Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #eurodance #muzykaelektroniczna #90s

Biblia Eurodance'u - playlista

#2
Aqua - Barbie Girl

czy tego chcemy czy nie, w świecie szarych ludzi, tożsamości nadawane są w oparciu o wszystko to co w nas najbardziej wynaturzone, żenujące i najdosadniej odstające od laboratoryjnych norm(JAK TO ZLE SIE CZUJE?PRZECIEŻ PANI TSH JEST W WIDEŁKACH).

ludzkie "mniemanie o sobie", bardzo często zachowuje się jak rozhisteryzowane, zakompleksione dziecko, które tylko potęguje na naszą niekorzyść, te wszystkie odstępstwa i robi jeszcze większy ambaras(niesamowite jest to słowo) w naszej głowie.
ale z tym można walczyć, potrzeba czasu, empatii, serca(najlepiej dodatkowego) i dystansu do rzeczywistości(ktoś potrzebuje? chętnie oddam z pół litra, bo mam ponad normę). dlatego głowa do góry, czas wyeksponować prawdę i sprzedać się w najbardziej pstrokatych kolorach, niech się oglądają i podziwiają.

i ponownie. czy tego chcemy czy nie, druga połowa lat 90 w muzycznej kulturze masowej(czy może popularnej? ktoś mi da wykład na czym polega różnica?), zostanie zapamiętana, a właściwie będzie rozpatrywana przez pryzmat kawałków takich jak ten. czyli muzycznego żartu(?), kiczu obnażonego z resztek godności, który każdemu pseudointelektualiście(to słowo też uwielbiam) dodaje skrzydeł i piany w ustach wykrzykujących, jak to on w takich tworach dopatruje się końca czasów rozumnego człowieka. całość kwitując NIEZWYKLE oryginalnym - kiedyś to było(bez kurła, bo to pan inteligent)

uściślając - zrozumieć specyfikę takich kawałków w starciu z czasami, w których zostały wydane, wraz z samym upływającym czasem, możemy wtedy gdy zdamy sobie sprawę, że w erze przed-internetowej ludzie nie mieli w zanadrzu millenialskich skrótów-myślowych, internetowego puszczania oczka, patostreamingowego slangu, ani kółek ratunkowych w postaci dank-memów(dziękuje Pan Kierowca Tira).

Aqua i inne przyległe im zespoły, które w myśl "Imagination, life is your creation", przeistoczyły eurodance w połowie lat 90 w jego najprostszą, pomalowaną prostolinijnym hedonizmem i ekstremalnym infantylizmem stronę. zbudowaną w pokracznym, wydziwaczonym uniwersum(LazyTown anyone???), spłodzonym z greckich ideałów i marsjańskich obyczajów. tym samym umieściły swoją ideologiczną tożsamość i czystą-treść na tacy. jednak nie udało im się koniec końców wyzbyć drugiego dna pod postacią deseru, czekającego na zaspokojenie akademickiego głodu wszystkich meta-analizatorów dzieł sztuki, którzy nie potrafią oddać się w pełni ogłupieniu z myślą, że to "estetyka jest najważniejsza".

sumując to wszystko do wielkiej różowej plastikowej kupy zapominając o interpunkcji jak sprzedawcy mieszkań na olx. niegdyś przyznając się publicznie do słuchania Aqua bylibyśmy po prostu debilami i chamami. w dzisiejszych czasach mając w zanadrzu post-modernistyczne zabaweczki nazwą was intelektualistami i znawcami kultury co możemy spokojnie przetłumaczyć na przemądrzałego muzycznego snoba.

dziękuje za uwagę.
Ken.
  • 2
@KurtGodel: już się tak nie spinaj, bubblegum pop istniał od lat 60. Aqua czy Toy-Box go nie wymyśliły, a obwinianie ich za "psucie" całego eurodance lat 90 to tak jak mówić, że zGaga z kotletem na czole to upadek CAŁEJ muzyki pop w XXI wieku