Wpis z mikrobloga

Cześć relacji mojej podróży po USA.
Po wyjściu z samolotu, zobaczyliśmy od razu automaty do gry. W Las Vegas lotnisko jest tak duże, że nawet musi mieć własną kolejkę podobną do metra. Samoloty lądują i startują co kilka minut. Zaraz po wyjściu z terminala uderza mnie podmuch gorącego powietrza, naprawdę gorącego. Niczym nadzwyczajnym jest tu temperatura 35 stopni Celcjusza w środku nocy.
Niestety nie wszystko układa się z planem. Docierając na strefę wypożyczalni samochodów okazuje się, że w nocy nie można płacić gotówką. Jest pierwsza w nocy i nie mając wyboru zamówiliśmy Lyfta (konkurencja ubera) do hotelu. Ku naszemu zaskoczeniu podjeżdża najnowsza Tesla X, wciąż za mała na 6 osób z walizkami wiec jedzieny na dwie tury.
Nie ma problemów, których nie da się rozwiązać. W regulaminie naszej wypożyczalni jest jednak zapis, że poniżej 25 roku życia nie można płacić gotówką. Musimy mieć auto najpóźniej następnego dnia, nikt z nas nie ma tak dużej sumy na koncie, bo żaden biedny student nie ma prawie 3000 dolarów do dyspozycji od tak. Płacić trzeba kartą z wybitym imieniem i nazwiskiem. Przelew międzynarodowy z banku trwa do 10 dni, wyrobienie karty z nazwiskiem 7 dni. Po kilku godzinach namysłu, wykorzystujemy kartę amerykańską jednej osoby z ekipy. Całe szczęście, że ją mieliśmy, bo inaczej utknęlibyśmy w królestwie hazardu na kilka dni i zmieniłby się cały plan podróży.
W tym miejscu doceniam Polskę i nienawidzę amerykańskiego systemu bankowego. Założenie konta trwa godzinę, wykonanie przewu kolejnych kilka. Cena za przelew wychodzący to 30 dolarów, za odebranie 15. Razem zapłaciliśmy dodatkowo 45 dolarów (!). Po kilku nerwowych godzinach pieniądze są na karcie.

Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło. Dzieki opóźnieniu musieliśmy anulować rezerwację. Przy uprzejmości Pana z wypożyczalni, zarezerwowaliśmy nowe auto za prawie 600 dolarów taniej.
Możemy rozpocząć swojego road tripa.

Las Vegas to miasto dużych pieniędzy. Chcąc tutaj dobrze się bawić, korzystając z atrakcji takich jak rollecoastery, sztuczny stok narciarski, bary czy wycieczki helikopterem, trzeba wydać około 300 dolarów dziennie, mój budżet przewiduje 30. Największe wrażenie zrobiła fontanna pod hotelem Bellago.

Przegrałem na automatach 20 dolarów w około 5 minut. Typowa wygrana w Las Vegas ale trzeba było spróbować.

Po krótkim i stresujacym pobycie w Las Vegas wyruszyliśmy w trasę.

Więcej zdjęć na instagramie pod tagiem #tomciousa lub na moim koncie.
https://www.instagram.com/tomcio_es/

#tomciousa #podroze #travel #blog #usa #workandtravel
  • 1
  • Odpowiedz