Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TL&DR:


UWAGA: Ten wpis jest niezgodny z powszechnie obowiązującym światopoglądem dlatego adresuję go do ludzi, którzy są w stanie wznieść się na pewien poziom abstrakcji, odłożyć na chwilę własne przekonania (i uprzedzenia) i zastanowić się „a co by było gdyby”. Zdaję sobie sprawę, że mogę nie mieć racji i właśnie dlatego piszę – żeby skonfrontować swoje przemyślenia z przemyśleniami innych.
WSTĘP:
To, że każdy z nas ma jakiś wewnętrzny system nienaruszalnych wartości i świętości jest wypadkową biologii i kultury. To czy coś traktujemy jako normę czy patologię zależy od pewnych schematów zakorzenionych przez tysiące lat ewolucji, ale przede wszystkim od systemu wychowania, od tradycji, religii, słowem – od społeczeństwa, w którym przyszło nam żyć. Przeważnie biologia przegrywa starcie z kulturą, kultura pozwala okiełznać biologię - np. rytualne mordy, kanibalizm, niewolnictwo – to wszystko dziś wydaje się straszne, a kiedyś, w pewnych społecznościach, było zupełnie normalne, mimo że z punktu widzenia biologii (w kontekście przetrwania i rozwoju cywilizacji) tego typu praktyki są znacznie mniej efektywne niż obecnie obowiązujący system wartości oparty na współpracy i wolności osobistej.
Piszę te oczywistości po to, żebyście pamiętali, że to jak obecnie wygląda nasza cywilizacja jest efektem żmudnych, powolnych zmian percepcji w skali globalnej, a to co dziś postrzegamy jako normalne byłoby kiedyś nie do pomyślenia. Nasza koncepcja dobra i zła wcale nie jest oczywista. W prawdzie możemy o naszej cywilizacji powiedzieć wiele dobrego, ale na pewno nie to, że jest ona idealna, że znaleźliśmy złoty środek, że nie mogłoby być lepiej. Żeby można było cokolwiek poprawić potrzebne są zmiany, dlatego chciałbym was prosić, abyście do mojej propozycji zmian podeszli z wyrozumiałością, mimo że (przynajmniej z początku) mogą się wam one wydawać niemoralne. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy konserwatywne wartości przeżywają swego rodzaju „renesans”, co ma stanowić przeciwwagę dla zwolenników ideologii określanych jako „postępowe”. Potraktujcie to po prostu, jak zwykłą rozkminkę, ot „a co by było gdyby”, nic więcej. Koniec przydługiego wstępu, przechodzę do rzeczy.
DO SEDNA
A gdyby tak na dobre oddzielić seks od uczucia? Gdyby nie istniało coś takiego jak zdrada? Gdyby ludzie przestali traktować seks partnera z kimś innym jako powód do zazdrości? Gdyby prostytucja stała się normalną, powszechnie akceptowaną usługą tak jak np. wizyta u dermatologa, masażysty, w salonie SPA? Gdybyśmy przestali traktować nasze naturalne popędy jako powód do samoumartwiania się i zaczęli je realizować, nie czyniąc nikomu krzywdy?
No bo przecież to, że uprawianie seksu z kimś innym niż ze swoim partnerem traktujemy jako wyrządzanie temu partnerowi krzywdy jest efektem społecznej umowy. Uważamy tak dlatego, bo w takim świecie wyrośliśmy i nie znamy niczego innego. Przez to, że seks jest traktowany jako integralna część związku i tzw. „przyprawianie rogów” jest czymś złym, jesteśmy niewolnikami własnego wyglądu. Dlaczego, zapytacie?
Musimy się rozmnażać, bez tego nasz gatunek wyginie. Do rozmnażania, jak wiadomo, konieczny jest seks. Nasze ciała wypełnione hormonami nam o tym przypominają. Musimy uprawiać seks, inaczej pojawia się frustracja i napięcie. Nasza kultura narzuca nam, że musimy wybrać 1 partnera (Biologia zresztą też nam to narzuca – kobiet i mężczyzn rodzi się mniej więcej tyle samo. W społecznościach poligamicznych np. w świecie islamu, gdzie 1 mężczyzna ma 3 żony, pozostałych dwóch jest samotnych, a to rodzi problemy), a skoro nie możemy uprawiać seksu z nikim innym niż z nim, to chcemy żeby ten partner był dla nas jak najatrakcyjniejszy seksualnie. Oczywiście inne cechy też mają znaczenie i właśnie o to mi chodzi.
