Wpis z mikrobloga

Rozwiązałem właśnie paradoks wyboru, z którym borykalem się od lat.
Mianowicie - jeżeli masz w lodówce przykładowo dwa jogurty, jeden gruszkowy (który uwielbiasz), i drugi wiśniowy (który też jest ok, ale daleko mu do gruszkowego, prawda?), to ktory powinieneś zjeść najpierw, aby wyciągnąć jak najwięcej przyjemności z tej czynności?
Pozornie wydaje się, że lepiej zacząć od wiśniowego, ponieważ jedząc go myślimy o zbliżającej się nagrodzie w postaci jogurtu gruszkowego. Najpierw lepiej jest pozbyć się przeszkód, nim skupimy się na finale.
Ale nic bardziej mylnego!
Jeżeli mamy wybór i poświęcamy coś, aby najpierw zabrać się za coś co cenimy mniej, to zmniejszamy przyjemność w obu przypadkach! Męczymy się z wiśniowym mając świadomość, że w lodowce jest coś, czego chcemy bardziej.

Jedynym wyjściem jest zjeść jogurt gruszkowy najpierw. Dnia następnego otworzymy lodowke i znajdziemy tam tylko wiśniowy. Dylemat zniknie. Wiedząc, że nie mamy nic lepszego, ze smakiem zabijemy głód czymś, co dzień wcześniej było by tylko odsunięciem przyjemności właściwej. Ogólny poziom satysfakcji jest wyższy w tej konfiguracji. Znika konkurencja.
Problem staje się jeszcze poważniejszy, kiedy mowa np o grzankach, które w międzyczasie stygną! Zjeść świeżą, pyszną, gorącą grzankę, czy lepiej zacząć od letniej, ktora w ciągu dwoch minut stanie się zimna i wręcz niesmaczna? Jeśli zaczniesz od letniej, to ta gorąca i przepyszna straci w tym czasie na wartości!
Lepiej zjeść gorącą od razu, a letnia z czasem nabierze automatycznie wartości kiedy stanie się tą jedyną.
#dylemat #rozkminy #problemypierwszegoswiata
  • 5
@Zielonka696969: Proszę Cię, a jeżeli jutro nie będę miał ochoty na jogurt gruszkowy? Wtedy przegrywam w obu przypadkach, jem w oba dni jogurty, na które nie mam ochoty. Lepiej zacząć co wiem tu i teraz, mam ochotę na gruszkę, i to jest pewne, dzień jutrzejszy jest niewiadomą. Kolejny argument, którego przed chwilą nie dostrzegałem.