochę mi właził pod rękę, ale grzecznie odchodzil na gest ręką i sobie siedział spokojnie. Mówiła też, że atakuje bez ostrzeżenia i ugryzł jej psa, co jest dziwne, bo nam zawsze
  • Odpowiedz
@r__k: xDDDDDD Ugryzł jej psa xD Możesz wziąć go od niej jak najszybciej? Coś czuję, że więcej krzywdy to zrobi jego psychice...

EDIT: napisałam Ci na pw
  • Odpowiedz
@matra: jakby był chętny, to by nie kazała nam płacić chyba?

@NaSmyczy: I ja już nie wiem, jak ona to widzi - pies siedzi u niej pół roku i po tym czasie ona nam go oddaje?
  • Odpowiedz
@r__k: to jest totalny absurd moim zdaniem. Skontaktuj się od razu z kimś porządnym i powiedz jaka jest sytuacja. Taka konsultacja powinna być bezpłatna.
  • Odpowiedz
i po tym czasie ona nam go oddaje?


@r__k: bardzo stara metoda szkolenia, od lat nie jest praktykowana, w ogóle z dupy pomysł. To wyżej to tylko założenie, ale co by stało na przeszkodzie? Ja miałam chętnych na psa z interwencji, naprawdę domy dom, pies był w fundacji i na wydanie. I wiesz co się stało z psem? Rozpłynął się. Zresztą fundacje nieraz śmierdzą, więc nic mnie już nie zdziwi,
  • Odpowiedz