Gdyby oddzielić seks od uczucia, wygląd nie stanowiłby przeszkody dla zawarcia związku. Nie byłoby ludzi, którzy są samotni z powodu swojego wyglądu. Jeśli możesz załatwić swoje potrzeby w inny sposób to wygląd partnera cię nie obchodzi. Możesz uprawiać seks z kimś innym niż z nim. Jeśli partner jest wyjątkowo nieatrakcyjny i nie może znaleźć chętnych do uprawiania seksu, może skorzystać z usług domu publicznego. Ot, spuszczenie ciśnienia, nic więcej. W skrajnych przypadkach, gdy partner jest wyjątkowo nieatrakcyjny fizycznie, seks z nim można by było ograniczyć do minimum – do spłodzenia potomstwa. W pozostałych kwestiach nic nie musiałoby się zmieniać. Dalej tworzylibyśmy monogamiczne, romantyczne związki i wychowywali własne dzieci. Jedynie kwestia seksu uległaby zmianie.
Może się to wydawać absurdalne – jestem w związku i jeszcze mam chodzić na dziwki? Z tym, że gdybyś wychował się w świecie, który działa w ten sposób, nie widziałbyś w tym nic dziwnego. Byłoby to tak normalne jak wyjście na kręgle.
-Kochanie, mam chcicę. Jadę się wyżyć, wracam za godzinkę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie wiem czy jest najlepsze możliwe wyjście, ale na pewno pozwoliłoby to na rozwiązanie problemów, które niewątpliwie istnieją, a nie chcą być zauważone. Jak dla mnie, rozwiązania które przyjęliśmy zahaczają o hipokryzję. No bo spójrzcie na to, jak dziś wygląda seksualność. Pornografia jest wszędzie. Każdy sypia z każdym. Do czasu aż znajdzie się w związku. Wtedy nie wolno. Dlaczego? Dlaczego seks z ludźmi z tindera jest traktowany jako dobra zabawa, a w momencie wejścia w relację relację partnerską urasta do rangi nienaruszalnej świętości? A czy Ty nie byłbyś w stanie zdradzić swojego partnera? Nie uległbyś pokusie niezależnie od tego, jak wielka by ona nie była? Myślisz, że jesteś dość silny? Pamiętaj, że to okazja czyni złodzieja. Gdybyś był z jakiegoś powodu potężnie wyposzczony i był non stop szczuty, gdybyś miałbyś możliwość seksu z najbardziej pociągającą osobą, jaką kiedykolwiek widziałeś i miałbyś 100% pewności, że nikt nigdy się niczego nie dowie. Gdyby Twoje ciało dawało Ci jasne sygnały, że ma silne potrzeby, których Ty nie zaspokajasz mimo nadarzających się okazji. Myślisz, że dałbyś radę oprzeć się pokusie? Być może w tym momencie myślisz, że staram się w ten sposób relatywizować zło. Tylko co tak naprawdę jest w tym złego? Czy to o czym piszę sprawiłoby komukolwiek krzywdę? Czy sprawiłoby to, że przestałbyś kochać swoją partnerkę? Czy miałoby to jakikolwiek destrukcyjny wpływ na ludzkość?
Ja też zadałem sobie to pytanie. No bo podejrzewam, że nie jestem nawet w połowie tak inteligentny jak mi się wydaje. To, że wpadłem na jakiś pomysł nie oznacza, że ktoś inny nie wpadł na niego dużo wcześniej. Dlaczego taka koncepcja nie została nigdy wcześniej zrealizowana? A może została i z jakiegoś powodu uległa rozpadowi, a ja o tym po prostu nie wiem? Jeśli tak to z jakiego powodu? Może dziś dysponujemy środkami pozwalającymi na jego rozwiązanie? A może ta koncepcja jest rozwijana na naszych oczach poprzez seksualizację społeczeństwa? Może taki jest cel wpychania seksu w każdą sferę życia – sprawienie, że spowszednieje i stanie się tym o czym pisałem? Może to nie jest żadna hipokryzja tylko jeden z etapów postępującej przemiany społeczeństwa? Nie wiem, ale być może warto się nad tym zastanowić.
Wiem natomiast to, że istnieją związki, które przyjęły koncepcję podobną do tej, o której mówię. Są to związki, w których jeden z partnerów został dotknięty nieszczęściem, które uniemożliwia seksualne zaspokojenie partnera. Impotencja, kalectwo, bycie nosicielem wirusa hiv. Bywa, że osoby cierpiące na te i inne przypadłości przyzwalają partnerowi na zdradę, ponieważ wiedzą, że posiadają oni potrzeby, których nie są w stanie zaspokoić. Niektóre pary poszły nawet dalej i z „kontrolowanej zdrady” (tzw. cuckold) uczyniły swój fetysz seksualny.
Zapewne znają się osoby, które dostrzegą ryzyko przyjęcia koncepcji „upowszednienia seksu” w postaci różnego rodzaju społecznych patologii. Postaram się rozwiać te, które przyjdą mi do głowy (Jeśli masz jakieś inne napisz – chętnie podyskutuję. Może czegoś nie uwzględniłem? Może to Ty przekonasz mnie do zmiany poglądów lub ich częściowej modyfikacji?)

