Wpis z mikrobloga

@kulass Właśnie odpaliłem Gosztyle dziś rano i nie dałem rady. Podobnie Pan lodowego ogrodu. - o ile growy Geralt u Rozenka jest dobry to ciężko mi się słucha całej książki. Najlepszy do tej pory był lektor w "Drodze Królów", nie pamiętam nazwiska
Najlepszy do tej pory był lektor w "Drodze Królów", nie pamiętam nazwiska


@drzuo: Żołądkiewicz nagrywał cała sagę "Archiwum Burzowego Świata", Gosztyła jest dość specyficzny i w niektórych książkach wypada rewelacyjnie a niekiedy dość ciężko się go słucha.
Ja w sumie do każdego nowego lektora muszę się długo przyzwyczajać, zazwyczaj po 2-3 godzinach słuchania przestaje mi przeszkadzać :D
@kulass Mimo to zagraniczni wydają mi się lepsi bo w większości z tego co słuchałem to nie tylko odczytują tekst ale niejaką "grają" postacie zmieniając głos np. na bardziej tajemniczy jak postać coś knuje. Albo akcent na inny gdy postać jest cudzoziemcem. Albo na wyższy, miękki głosić w przypadku kobiety itd. Bardziej pozwala się to wczuć w akcję. I chyba robią to w locie bo nie słychać żadnych cięć, opóźnień. Trochę jak
@HumbugPL może w filmach, gdzie widzisz i słyszysz oryginalnego aktora, a lektor służy tylko za tłumacza. W książce nie masz tej możliwości, więc chcąc nie chcąc musi się tym aktorem dla nas stać.
@HumbugPL: Przecież to samo robisz w głowie czytając książkę: wyobrażasz sobie otoczenie, sytuacje, bohaterów - nie tylko w sferze wizualnej, ale także i słuchowej. Odarte z emocji jednostajne jechanie przez kolejne rozdziały w żadnym wypadku nie dodaje audiobookowi kolorytu i nie sprawia, że lepiej się go słucha. No chyba, że mówimy o jakimś sprawozdaniu finansowym czy raporcie z działań komisji śledczej, ale tego nikt nie nagrywa ;)