Aktywne Wpisy
MarcelinaM85 +1268
ChosennOne +63
#divyzwykopem
Po przerobieniu kilkudziesięciu wizyt na divach i kilkunastu pań, naszły mnie takie przemyślenia z dupy:
1. Nigdy nie stworzę rodziny, bo się do tego nie nadaje, takie życie nie jest dla mnie, nie na mój charakter, po prostu nie jestem takim człowiekiem i nie taka będzie moja historia życia.
2. Chciałbym mieć żonę, ale tylko rano i wieczorem + wspólne wyjazdy (nie chodzi o ruchanie), przez większość dnia jest mi niepotrzebna
Po przerobieniu kilkudziesięciu wizyt na divach i kilkunastu pań, naszły mnie takie przemyślenia z dupy:
1. Nigdy nie stworzę rodziny, bo się do tego nie nadaje, takie życie nie jest dla mnie, nie na mój charakter, po prostu nie jestem takim człowiekiem i nie taka będzie moja historia życia.
2. Chciałbym mieć żonę, ale tylko rano i wieczorem + wspólne wyjazdy (nie chodzi o ruchanie), przez większość dnia jest mi niepotrzebna
Kiedy jesteś w takiej sytuacji życiowej, że inni ludzie uważają to za bajt (╯︵╰,). Proszę o opublikowanie mojego wpisu, nie zostały użyte przeze mnie żadne wulgaryzmy czy inne rzeczy, które są w jakiś sposób nieakceptowalne. A tak na poważnie, bardzo często przepuszczacie już tak oczywiste zarzutki, że głowa mała a mojego wpisu nie chcecie opublikować pod pretekstem, że to bajt? Kurcze, dziękuję bardzo.
Pokłóciłem się z narzeczoną o moją dobrą koleżankę która z nami zamieszkała i jestem pomiędzy młotem a kowadłem bo narzeczona powiedziała, że ona ma się wynieść.
Ja i narzeczona lat 28, 3 lata ze sobą, od pół roku mieszkamy razem, koleżanka lat 27. Z tą moją dobrą koleżanką znamy się od 6 lat, nigdy między nami nic więcej nie było, kiedyś tylko na początku znajomości całowaliśmy się i trochę flirtowaliśmy ale absolutnie nic więcej. Z resztą ona chwilę później była w związku, który trwał 4 lata. Narzeczona z ta koleżanką się znają ale nie utrzymują kontaktu ze sobą. Miesiąc temu ta koleżanka poprosiła mnie o spotkanie i spytała się czy jej pomogę i czy mogła by zamieszkać u nas jakiś czas. Chodzi o to, że była w bardzo trudnej sytuacji, jej mama zmarła po długiej chorobie nowotworowej a dwa miesiące później zmarł jej ojciec na serce, mieli trochę długów, no ogólnie koleżanka się załamała bo w pracy też miała trudną sytuację, była sama i o pomoc poprosiła mnie, ze ona sobie nie radzi, że praktycznie nie ma dokąd iść bo mieszkała z rodzicami ale mieszkanie nie było ich tylko spółdzielni i oni tam od lat wynajmowali. Była tak zapłakana, powiedziała że nie będzie przeszkadzać żebym tylko jej pomógł, nie było mi to za bardzo na rękę, ale nie mogłem odmówić, było mi głupio powiedzieć nie kiedy siedzi przede mną kobieta zapłakana i błagająca o pomoc, więc się zgodziłem, powiedziałem że może zostać, porozmawiam z narzeczoną i wszystko jej wyjaśnię. Problem był taki, że po pierwsze nie skonsultowałem tego z narzeczoną, po drugie to w jej mieszkaniu mieszkamy.
Narzeczona była zła, delikatnie mówiąc. Miała pretensje, ze jak mogłem podjąć taką decyzję bez żadnego uzgodnienia z nią, ale też zupełnie nie chce postawić się w mojej sytuacji, jak ja miałem jej odmówić kiedy siedziała zapłakana przede mną? Ja wiem, ze moja narzeczona nie miałaby z tym problemu ale ja jestem innym człowiekiem. Narzeczona powiedziała, ze może zostać na dwa tygodnie, to wystarczający czas żeby znalazła sobie jakiś pokój do wynajęcia. Narzeczona od razu tez chciała już ustalać jakieś zasady, że ta koleżanka ma sama sobie gotować i sprzątać po sobie ale powiedziałem, że ja z nią o tym porozmawiam.
