Wpis z mikrobloga

@irmscherqp Tak mi się przypomniało jak wykładowca od ekonomii opowiadał, że zdarzyło mu się być wewzarzadzie banku. Mieli klienta z dużym niespłaconym kredytem. Kolo, dłużnik, sam ponoć się zgłosił do aresztu czy więzienia. Prawdopodobnym motywem tego dość zaskakującego kroku było to, że został ów dłużnik odwiedzon przez panów z Zakładu Doświadczonego przy Pruszkowskiej Fabryce Żelazek. Miał bowiem klatkę piersiową nieco przyprasowaną.