Aktywne Wpisy
TfarukBartus +325
Nigdy nie zabrałem nic ze śmietnika aż do dzisiaj (lvl24), poszedłem wyrzucić śmieci a tu się okazało że ktoś wyrzucił 3 kartony gier, jako graczowi szkoda mi gier na płytkach więc zabrałem je ze sobą... W domu moim oczom ukazały gry zwykle, edycję specjalne, edycję kolekcjonerskie, a większość to gry dzieciństwa/nastoletnich lat, stan płyt w większości to 6/6 bądź 5/6 (ciekawe czemu wyrzucił taką kolekcje?), no cóż trzeba zamówić stacje płyt na
limitznakow +3
Siema mam takie pytanie, mam 26 lat, probuje zrobic prawo jazdy, stwierdzilam zeby nie czekac dluzej i to w koncu zrobic. Uczeszczam do szkoly jazdy z opinią 4.8/5. Dzisiaj wlasnie wyjechalam 9h i nasunelo mi sie takie zmartwienie.
Niestety jest taki problem i sama to czuje ze nie jestem stworzona do jazdy samochodem tak na 100%, ale wiem że jakaś iskierka we mnie tli, bo lubie jezdzic. Jeszcze przed jazdami wydawalo mi sie ze bede super, a tak w ogole to zdam za 1 razem. Jednakze, jezdzilam z 3 roznymi instruktorami i kazdy mi mowil rzeczy w stylu "ciezki przypadek", "musisz sie jeszcze duzo nauczyc", "masz malo czasu", "zobacz ile godzin juz wyjezdzilas", "jestes nerwowa", "nie masz plynnosci", "wcale sie nie starasz" co do tego ostatniego to wkur mnie niesamowicie bo sie naprawde staram i to slyszalam od kazdego.
Naprawde nie wiem o co im chodzi. Po takich uwagach juz mi sie odechciewa tego wszystkiego. Szczerze to sie nie stresuje, bo podoba mi sie to jezdzenie. Wiadomo czasami jest stres bo pieszy, bo trzeba zmienic pas i bieg i na cos popatrzec w 1 momencie, ale mi sie wydaje ze to minie i nie ma co sie przejmowac. Ogolnie jestem wyczilowana, zartuje sobie, jeden z nich bardzo tego nie lubi, zaraz sie pyta co tu takie smieszne. Wsiadam zadowolona, wychodze zla na nich i przytloczona bo jestem do niczego.
Moze
Niestety jest taki problem i sama to czuje ze nie jestem stworzona do jazdy samochodem tak na 100%, ale wiem że jakaś iskierka we mnie tli, bo lubie jezdzic. Jeszcze przed jazdami wydawalo mi sie ze bede super, a tak w ogole to zdam za 1 razem. Jednakze, jezdzilam z 3 roznymi instruktorami i kazdy mi mowil rzeczy w stylu "ciezki przypadek", "musisz sie jeszcze duzo nauczyc", "masz malo czasu", "zobacz ile godzin juz wyjezdzilas", "jestes nerwowa", "nie masz plynnosci", "wcale sie nie starasz" co do tego ostatniego to wkur mnie niesamowicie bo sie naprawde staram i to slyszalam od kazdego.
Naprawde nie wiem o co im chodzi. Po takich uwagach juz mi sie odechciewa tego wszystkiego. Szczerze to sie nie stresuje, bo podoba mi sie to jezdzenie. Wiadomo czasami jest stres bo pieszy, bo trzeba zmienic pas i bieg i na cos popatrzec w 1 momencie, ale mi sie wydaje ze to minie i nie ma co sie przejmowac. Ogolnie jestem wyczilowana, zartuje sobie, jeden z nich bardzo tego nie lubi, zaraz sie pyta co tu takie smieszne. Wsiadam zadowolona, wychodze zla na nich i przytloczona bo jestem do niczego.
Moze
Gdy przeciętny cżłowiek myśli o saloonie z Dzikiego zachodu przed oczami staje mu obraz kowbojów popijających alkohole i strzelających z rewolwerów. Czy to prawda? W pewnym sensie tak.
Saloony były miejscem postoju dla kowbojów. Dawały chwile odpoczynku traperom, drwalon czy podróżnym. Pierwszy saloon powstał w 1822 w stanie Wyoming i obsługiwał głównie traperów trudniących się zdobywaniem is przedażą futer. Jednak w owym czasie takie miejsca były najcześciej zwykłymi namiotami albo prostymi drewnianymi konstrukcjami. Podłoga była klepiskiem, które nierzadko zamieniało się w błoto, a w suche dni w piach. Alkohole tam serwowane nie były dobrej jakości, a jedzeenie było raczej proste i tanie. Samo słowo "saloon" jako określenia na miejsce w którym serwowano napitki i jedzenie zaczęo funkcjonować dopiero po 1850 r. Zaś apogeum popularności takich miejsc to późne lata 80 XIX w., wtedy to saloony wyglądały tak jak je sobie wyobrażamy gdy pomyślimy o westarnach i kowbojach.
Generalnie saloony wyglądąły podobnie. Przed wejściem znajdowała się drewniana platforma, a przy niej miejsca do przywiązania koni przy którym znajdowało sie koryto z wodą. Ot taki obrazek jaki widujemy w filmach. Część takich miejsc była stawiana przez browary, które traktowały je jako swego rodzaju reklamę dla swoich produktów. Zaopatrywały je w trunki oraz w stoły bilardowe czy miejsca do gry w karty. W saloonach bowiem, tak jak to widzimy w filmach namiętnie grano w gry hazardowe. Królował oczywiście poker, ale popularna była też gra w trzy karty czy różne gry w kości. Klientami saloonów byli przede wszystkim mężczyźni. Do niektórych z nich kobiety miały nawet zakaz wstępu. Jeśli była męska klientela, to nie mogło zabraknąć tancerek i prostytutek. Oczywiście oprócz napitków i dziewczyn o marnej reputacji saloony oferowały jedzenie. Częstą praktyką był darmowy posiłek, o ile klient kupił do niego jakiś alkohol.
Był alkohol, był drobny hazard. Nie brakowało więc bójek, które często przenosiły się na ulicę przed saloon. Czasami sięgano po broń, ale wcale nie było to tak powszechne, jak nam się wydaje. Poza tym delikwenci byli czesto tak pijani, że nie trafiali do celu i nikomu nie działa się krzywda.
Koniec saloonów takich, jakie znamy z filmów o Dzikim Zachodzie nastąpił po 1900 r. Bary zaczęły zmieniać swój charakter, bo zaczął zmieniać się też cały świat tzw. Dzikiego Zachodu, który odchodził do lamusa.
Na zdjęciu mężczyźni przed saloonem "Jacksons Bar" w Idaho (druga połowa XIX w.)
@karmajkel-nowak: wszystko spoko, ale jakoś mnie nie przekonuje, że strzelający byli pijani, więc raczej nikomu nie działa się krzywda... ( ͡° ͜ʖ ͡°)