Wpis z mikrobloga

Moja dziewczyna puściła mnie kantem, byłem naprawdę załamany. Wyszedłem z domu, wsiałem w auto i pojechałem do lasu. Otworzyłem sobie drzwi, paliłem fajki i myślałem o tym, jak beznadziejne jest moje życie. I nagle usłyszałem cichy dźwięk, tuptanie i zobaczyłem, że coś podeszło pod auto.

Mały, brzydki, czarny, kudłaty kundel. I spojrzał na mnie smutno, na zasadzie: "Wiem, co czujesz, stary". Nie wołałem go, nawet nie dotknąłem, a on przeparadował przez krzaki, podszedł do otwartych drzwi, wlazł do auta jak do siebie i zasiadł na fotelu pasażera. Westchnął, stęknął, skręcił się w kłębek i zasnął.

Byłem w takim stanie, że nawet do mnie nie dotarło, co robię. Zamknąłem auto, wróciłem do mieszkania, wyjąłem kundla z auta, a on przeszedł przy nodze przez całe podwórko i wlazł mi do chaty tak samo, jak do auta. I wiecie co?

Nie mam dziewczyny, ale mam zarąbistego kolegę. Nazywa się Michał. Trochę śmierdzi, ale przynajmniej mnie nie zdradzi.
#pasta
  • 1
  • Odpowiedz