Wpis z mikrobloga

Byłem przedwczoraj na najlepszej i najgorszej randce w życiu, z aplikacji podobnej do tindera (happn)

Najlepszej dlatego że było jak na filmie, drinki w barze na dachu budynku, potem zmiana baru na wyższy wieżowiec żeby miasto było lepiej widać, na koniec donutsy w kawiarni otwartej 24h, potem jeszcze odwiozłem ją do domu około 2:30 w nocy (w środku tygodnia). Dużo śmiechu i przytulania, bo na tym wyższym barze pizgało jak w kieleckim, więc złączyliśmy się razem żeby było cieplej. Masa wspólnych tematów do rozmów (w sumie przegadaliśmy jakieś 6 godzin), rucham psa jak sra etc. Szkoda tylko że potem jechałem #!$%@?, ale tutaj to norma (usa here; rozbiłem już trzy auta i dostałem kilka mandatów, a nigdy nie dmuchałem). Poza tym - co ciekawe, prawie wogóle nie pisaliśmy, na początku trochę przyśmieszkowałem, ją to rozbawiło - dała mi swój numer, smsami odrazu umówiliśmy na konkretne miejsce, a po randce tylko sobie podziękowaliśmy i wstepnie umówilismy na nastepny wypad (takie coś to ja rozumiem, a nie tygodniowa strata czasu na pisanie kiedy nie wiadomo czy locha nie potrzebuje atencji)

A dlaczego ta randka była też najgorsza? Bo loszki z aplikacji randkowych to coorvy najgorszego sortu, parę razy już tak miałem, że wszystko szło bardzo dobrze, a nagle jedna z drugą przestały się odzywać (czytałem że to częste zjawisko - tzw. ghosting). Najprawdopodobniej znalazły lepszego boltza. Dlatego jestem bardziej obsrany niż podjarany, ale tamta dziewoja chce wyjść ze mną w przyszłym tygodniu - w weekend pewnie jakiś Chad ją bolcuje, więc z góry napisałem że niby jestem hehe zajęty

Zwyczajnie się nie dzielę takimi przeżyciami ale tym razem naprawdę się podekscytowałem, trzymajcie kciuki mirki - jeśli za parę tygodni usunę konto, to znaczy że w momencie euforii po wejściu z nią w związek postanowiłem się #!$%@?ć od wykopu (social media będą kolejne). Pozdro dla wszystkich walczących na #tinder #badoo i #zwiazki oraz #tfwnogf
  • 8
  • Odpowiedz
@przemula: sluchaj koles, jezdzenie po alkoholu jest mega slabe. W Twoim wyznaniu na to zwrocilam najwieksza uwage, bo to az krzyczy. Rozwaliles trzy auta, ale nie musiales dmuchac, wiec nadal jezdzisz pijany? Co sie musi stac, zebys zaczal zachowywac sie odpowiedzialnie? Musisz stracic jakas konczyne, zabic wspolpasazera, dobic do innego auta i zrobic z czlowieka w nim kaleke? Jak ci brak wyobrazni, jest na necie masa filmikow, historii ludzi, ktorzy
  • Odpowiedz
@kajtusS: Gwoli ścisłości, pisząc "#!$%@?", miałem na myśli samopoczucie, w którym byłbym w stanie coś wydmuchać. Podczas wszystkich wypadków i wykroczeń byłem trzeźwy. Jeśli jadę po piwie albo po drinku, to zawsze bardzo ostrożnie, bo jeśli jadę przepisowo, to nie mogą mnie zatrzymać (a 10k$ na prawnika od DUI piechotą nie chodzi), ale co najwazniejsze - jeśli jadę przepisowo, to także nie spowoduję wypadku. Innymi słowy nie ma opcji żebym
  • Odpowiedz
@kajtusS: PS. Właśnie sobie uświadomiłem, że gdyby bym lekko wstawiony w te dni kiedy miałem wypadki, to pewnie nigdy by do nich nie doszło, bo byłbym dużo bardziej skupiony na drodze i jechałbym ostrożniej (co nie upoważnia mnie ani nikogo innego do jazdy po kielichu - nikogo też do tego nie namawiam ani nie pochwalam takiego zachowania, sam staram się tego unikać)
  • Odpowiedz