1) Nieskrępowany ramami kulturowymi seks doprowadzi do wzrostu liczby niechcianych ciąż i chorób wenerycznych.
Upowszechnienie seksu wiąże się z tym, że przestaniemy się go wstydzić. Przestanie być tematem tabu. Wzrośnie świadomość seksualna społeczeństwa. Niechciane ciąże są efektem niewystarczającej wiedzy lub nieodpowiedzialności. Stosowanie dostępnych obecnie środków antykoncepcyjnych jest niemal pewną ochroną przed niechcianą ciążą. Temu, że zdarzają się wpadki, jest winny człowiek i niewłaściwe stosowanie środków antykoncepcyjnych, a nie one same. Nawet dziś, w skutek niewystarczającej wiedzy, zdarzają się osoby, których jedynym zabezpieczeniem podczas seksu jest „wyjęcie przed”, „kalendarzyk” czy inne guślarskie obrzędy. I to nawet na mirko, gdzie jak podejrzewam, świadomość osób rozpoczynających życie seksualne jest wyższa niż średnia dla nastolatków z całej Polski. Im wyższa świadomość tym mniej takich wpadek.
To samo tyczy się chorób wenerycznych. Ich główną przyczyną jest brak świadomości. Brak profilaktyki. Oczywistym jest, że jeśli ma się wielu partnerów seksualnych to trzeba często się badać. Gdyby domy publiczne miały się stać powszechne to oczywistym jest, że pracownicy i pracownice takiego ośrodka musieliby być pod stałą kontrolą lekarską.

