Wpis z mikrobloga

Był sobie taki gościu co pracował w jakimś urzędzie państwowym. Jak to budynki państwowe, z reguły nie mają klimatyzacji - a przynajmniej w pomieszczeniach gdzie siedzą szeregowi pracownicy.
Akcja dzieje się w pełni lata, na zewnątrz ponad 30 stopni. Gościu był trochę dziwny, siedział sam w pokoju i cały czas miał zamknięte okna pomimo upału.
Pewnego dnia zaczął pierdzieć i to ostro na gęsto. Puszczał swojskie gazy przez jakiś czas aż w końcu uznał, że trzeba otworzyć okno. Tak właśnie zrobił.
Pół godziny później do budynku przyjechało pogotowie gazowe. Ktoś z sąsiedniego pokoju kto miał otwarte na oścież okna poczuł dziwny, gryzący i wywołujący łzawienie zapach i zgłosił prawdopodobne ulatnianie się gazu.
Kwadrans później w trybie pilnym pzyjechało pogotowie gazowe. Panowie w maskach chodzili z jakimiś detektorami sprawdzając każdy pokój. Okazało się, że co prawda detektory nic nie wykazały ale wykryto wciąż utrzymującą się esencję w pokoju pierdzacego dlatego profilaktycznie przenieśli go do innego pokoju. Okazało się, że był to pokój po jakimś byłym naczelniku gdzie znajdowała się nieliczna w budynku klimatyzacja. Gościu wygrał życie. Do dziś na pytanie nowych pracowników jak to zrobił, że jako jedyny ze zwykłych śmiertelników ma pokój z klimatyzacją jedynie odwraca się w stronę zamkniętego okna i pustym, nieobecnym wzrokiem patrzy gdzieś daleko, wspominając tamte upalne lato.

#pasta #gownowpis #takbylo