Wpis z mikrobloga

Mirki nie uwierzycie Co się stało, to autentyczna historia. Daję #pasta dla zasięgu. Jestem śmieciarzem, tak też się życie ułożyło że zamiast kończyć liceum z wyróżnieniem, a potem iść na studia, ja skończyłem szkołę życia. Matka piła, ojciec bił, ja zawsze wyrzucałem śmieci żeby tylko wyrwać się z domu i nie słuchać nieustających kłótni. I wtedy mając te 15 lat zobaczyłem jego, mojego Supermana, wybawiciela, dawce nadziei. Był wysoki, czarne włosy, dobrze zbudowany, super śmieciarz, jechał wychylony na swojej śmieciarce i łapał te kubły na śmieci jak dziki. Zawsze punktualnie, zawsze we wtorek o 9:00 podjeżdżał i zgarniał cały syf tego świata, który naprodukowaliśmy i wywalał do wielkiego czyśćca. Był Bogiem, mógł wszystko. Wtedy postanowiłem że będę śmieciarzem, wymagania nie były zbyt wysokie więc olewałem szkołę i dążyłem tylko do tego by zostać tym super śmieciarzem.

Lata mijały, ja byłem coraz bliżej zostania śmieciarzem, aż w końcu ten dzień nastąpił. Byłem śmieciarzem szeregowym, czyli jeździłem wychylony z samochodu i łapałem te kubły jak dawniej mój bohater. Dni mijały, ja stawałem się coraz lepszy w swojej robocie, chcieli mnie awansować. Najpierw na kierowcę, potem kierownika, olewałem, chciałem wrzucać te kubły do śmieciarki jedynie. W końcu trafiłem na tego bohatera, który zawsze jeździł ze śmieciarką pod moim domem. Dalej czarny, zarośnięty, dobrze zbudowany. Opowiedziałem mu swoją historię, on opowiedział mi że jest byłym wojskowym ale przeniósł się na śmieciarkę bo chciał spokoju i też odrzucał awanse. Jeździliśmy tak kilka lat, wiem że w domu miał nieciekawie, konkubina go mocno tyrała, ale miał #!$%@?. Ja oczywiście ciągle sam, po jego opowieściach to nawet nie chciałem żadnych związków, zresztą kto by chciał śmieciarza.

Pewnego wtorku, ładna pogoda, podjeżdżamy jak zwykle na kolejną ulicę. Ja niczym Robin, mój bohater jak Batman, obaj wychyleni na śmieciarce. Widzę że jakiś chłopak w kapturze zamyka wieko od kubła na śmieci i oddala się szybkim krokiem. Chwytam kubeł by wrzucić do śmieciarki i ... o #!$%@?, jaki ciężki. Zeskoczyłem ze śmieciobilu jak nazywamy nasz pojazd. Łapie we dwie ręce, podnoszę, wykorzystuję do tego wszystkie mięśnie i chyc, poszło, lata praktyki i treningu nie poszły na marne. Kubeł opróżniony, daję znać do kierowcy żeby jechać dalej aż tu nagle z pojazdu dobiega przeraźliwy dźwięk, jakby kabana zarzynali, staram się wyłapać dźwięk, ale odgłos chodzącego samochodu zagłusza wszystko. Lecę do kierowcy, mówię zgaś bo coś jest nie tak. Gasi, biegnę do kumpla na tył śmieciarki i we dwójkę słyszymy przeraźliwy dźwięk "Ty kuuuuuuuuuurwo zajeeeeeeeeeeebie Cię, jesteś kaput" popatrzyłem zdezorientowany na Jacka, nie wiedziałem co robić. Jacek w milczeniu zamknął klapę i machnął do kierowcy żeby jechać dalej jakby nigdy nic. Wtedy pierwszy raz widziałem żeby się uśmiechał. Odjechaliśmy a w tle słyszałem tylko "Pfffff będziesz miał przypał"

Potem wróciłem do domu, żeby odpalić sobie strim Magicala, otworzyłem Taterkę, ale strima nie było. To był dziwny wtorek.
#danielmagical
  • 3