Wpis z mikrobloga

Dobra, a teraz powiem wam całą prawdę o gali na Narodowym, którą miałem zaszczyt obserwować na żywo. Wiem, że przekłamane przekazy Jurasa mydlą wam oczy, ale myślę, że warto spojrzeć na nią z tej innej, właściwej perspektywy.
Już na samym wejściu ten event robił niesamowite wrażenie. W kolejkach do kas biletowych było już czuć niesamowite podniecenie. Wszyscy miłośnicy pięściarstwa, którzy licznie przybyli na stadion wiedzieli, że właśnie tworzy się historia - historia polskiego boksu. I nie mylili się. Kilka pierwszych walk zrobiło świetną atmosferę. One były jednak preludium. Preludium do wydarzenia, które powinno być walką wieczoru, jednak skromność jego głównego bohatera nie pozwoliła mu na to, żeby stawiać się tak wysoko w karcie walk, za co należy mu się ogromny szacunek.
Wnet nadeszła ta chwila. Do ringu zaczął wchodzić on - Richard Bigis, człowiek o posturze wikinga i podobnym owłosieniu. Jego wyraz twarzy budził strach. Widać było, że ma za sobą niejedną ringową wojnę, chociażby z dobrze wszystkim znanym Janisem Osipienko czy Aleksandrsem Baltarsem. Tłum na natodowym głośno buczał, ale nasz antagonista wydawał się nic sobie z tego nie robić. Przybył tutaj po skalp. Skalp bohatera polskiego boksu Marcina Najmana, którego pseudonim "Il prodżistirooooon" wykrzykiwał właśnie sam Michael Buffer. W jego głosie można było usłyszeć wzruszenie. Wiedział, że zapowiada właśnie człowieka legendę, pogromcę Ciroka i uczestnika pamiętnego dwuaktowego boju z Robertem Gackiem, który śmiało można porównać do walk Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowie. Tłum wrzał, a ciary przechodziły po moim ciele jak podczas fellatio robionego przez tirówkę przy krajowej siódemce, gdy nasz polski Tong Po wchodził do ringu. Jeszcze tylko Mazurek Dąbrowskiego i zaczynamy. Pierwszy gong skupił uwagę wszystkich kibiców na stadionie. Ci, którzy mieli pecha i nie udało im się zasiąść blisko ringu, powyciągali lornetki. Przez pierwsze dwie rundy Marcin doskonale gasił zamiary agresywnego rywala lewym prostym. Poruszał się na nogach tak lekko, jak Muhammad Ali w najlepszych czasach. To był prawdziwy pokaż pięściarskiego rzemiosła. Bloki, uniki, ciosy w wielu płaszczyznach. Brutalna siła Bigisa kontra ringowa inteligencja Marcina. Miał to, wszyscy czuliśmy, że ma zwycięstwo w kieszeni. Nagle nadeszła trzecia runda i jak coś Marcinowi nie #!$%@? w barku. Aż trzask pękających kości rozniósł się po całym narodowym i zagłuszył 60-tysięczny tłum skandujący "Progesteron! Progesteron!". Coś było nie tak. Nasz bohater starał się od tej chwili tylko bronić i dzielnie stopował lewym prostym rozwścieczonego Łotysza. Gong spowodował konsternację na trybunach. Trener Gmitruk w narożniku krzyczał, że rzuci ręcznik, ale Najman powiedział, że nigdy się nie poddał i się nie podda. Że jest tu dla tych ludzi, którzy skandują jego imię. Gmitruk uronił tylko łzę, bo cały stadion zaczął właśnie śpiewać Mazurka Dąbrowskiego. W Marcina wstąpiły nowe siły. Wszedł do czwartej rundy na pełnej #!$%@?. Co rusz próbował naciskać jedną ręką na zdezorientowanego przeciwnika. Sił niestety nie wystarczyło na długo. Trener Gmitruk krzyczał, że nie pozwoli, żeby Marcin skończył jak Apollo Creed w Rokim Cztery. Chwycił za ręcznik, ale Edyta Górniak zaczęła go okładać wylniałym pióropuszem. Nasz heros wiedział już jednak, że to koniec. Że ból w barku już nie pozwala mu logicznie myśleć. Musiał zrobić to, czego nikt się po nim nie spodziewał. Powiedział "dość". Cały stadion ucichł. Stanąłem na krześle i krzyknąłem: "Ludzie! Wesprzyjmy Marcina! Właśnie tego od nas oczekuje!" I tak właśnie było. Okrzyk "MARCIN NAJMAN PROGESTERON!" rozniósł się echem po Narodowym, po całej Warszawie, a może i nawet po całej Polsce. Nasz heros schodził z ringu jak w Rocky w Rokim Szóstce, bo wiedział, że wynik był nieważny. Poczułem na sobie nawet przez sekundę jego spojrzenie, co naładowało mnie testosteronem tak, że dostałem ataku niepohamowanej erekcji, którą chowałem w pustym kubku po piwie. I tak to właśnie było, a malkontentom radzę siedzieć cicho, jak nie byli i nie widzieli.
#patostreamy #eltestosteron #kabaret #boks
  • 1