Wpis z mikrobloga

Medycznostudenckie Murki, potrzebuję Waszej pomocy w temacie, którym zapewne wywołuje już u Was wymioty, bo każdy wszędzie o to pyta, chociaż mało kto sensownie odpowiada.

Stanąłem przed klasycznym wyborem rodzaju mianownictwa - łacińskie czy angielskie.

Słyszałem cała masę za i przeciw, często totalnie się wykluczajacych, np że wszędzie odeszło się już od łaciny, ale podobno powoli się do niej jednak powraca (to prawda?) I inne takie. Pytam Was, bo interesuje mnie praktyka - angielski wydaje mi się znacznie łatwiejszy (intuicyjne słowa, brak łacińskiej odmiany końcówek), ale wolałbym nie wtopić, żeby potem nie okazało się że jednak lacina bardziej przydatna do innych kursów czy życia. Moim prowadzącym wsio rybka

#medycyna #studbaza #studia
  • 10
@Medico_della_Peste ja niby umiem medyczną łacinę ale nie do końca jestem sobie w stanie wyobrazić po co mi ona by była do życia potrzebna w polskich warunkach, poza tym, że nie musiałem się uczyć angielskich nazw bo 90% jest tożsame a pozostałe 10% słownictwa i tak umiałem. Albo się nauczyłem w locie w miarę zapotrzebowania. Z tym, że ja na studiach miałem do wyboru łacinę albo łacinę.
@Medico_della_Peste: U mnie były wymagane oba języki. Inna sprawa, że w całej anatomii to może z 10 nazw jest totalnie rozbieżnych między łaciną a angielskim i inglisza w ogóle się nie uczyłem. Dlatego lepiej łacinę ogarnąć, bo angielski zrobi się sam przy okazji.
@e-w-a: @Vaerlin: @omnibus_semper: @mlodysum: @Adenocarcinoma: @Strahl: @Levetiracetam: Dzięki Wam za odpowiedzi! U nas, jeśli chodzi o kolokwia/egzamin wymagana jest tylko jedna z tych opcji, chociaż jak słusznie zauważyliście, angielski pokrywa się z łaciną praktycznie w całości i znając jedno nie ma problemu z rozgryzieniem drugiego. Chyba skuszę się jednak na początek na sam angielski - nazewnictwo i odmiany są dla mnie znacznie bardziej intuicyjne, bo