2) Seks bez zobowiązań doprowadziłby do obniżenia przyrostu naturalnego. Nieograniczony dostęp do seksu sprawiłby, że ludzie straciliby motywację do zakładania rodziny. Już dziś widzimy tego efekty, później byłoby tylko gorzej.
No właśnie. Ludzie boją się zakładać rodziny z różnych przyczyn:
-bo boją się odpowiedzialności, co jest akurat kwestią wieku i statusu społecznego. Większość ludzi w pewnym wieku i przy odpowiednim stanie majątkowym, prędzej czy później chce mieć dzieci, tylko wtedy jest już za późno.
-bo chcą się wyszaleć (w domyśle uprawiać seks z różnymi osobami). Założenie rodziny = brak tego szaleństwa.
-bo przez tak wielką dostępność i różnorodność partnerów mają wygórowane oczekiwania. Gdyby z tych oczekiwań wyeliminować wszystko co związane z wyglądem, to już i tak byłoby bardzo dużo.
Wytłumaczę to na swoim przykładzie. Jestem stałym użytkownikiem tindera. W ciągu miesiąca śpię przynajmniej z kilkoma, a zdarzało się, że nawet z kilkunastoma różnymi kobietami w miesiącu. Seksualnie jestem spełniony w stu procentach, ale mam emocjonalne braki. Chciałbym mieć kobietę, z którą łączyłoby mnie bezinteresowne uczucie. Być kochany bez względu na wygląd i status. Wychowywać z nią dzieci. Nawet gdybym spotkał taką osobę, która byłaby w stanie zaspokoić jednocześnie moje potrzeby seksualne i emocjonalne to prawdopodobnie, prędzej czy później, moja zwierzęca natura wzięłaby górę. Wtedy zraniłbym ostatnią osobę, którą chciałbym zranić. Może i nawet oparłbym się pokusie i walczył ze samym sobą, tylko po co? Jaki jest sens samoumartwiania się?
Co o tym wszystkim myślicie? Zapraszam do dyskusji.
#seks #zwiazki #tinder #badoo #przemyslenia #pytanie #pytaniedoeksperta #filozofia #kultura

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 7
@AnonimoweMirkoWyznania: Moim zdaniem to opisane przez Ciebie społeczeństwo nie przywiązujące emocji do seksu i czerpiące z tego korzyści jest trochę jak pisanie że komunizm może zbawić ludzkość.

W teorii komunizm, który równo dzieli równo dobra między wszystkich, mógłby być systemem idealnym, problem w tym że czynnik ludzki najzwyczajniej w świecie nie pozwala na skuteczne wprowadzenie komunizmu w dużej grupie ludzi, bo mało kto ma ochotę oddawać coś co należy do niego,
Ja tu #!$%@? czytam, myślę #!$%@? zaraz będzie o ludobójstwie jak nic a ten #!$%@? pisze, żeby realizować seksy jak zwykła usługę i nie mieszać z tego uczuciami. Jak ktoś ma takie potrzeby i lubi szaleć ale chcę mieć partnera to szuka otwartego związku, a to czy w jego trakcie wyrywa łódzki w klubie, dzwoni na divy czy atakuje tinderówy to już ich prywatna kwestia.
@AnonimoweMirkoWyznania

Najpierw byś musiał przekonać facetów w związkach do świadomego wychowywania być może, nie swoich dzieci. Duża szansa, że nie swoich skoro można się seksić z kim się chce i nie ma z tym problemu. Widzisz tu fecetow w tej roli dobrowolnej?

Po drugie, owoc nakazany smakuje lepiej. Albo wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Podobny wydźwięk, przysłowia nie biorą się z nikąd.

Po trzecie nikt Ci nie broni być w otwartym
@AnonimoweMirkoWyznania
"gdyby oddzielić seks od uczucia" ale po co wtedy uprawiać seks? Co komu po seksie bez uczuć, intymności, pożądania? Nawet jeżeli miałby służyć tylko do płodzenia potomstwa to nadal nie miałbyś szans jako samiec omega, bo żadna kobieta nie wybierze w takiej sytuacji niekorzystnych genów. Generalnie tekst brzmi jak wynurzenia zafiksowanego na punkcie seksu prawika-karła, 2/10 bo odpisałam