Wpis z mikrobloga

#ligotti #weltschmerz #pesymizm #cytaty

Kto z nas przeżyłby opowieść od pierwszej do ostatniej strony znając zakończenie - i to znając nie w sensie ogólnym, ale z dokładnym "jak" i "kiedy" tego zakończenia, którym równie dobrze mogłoby być ukrzyżowanie zamiast spokojnego wygaśnięcia? Jesteśmy w stanie przeć do przodu tylko dlatego, że nie znamy "jak" i "kiedy" finiszu naszej historii. Odpowiedni suspens zostaje zachowany, trwamy w niepewności tych szczegółów, dzięki czemu z uwagą przedzieramy się przez zwroty akcji naszej osobistej fabuły. W ten sposób opowieść, dopóki trwa, pozostaje dla nas wciągająca.

Ale przecież wszyscy wiedzą, "co" wydarzy się na końcu. Nie wiemy jedynie, jak to będzie, kiedy w końcu wydarzy się to, co ma się wydarzyć. Pomyślałby kto, że taka wiedza - o tym, "co" się wydarzy - wystarczy, żeby zepsuć opowieść, żeby nikt nie był w stanie przez nią przebrnąć. Tymczasem z jakiegoś powodu tak się nie dzieje. Nasze zmyślne mózgi już się tym zajęły. Przemyślały tysiące różnych zakończeń, szczególnie śmierć we śnie, albo nie myślały o zakończeniu w ogóle. Ale kiedy ma przyjść, przychodzi. Nic nie zawróci owego znamienitego gościa. Długo odmawialiśmy śmierci wstępu do naszego życia, ale ona zjawia się tuż za drzwiami i zaczyna się dobijać. W tym momencie powietrze drży od niesamowitości, formują się nieopisane kształty. Kiedy nadchodzi koniec, świadomość wzbiera i się kotłuje, ostatnie elementy układanki wpadają na miejsce. Bycie żywym jest w porządku, a przynajmniej tak twierdzi większość. Lecz kiedy przez drzwi wkracza śmierć, nic nie jest w porządku. Niektórzy uważają, że życie jest czymś, czego nie powinno być, tymczasem zdecydowanie liczniejsza reszta uważa to samo o śmierci. Stąd bierze się trwoga przed śmiercią, a także fascynacja nią. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy przyszłymi trupami. Istnieją ozdóbki i świecidełka, które zachowują kształt na dużo dłuższy czas niż nasze śmiertelne powłoki. Gdybyśmy od dnia urodzin nazywali siebie trupami, nie rozmijalibyśmy się wiele z prawdą. Dopóki jednak jesteśmy w stanie chodzić, pełzać albo po prostu być przykutymi do łóżka i karmionymi przez rurkę, wciąż możemy twierdzić, że bycie żywym jest w porządku.

Thomas Ligotti - Spisek przeciwko ludzkiej rasie, 2010
(tłum. Mateusz Kopacz)