Problem polega na tym, że nie minęły już dwa tygodnie ale miesiąc. Najpierw koleżanka powiedziała po 2 tygodniach spytała się czy może zostać jeszcze tydzień, zgodziliśmy się. Po tygodniu zapytała się czy może zostać jeszcze tydzień no i się zaczęło. Narzeczona spytała się jej czy ona w ogóle szuka sobie jakiegoś pokoju bo z tego co ona widzi to nie. Koleżanka powiedziała, ze szuka, wiedziała kilka pokoi ale jej nie odpowiadały. Narzeczona powiedziała, ze rozumie jej sytuację ale miała zostać 2 tygodnie i ten czwarty tydzień jest już ostatni i nie będzie już żadnego przedłużania. Dodatkowo narzeczona powiedziała, że koleżanka obiecała nam, że pójdzie do psychologa porozmawiać z nim żeby jakoś sobie pewne rzeczy poukładać w głowie i nadal tego nie zrobiła ale kumpela powiedziała, że na razie nie ma na to siły. Ogólnie wywiązała się mała sprzeczka między nimi i każda z nich oczekiwała ze stanę po jej stronie.
Narzeczona ma żal do mnie, ze nie stanąłem po jej stronie i dlaczego nic nie powiedziałem. Ona nie rozumie dlaczego akurat ta koleżanka zwróciła się do mnie o pomoc bo ona ma przecież tyle koleżanek, ze jakaś mogła jej pomóc i ma pretensje do mnie, ze ja jestem za mało asertywny, bo mi ta sytuacja tez nie jest na rękę ale boje się powiedzieć tej koleżance nie. W środę mija 4 tydzień i koleżanka ma się wynieść ale dzisiaj błagała mnie czy może zostać jeszcze trochę... Ja jestem między młotem a kowadłem bo ona nie ma gdzie iść, dosłownie, po prostu nie ma jeszcze wynajętego żadnego pokoju. Z narzeczoną jeszcze nie rozmawiałem ale wiem, ze się nie zgodzi i nie wiem jak pomóc tej koleżance bo ona nie ma dokąd iść a zostać u nas na pewno nie zostanie bo narzeczona się nie zgodzi bo widzę, że ma już tego wszystkiego dość, dodatkowo jeszcze jak by tego było mało to jest trochę na mnie zła w dalszym ciągu o to, że nie stanąłem po jej stronie jak by już też nie mogła sobie tego odpuścić.
#niewiemjaktootagowac #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #zwiazki
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
w przypadku randomowych dziewczyn tak, nie gdy jesteś z kimś w poważnym związku
@AnonimoweMirkoWyznania: Koniec tematu...
@AnonimoweMirkoWyznania: XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
99% różowych już dawno by cię #!$%@?ło
@ImYourPastClaire: Bardziej chodziło mi o równowagę w dalszym życiu, krztę asertywności i empatii - ale tym razem w każdą stronę. Można pomagać, ale nie kosztem kogoś/czegoś innego. Myślę, że o tej sytuacji napisałam już wszystko i nie zamierzam się powtarzać, bo ewentualne "klask, klask" nie jest mi do niczego potrzebne.
Można rozważać dalej każdy możliwy aspekt tej historii, np. że koleżanka kiedyś
@ImYourPastClaire: Jeszcze jedno: wyżej już coś pisałam na ten temat. Powtórzę się tutaj: może też "jestem bez serca", ale dla mnie sensowne byłoby zaprosić ją na te dwa tygodnie do siebie, pomóc znaleźć pokój
spoko nawet zakladajac na chwile "kumple ponad laski" TO KURKA WODNA MIESZKANIE JEST NARZECZONEJ.
Zakladajac dalej nawet ze ta narzeczona jest obcym czlowiekiem to i tak chyba sie tak nie robi?!
Juz widze jak na stancji przywlekasz jakiegos znajomego na pobyt nieokreslony nie pytasz ich o zdanie i wszyscy wiwatuja.
Taaa bo tych plusow to mam tyle, ze az powinnam sobie nimi sciane wytapetowac. Nie, ja pisze jak czuje.
Moze
Ta cała koleżanka zachowuje się jak typowy żebrak. Maślane oczy i idiota je jej z ręki.
Wyczuła cię i robi z ciebie beta-bankomat