Wpis z mikrobloga

TL;DR - moja była chce być ze mną friends with benefits, ale coś jest z nią nie halo.

Mirki, jestem gotowy na to, żebyście pocisnęli ze mnie i moje głupoty bekę, ale naprawdę nie wiem, o co chodzi. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jakiś czas temu pisałem o moim bardzo nieudanym związku z przełomu kwietnia i maja - klik - który zaskutkował rzuceniem pewnej dziewczyny przez Facebooka.

Ta oto dziewczyna łatwo się nie poddaje.

Odkąd byłem z tą, na którą żaliłem się kilka razy, ta poprzednia średnio co tydzień pytała, czy wszystko w porządku, czy mnie nie krzywdzi, czy jestem z nią szczęśliwy itp. W sumie miłe z jej strony, nie czuć było od niej ironii. Zbywałem to grzecznymi pół-odpowiedziami, ponieważ nie lubię być nieuprzejmy, a jak już wspomniałem w komentarzu sprzed kilku dni, nie miałem jej niczego za złe.

W dzień zerwania spytała, czy wszystko okej. A było, więc trochę popisaliśmy.

Po kwadransie miałem już srogie iks de na twarzy, ponieważ dowiedziałem się, że:

1. Po tym, jak ją rzuciłem przez FB, to jej się to spodobało, bo "pokazałem, że nie daję sobie w kaszę dmuchać"
2. Przemyślała sobie swoje zachowanie wobec mnie, i bardzo żałuje tego, jak mnie traktowała
3. Po jeszcze dłuższym myśleniu stwierdziła, że mnie kocha xD (ale jak sama twierdzi, pokochała dopiero po rzuceniu jej)
4. Chce do mnie wrócić

Jako, że nie wchodzę dwa razy do tej samej wody, odmówiłem jej tego ostatniego, ale pół żartem, pół serio powiedziałem, że możemy być #friendswithbenefits. I co? Od razu się zgodziła. Ponieważ jest nieogarnięta życiowo, wolałem upewnić się, czy wie, co to znaczy. Wie.

Przechodzimy kilka dni do przodu i lądujemy trzynastego w piątek, tj. dziś.

Dzwonię do niej o 10:40 spytać, czy ma ochotę wpaść. Odbiera zaspana, że dopiero wstała, i jeszcze pomyśli, więc mówię, że nie ma sprawy, że zadzwonię za półtorej godziny, bo dopiero od 12 mam wolny dom na kilka godzin, i zawczasu życzę smacznego, bo miała sobie robić śniadanie. Kulturka. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzwonię po 12, ale nie odbiera. Próbuję jeszcze dwa razy w kwadransowych odstępach od siebie, ale zero odzewu. Ponieważ mam do niej tylko kilometr z hakiem, fatyguję się do auta i podjeżdżam pod jej blok zobaczyć, czy wszystko w porządku. Drzwi otwiera mi jej ojciec, który informuje mnie, że... wzięła leki, poczuła się po nich senna i zwyczajnie śpi. Proszę, żeby przekazał jej, żeby zadzwoniła do mnie, jak się obudzi.

Od tej rozmowy minęły 4 godziny, dom zdążył się zapełnić, a telefonu brak, więc spróbowałem znowu zadzwonić, by zapytać, co jest grane. Odebrała. Ale chyba nie ona.

Jakaś dziewczyna (której głoś był różny od tego, który znam) wybełkotała coś na szybko i się rozłączyła - zrozumiałem coś w rodzaju "proszę nie korzystać z tego numeru, dziękuję". Dalsza próba kontaktu spełzała na niczym.

Napisałem SMSa, czy wszystko okej - odpowiedzi brak.

Nie mam pojęcia, co z nią jest nie tak.

Albo ze mną. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#logikarozowychpaskow #rozowepaski
  • 16
@blakee: W sumie to ona jest desperatką, skoro zgadza się na takie rzeczy. A to, że nie odbiera, chociaż miała, a mam do niej bardzo blisko, to nie zaszkodzi sprawdzić, czy wszystko gra.

Czy może to adekwatne tylko w mojej głowie? ¯\_(ツ)_/¯
@Liwiia: Dobrze, co jednak czyni mnie, w twoich oczach, patolą?

Utrzymywanie kontaktu z byłymi partnerami i partnerkami?
Proponowanie "przyjaźni z korzyściami"?
A może odwiedzenie kogoś, kto nie daje znaku życia?