Wpis z mikrobloga

-HALO STOP- krzyczy do mnie jakiś myśliwy z bronią.

Stanąłem jak wryty. Bardziej od broni wystraszyłem się wyglądu bo wyglądał jak połączenie Fidela Castro z Rambo (ale po wylewie).
-HALO STOP CZY PAN MOŻE WIDZIAŁ WĘŻA? - dodał
-WĘŻA ???- odpowiedziałem z przerażeniem
-TAK, DOKŁADNIE PYTONA TYGRYSIEGO PROSZĘ PANA- po czym zdjął okulary i przeszył mnie na wylot detektywistycznym spojrzeniem
-WĘŻA TUTAJ? PANIE MY JESTEŚMY W WARSZAWIE PRZY WIŚLE NA DEPTAKU- odpowiedziałem z przerażeniem i z pogardą. Z przerażeniem bo to jakiś psychiczny musi być a z pogardą bo gardzę myśliwymi.
-CZYLI PAN NIE WIDZIAŁ AHA - i zaczął coś notować w zeszycie

Po chwili zrozumiałem że rozmawiam z wybitnym detektywem Krzysztofem Rutkowskim, odetchnąłem wiec z ulgą.
-NIECH PAN UWAŻA, PATRZY POD NOGI, W WARSZAWIE OGŁOSZONO ALARM PRZECIWPYTONOWY- rzekł pan Krzysztof i obrócił się na pięcie
-NAPRAWDĘ? KTO OGŁOSIŁ PREZYDENT?
-JA- po czym uśmiechnął się i zaczął iść w stronę motorówki.
Patrzyłem jak odchodzi i krzyknąłem czy mogę mu pomóc i przeżyć przygodę.
-WYGLĄDASZ MI NA LESZCZA CHŁOPCZE- odpowiedział.
Przytaknąłem a Pan Krzysztof przeszył mnie wzrokiem od stóp do głów po czym dodał, że z szacunku do mojego ostatniego filmu o skokach do wody na główkę się zgadza. Po chwili już byliśmy w jego motorówce z napisem: ''rutkowki patrol security top secret python fbi warsaw team power rangers słoneczny patrol''

-dlaczego płyniemy pod prąd?- zapytałem nieśmiało
-tylko zdechłe ryby płyną z prądem- mówiąc to pan Krzysztof ciągle patrzył przez lornetkę szukając zguby. Biło od niego doświadczenie i spokój. Kopnął w moją stronę drugą lornetkę z podłogi motorówki. To znak że oficjalnie włączyłem się do akcji.

Wiatr pieścił nasze twarze niosąc zapach spalin dużego miasta. Mijały minuty w ciszy, rozmowa się nie kleiła ale mimo to czułem się dobrze, jak asystent Chucka Norrisa w Strażniku Texasu czy Norek przy Karolu w Miodowych Latach. Po chwili jednak zagadałem.
-panie Krzysztofie pan jest myśliwym?
-nie
-i bardzo dobrze nie lubię myśliwych bo strzelają do zwierząt
-chłopcze, ja jestem myśliwym życia - odpowiedział z dumą
-dobre -odpowiedziałem mu z uznaniem
-ja nie lubię graficiarzy- powiedział z pogardą pan Krzysztof
- a gdyby tak namówić myśliwych by nie strzelali do zwierząt a tylko do graficiarzy?
-dobre - odpowiedzał

Wypatrywaliśmy dalej pytona, ja tam też zerkałem czy jakiś portfel gdzieś nie leży no i na dziewczyny ale pan Krzysztof o tym nie wiedział. Pan Krzysztof milczał, skupiony był niesamowicie. Profesjonalista. Mnich i wojownik. Mi uruchomiła się wyobraźnia i zacząłem opowiadać, że w sumie to byłoby fajnie gdyby Warszawa była bardziej tropikalna, że może nie węże ale że zamiast gołębi papugi by były? Kolorowe papugi. Wszędzie. I to te mówiące, ciekawe co by mówiły bo one powtarzają. Czy by przeklinały? Bo powtarzały by to co mówią ludzie na ulicach, prawda?
Czy by przeklinały? Jak pan myśli co najczęściej polacy mówią na ulicy? Zarówno do kogoś obok, do kogoś przez telefon. Czy do siebie hehe.
Niech pan sobie wyobrazi, idzie pan ulicą a tu stado papug i mówią : kiedyś to było nie to co teraz.
Albo papuga mówi jak nawigacja : skręć w lewo, 100 metro prosto. Albo papugi narzekają, że w lato za gorąco a w zimie za zimno.
Takie papugi to byłyby jak socjologowie obnażający prawdę o Polakach.

-Pytona mi wystraszysz- przerwał mi nagle pan Krzysztof
-co?
-pytona mi wystraszysz - odpowiedział chłodno pan Krzysztof dając mi znak, że przeszkadzam mu w śledztwie. Zrozumiałem, że to mój czas, znam to spojrzenie, podobne dają mi dziewczyny na randkach, że nie ma chemii między nami. Z szacunku do pana dektetywa ciepło sie pożegnałem i opuściłem motorówkę życząc owocnych poszukiwań.

Pan Krzysztof nie odpowiedział, był skupiony, nucił tylko cichutko pod nosem piosenke Reni Jusis ‘’kiedyś cie znajdę, znajdę cię a w końcu znajdęęęę jestem coraz bliżej wiem’’.
Przed wyskoczyniem widziałem jego ręcznie narysowaną mapkę z celem na Kraków, mam nadzieję, że dopłynie.

Wracajac wstapilem do Żabki, jak zawsze biorę to czego nie chce ale jest w promocji.
-Co taki mokry - pyta się pani w Żabce
-pływalem dziś szukając węża
-udało się?
-nie
-jak to nie
-no nie
- to kup se na pocieszenie whisky, w promocji mam
-no nie wiem
-czyli go masz
-co?
-węża
-gdzie
- w kieszeni

Cwaniara dobra jest. Rozgryzła mnie i nie miałem wyboru, musiałem się napić whisky z lodem jak prawdziwy detektyw.

Może to poszukiwanie węża to kampania społeczna by nie mieć węża w kieszeni i nie oszczędzać. Dbać o siebie kupując sobie małe przyjemności. Nie koniecznie whisky, nawet o czekoladę chodzi czy bilet do Zoo właśnie by iść z dzieckiem i zobaczyć takiego węża czy małpkę w niedzielę. Małe przyjemności są ważne. Dzwoniłem do pana Krzysztofa by mu to powiedzieć ale nie ma zasięgu.

#pasta #rutkowski #warszawa #heheszki
r.....a - -HALO STOP- krzyczy do mnie jakiś myśliwy z bronią.

Stanąłem jak wryty. ...

źródło: comment_3BjDIJEql8uMSyTpbh32pK4OhmsxG4N9.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
@rezyserzycia:

rutkowki patrol security top secret python fbi warsaw team power rangers słoneczny patrol

To mnie #!$%@?ło xD Fragment z graficiarzami też dobry :) Twoja pasta?
  • Odpowiedz