Przywołało to jedno wspomnienie. Wśród dziwnych rzeczy, które w życiu robiłem znalazła się też praca 2 oficera na niezbyt dużej jednostce. Byłem odpowiedzialny za aprowizację i z jakiegoś dziwnego powodu armator nie zapewnił dostawy żywności na prawie 3-tygodniowy rejs na pirs. Po kilku nerwowych telefonach kapitan dał mi plik banknotów z nieśmiertelnym "masz głowę i c--j to kombinuj".
Zgarnąłem kilku chłopaków i wziąłem taksę do gdyńskiego Tesco.
Przy kasie mieliśmy 14 zapakowanych na full wózków, ustawionych w wężyk jeden za drugim. Kasjerka najpierw zbladła, potem się uśmiechnęła i powiedziała "ale skasuję to po 2 wózki, bo kasa mi się resetuje jak za długo kasuję". Nie ma problemu. Trwało to długo, choć panna kasowała jak maszyna. Pakujących też nie brakowało. Na koniec mając 7 długich paragonów dowiedziałem się, skąd jej zadowolenie. Okazuje się, że wtedy w tesco mieli premię uzależnioną od wydajności w kasowaniu. A takich 7 kolejnych klientów bardzo podniosło jej średnią...
Przywołało to jedno wspomnienie. Wśród dziwnych rzeczy, które w życiu robiłem znalazła się też praca 2 oficera na niezbyt dużej jednostce. Byłem odpowiedzialny za aprowizację i z jakiegoś dziwnego powodu armator nie zapewnił dostawy żywności na prawie 3-tygodniowy rejs na pirs. Po kilku nerwowych telefonach kapitan dał mi plik banknotów z nieśmiertelnym "masz głowę i c--j to kombinuj".
Zgarnąłem kilku chłopaków i wziąłem taksę do gdyńskiego Tesco.
Przy kasie mieliśmy 14 zapakowanych na full wózków, ustawionych w wężyk jeden za drugim. Kasjerka najpierw zbladła, potem się uśmiechnęła i powiedziała "ale skasuję to po 2 wózki, bo kasa mi się resetuje jak za długo kasuję". Nie ma problemu. Trwało to długo, choć panna kasowała jak maszyna. Pakujących też nie brakowało. Na koniec mając 7 długich paragonów dowiedziałem się, skąd jej zadowolenie. Okazuje się, że wtedy w tesco mieli premię uzależnioną od wydajności w kasowaniu. A takich 7 kolejnych klientów bardzo podniosło jej średnią...