Wpis z mikrobloga

Jedna z zasad internetu mówi o tym, że w internecie nie ma dziewczyn. Jak wiadomo:
Każdy Mirek to Mirek.
Każda Mirabelka to Mirek, a każda 13latka to agent CBŚP.

Jednak ta zasada znaczy zupełnie co innego. I postaram się to wyjaśnić.

W rzeczywistości Mirki interesują się Mirebelkami tylko dlatego aby móc zakisić ogóra. I to bez względu na to co mówisz. Benis in to vagina - tylko o to chodzi. Możesz mówić co chcesz, pisać co chcesz, ale na sam konic chodzi tylko o jedno.

W internecie jest troche inaczej. Wszelkie przywileje bycia różowym zmikają, bo nie ma już opcji benis in to vagina. Nie masz żadnych profitów z racji na płeć.
Zawsze trafi się jednak argument "bo ja jestem kobietą/dziewczyną/różowym". Ten argument to tylko próba przywrócenia wygodnej przewagi bycia różowym, może z racji braku argumentów, albo głupot jakie sie pisze.

Pamiętaj, w internecie nie ma różowych pasków. Nie ma profitów.

Jest jednak jest odstępstwo od tej zasady: cycki. W sensie pokaże je. Wtedy staniesz się atencjuszką. Jest to jednak argument, który działa w dwie strony. Udowadnisz to, że jesteś kobietą/dziewczyną/różowym, ale zarazem pokazujesz, że jedyne co masz do zaoferowania to Twoje nagie ciało. Jest to strasznie smutne i uwłaczające.

tl'dr: poka cycki albo wypad z mojej piwnicy.