Aktywne Wpisy
ziuaxa +61
Pomysł: po maturze 9 miesięcy szkolenia wojskowego obowiązkowego dla wszystkich
- niezależnie od płci (mężczyźni, kobiety, cis, gender, transgender, heliktoptery szturmowe, osoby niebinarne, nietrynarne, z zaimkami ono/meow/ich/nim/srim)
- wszyscy śpią razem bez seksistowskiego podziału typi: mężczyzni w jednym pomieszczeniu, kobiety w drugim, meow w trzecim, etc. #stoppatriarchatowi
- zakaz korzystania z urządzeń elektronicznych typu smartfony, smartwatche, tablety
Za jednym zamachem rozwiązujemy problemy:
- niezależnie od płci (mężczyźni, kobiety, cis, gender, transgender, heliktoptery szturmowe, osoby niebinarne, nietrynarne, z zaimkami ono/meow/ich/nim/srim)
- wszyscy śpią razem bez seksistowskiego podziału typi: mężczyzni w jednym pomieszczeniu, kobiety w drugim, meow w trzecim, etc. #stoppatriarchatowi
- zakaz korzystania z urządzeń elektronicznych typu smartfony, smartwatche, tablety
Za jednym zamachem rozwiązujemy problemy:
Pokłóciłem się z żoną o dziecko bo odebrała mi możliwość jego posiadania i jedyne co usłyszałem to przepraszam... Ja i zona lvl 35, od 11 lat razem, od 8 lat w małżeństwie. Temat dzieci pojawił się już jak zaczęliśmy ze sobą być, oboje byliśmy zdania, że gdzieś tam w przyszłości chcemy mieć dzieci a raczej dziecko ale to tak gdzieś około 30 lat. Temat później wracał, kilka razy o tym rozmawialiśmy. Jak się pobraliśmy mając 27 lat zona powiedziała, że chciałby urodzić dziecko najpóźniej w wieku 31 lat i mi tez to pasowało. Po pierwsze chcieliśmy się nacieszyć sobą, pobyć jeszcze trochę sami, nacieszyć się wolnością. Mi nie za bardzo też śpieszyło się żeby zostać ojcem, chciałem nim być ale jeszcze nie teraz, był to czas kiedy mieliśmy korzystać z życia, zwiedzać świat itp a nie zmieniać pieluchy, nie przesypiać nocy i patrzeć na swoje niewyspane twarze, na to będzie i przyjdzie jeszcze czas. Chciałem korzystać z żoną z życia i cieszyć się z tego. Ja już wtedy zarabiałem dobrze, żona też, obydwoje mieliśmy coś około 10 tysięcy z perspektywą na wyższe zarobki w przyszłości i awanse, pracę mieliśmy stabilną, bez żadnych kredytów na mieszkanie więc nic tylko się cieszyć i brać z życia pełnymi garściami.
Kolejna nasza poważniejsza rozmowa była jak mieliśmy 30 lat, żona już zaczęła wspominać, ze to może już, bo i tak dobrze zarabiamy, ona ma zagwarantowany powrót do pracy po ciąży, odłożone duże oszczędności no i ona już chciałaby urodzić. Chodziło o to, ze ona nie chce rodzić później bo i mogą być większe komplikacje przy porodzie, i im wcześniej urodzi tym szybciej uwiniemy się z tym całym przewijaniem pieluch i nie ma na co czekać i na dobrą sprawę to ona mogła urodzić już jak miała 28 lat to dzieciak miałby już dwa lata, a im więcej lat będziemy mieć tym będzie tam to wszystko trudniej ogarnąć bo i pracy będziemy mieć więcej a sił już trochę mniej. Chodziło tez o to, ze żona chciała ubiegać się za jakiś czas o awans, więc po awansie będzie mieć już więcej obowiązków, ale do tego awansu według mnie jeszcze trochę było, no ale żona ma ambicje, patrzyła długoterminowo i miała na uwadze, ze kiedyś chce być w określonym miejscu.
Jak miałem te 27 lat to wydawało mi się, ze jak będziemy mieć 30 lat to to będzie już odpowiedni moment na dziecko ale jak już miałem te 30 lat to wiedziałem że jeszcze nie teraz bo to też był dla nas fajny czas. Porozmawiałem z żoną i powiedziałem żebyśmy zaczekali jeszcze z max 2 lata. Żona bardzo niechętnie ale zgodziła się. Dwa lata minęły szybko, chyba nawet za szybko. I tu nastąpił pierwszy zgrzyt. Żona powiedziała, ze nie chce dłużej czekać. Ja nie chciałem mieć jeszcze dziecka bo też miałem więcej obowiązków w pracy i w dalszym ciągu jeszcze nie miałem ochoty na zmienianie pieluch. Żona powiedziała, ze ona nie chce być matką w późnym wieku, że później będzie już za późno i była zła na mnie że tak to przekładałem ale szczerze powiedziawszy no co miałem zrobić jak jeszcze nie chciałem mieć dziecka? Mi się te kilka lat temu też wydawało, że mając lat 32 już na pewno będę ojcem ale jak już człowiek jest w tym wieku to zdaje sobie sprawę, że to jeszcze jednak nie czas.
Problem nastąpił w poniedziałek. Tak rozmawiałem z żoną i powiedziałem, ze może już coś byśmy powoli zaczęli działać na co ona poinformowała mnie, że ona nie chce już dziecka, że dla niej to już za późno. Normalnie jak by mi ktoś przywalił czymś ciężkim w łeb. Myślałem, że się tak tylko droczy ze mną a ona mówiła na poważnie. No ale jak to, przecież tak chciała mieć dziecko i nagle jej się odwidziało? Kompletnie nie rozumiałem co ona do mnie mówi. Owszem chciała mieć dziecko ale jak miała te 30-32 lata. Że umawialiśmy się, że wtedy zdecydujemy się na dziecko a ja ciągle to odkładałem w czasie. Że mamy już 35 lat, jak urodzi to będzie mieć 36 i dla niej to już jest za późno i teraz nie chce jej się w to pakować, tym bardziej że rok temu dostała właśnie duży i poważny awans, na tym stanowisku są to już nie przelewki, każdy tylko czeka na jej miejsce a jak by zaszła w ciążę to nie wiadomo co by było. Czyli praca jest dla niej już ważniejsza niż dziecko? Praca jest ważna, daje jej spełnienie i nie zrezygnuje z niej. Cały czas powtarza, że te 36 lat to już za późno na dziecko i że ona mi o tym mówiła. Ja pamiętam tą rozmowę, ze ona powiedziała, ze nie chce być matką w późnym wieku ale ja myślałem, ze jak mówi o późnym wieku to ma na myśli 40 lat wzwyż a nie 35 lat. Ma sporo koleżanek co to mają po 36 lat i więcej i urodziły dziecko ale ona mówi, że one tak to sobie zaplanowały z mężami żeby mieć dzieci w takim wieku i z resztą one mówią że mogły urodzić wcześniej kiedy były młodsze bo i więcej sił miały, pracy mniej. Mi się wydaje, ze ona się właśnie nasłuchała od nich jak to źle jest urodzić w takim wieku i że teraz się boi, ze będzie bardzo ciężko i że ktoś zajmie miejsce w jej pracy a wiem ile ją to kosztowało wysiłku żeby być gdzie teraz jest. Powiedziałem, ze możemy nawet wynająć opiekunkę i sprzątaczkę bo nas na to stać, że ja też będę jej pomagać i to nie takie straszne jak może się jej wydawać.
No i powiedziała coś co mnie kompletnie zbiło z tropu. Powiedziała, że jej już nawet nie zależy na tym dziecku i może go nie mieć, że już przyzwyczaiła się do tego życia które mamy, że jej się podoba takie życie i nie chce go zmieniać, że sama nie spodziewała się jeszcze te kilka lat temu ze tak to się u niej to wszystko potoczy i że mnie przeprasza. Czyli innymi słowy jest trochę mną sprzed kilku lat. Ja nie wiem co teraz. Chce być ojcem, teraz czuje to wyraźniej niż kilka lat temu a coś podejrzewam że im będę mieć więcej lat tym chęć zostania ojcem będzie większa, wiem to a u niej wręcz przeciwnie. Nie wiem co mam robić. Porozmawiałem z nią jeszcze kilka dni później ale z tego co ona mówi to na poważnie już nie myśli o dziecku. Nie che nic zmieniać. Problem tez jest taki, że ona myśli też o tym jak tu się wspinać po kolejnych szczeblach kariery, ja też pod tym względem idę do przodu i już teraz mamy mnóstwo obowiązków w pracy, delegacje a później będzie teraz jeszcze więcej. Nie wiem co teraz no bo przecież ja jej nie zmuszę do niczego. Nie wiem czy poczekać jeszcze trochę i znowu wrócić do tematu? Może ktoś z was był w podobnej sytuacji? Jak to wszystko załatwić z głową?
#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
Normalnie nie ruszają mnie baity ale teraz to mi się podniosło ciśnienie. Jak rozwiązać? Posypać głowę popiołem, skupić się na pracy, znaleźć sobie pasję i zorientować się pod kątem adopcji. Naprawdę macierzyństwo po 35 roku życia to jest walka, stres i komplikacje a nie obrazek młodej matki z dzieciątkiem przy cycu. Ryzyko wad rośnie dramatycznie, organizm nie znosi tego tak dobrze, nie mówiąc o tym że 35 lat to
.
jak zwierzęta xd
Teraz nawet jeżeli ją namówisz i uda ci się zalać formę masz sporą szanse że produkt końcowy będzie z defektem którym prawdopodobnie będziesz się woził do końca życia.
Co do opóźnienia to nawet przy udanej operacji dziecko będzie miało 14 lat gdy ty skończysz 50.
Widzę jeden ratunek. Rozstać się i znaleźć sobie kobietę w wieku twój wiek/2 + 7 #pdk
Moja mama urodziła drugie dziecko (siostrę) w wieku 33 lat i już wtedy była pełna obaw, że coś może być nie tak, a Ty chcesz żeby żona urodziła w wieku 36 PIERWSZE, stary to już się robi po prostu niebezpieczne. #!$%@?łeś i nawet mi Cię nie żal.
Zaakceptował: kwasnydeszcz}
Wcale jej się też nie dziwię. 35 lat to nie
- dużo rozmawiaj o dzieciach, ale nie nachalnie o posiadaniu własnych a rodzicielstwie,
- spędzajcie czas ze znajomymi z dziećmi, ale takimi dobrymi rodzinami nie wrzeszczącymi brajankami lub uciemiężonymi narzekaczami zamiast rodziców. Możecie pojechać razem gdzieś na weekend,
- kup kociaka lub szczeniaczka, rozbudzi instynkt, oby tylko nie skupił całości,
- odpalaj mimochodem babską tv, idealne rodzinki w reklamach i